Magda
Idąc wąskim korytarzem, słychać było stukot moich szpilek i dudniąca muzykę grająca zza ściany. Uwielbiałam to nocne życie.
Przeszłam przez drzwi na główną salę, gdzie trwała impreza. Stanęłam przy barierce i obserwowałam wszystko z góry. Kto by pomyślał, że jeszcze kilka lat temu był tu stary magazyn, w którym nocami spali bezdomni, a dniami kręciła się młodzież chowająca się z fajkami i alkoholem przed strażą miejską. Teraz, jest to jeden z najlepszych klubów w mieście. Do tej pory przechodzą mnie dreszcze, jak pomyślę, ile kosztowało mnie, postawienie tego na nogi, nerwów i łez.
Po dłuższej chwili obserwowania bawiących się ludzi zawróciłam do drzwi, przez które wyszłam. Na końcu korytarza mieścił się mój gabinet. Zegarek na mojej ręce pokazywał mi godzinę drugą nad ranem. Nie myśląc długo, złapałam torebkę, kurtkę i ruszyłam w kierunku wyjścia. Moim najlepszym pomysłem było wstawienie tylnych drzwi ewakuacyjnych, które wychodziły na parking dla personelu. Nie mieszkałam daleko, ale nie byłam na tyle odważna, albo raczej głupia, by o trzeciej nad ranem wracać pieszo do domu. Jazda samochodem zajęła mi dosłownie trzy piosenki z radia. Kierując się w stronę klatki, przeklinałam się w duchu, za wybranie mieszkania na czwartym piętrze. Odkluczając mieszkanie czułam, że jeśli za chwilę nie pójdę spać, to wywrócę się na podłogę.
Słysząc dzwonek do drzwi i otwierając, jedno oko nie wierzyłam, że już jest dzień. Z wielkim bólem głowy wstałam, zauważając, że spałam w samej bieliźnie. Owinęłam się kołdrą. Otworzyłam drzwi i wcale się nie zdziwiłam. Tylko moja przyjaciółka, Natalia może wpaść na pomysł, żeby z rana mnie budzić wizytami.
- Cześć laska!- wykrzyczała, przekraczając próg mojego mieszkania.
Zaszczycając ją zaspanym spojrzeniem bez słowa, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do kuchni, połączonego z moim salonem. Poranek bez kawy to stracony poranek. Dziewczyna, podążając za mną, zaczęła się śmiać.
-Gdybym Cię nie znała, to pomyślałabym, że miałaś wczoraj niezłe bzykanie.- powiedziała ze wzrokiem wbitym w moje wczorajsze porozrzucane ubrania w salonie.
-Byłam tak zmęczona po nocy, że nawet nie pamiętam drogi do łóżka.
-Zalej nam kawy i możesz zrobić śniadanie, a ja pójdę się trochę doprowadzić do porządku, bo sama czuje jak, śmierdzę.
- Zabrałam z sypialni biały T-shirt i czarne materiałowe spodenki z paskiem, ruszyłam do łazienki. Prysznic w tym momencie był jak zbawienie. Wychodząc z kabiny, owinęłam się ręcznikiem. Spoglądając w lustro, wiedziałam, że dziś mi nawet makijaż nie pomoże z sińcami pod oczami. Patrząc na moje blond włosy, uznałam, że zostawię je, by same wyschły. W miarę doprowadzona do stanu "używalności" wróciłam do kuchni, gdzie stał już dla mnie talerzyk z tostami i parującą kawa. Jedząc, widziałam, że Natalia chce zacząć temat i zastanawia się od czego, zacząć.
- No dawaj.- Pomogłam jej.
- Madzia, nie myślałaś może, by przystopować trochę z klubem? Sam sobie świetnie radzi. Nie musisz być tam co noc albo chociaż wracaj o wcześniejszych godzinach, bo za chwilę się wykończysz.
- Wiem, że masz rację, ale klub jest jak mój drugi dom. Sama malowałam tam ściany, jak i sama aranżowałam wnętrza. To moje małe dziecko i mam wrażenie, że jeśli zostawię je na dłuższy czas, samo to coś się stanie.
Wyrzuciłam z siebie i zabrałam się za zmywanie. Niedługo potem, Natalia poszła, a ja zabrałam się za sprzątanie mieszkania. Po skończeniu zobaczyłam godzinę szesnastą na telefonie.
Świetnie.- pomyślałam.
Ruszyłam do sypialni. Spodenki zmieniłam na czarne długie spodnie i ubrałam też botki na grubym obcasie. Wychodząc z mieszkania, zabrałam kurtkę i torbę, którą widocznie zostawiłam wczoraj na komodzie przy wyjściu. Najpierw skierowałam się do pobliskiej kawiarni, w której kiedyś pracowałam. Od wejścia przywitał mnie mój dobry znajomy, Dawid.
- Siemka M, domyślam się, że chcesz to, co zawsze.
-Zaskoczę Cię, dziś poproszę mocną czarną. Ledwo żyje, a do tego mam dziś pełno roboty w klubie.
-Ach, no tak. Domyślam się, że nie łatwo jest prowadzić samej nocny klub. Szczególnie że chyba nie ma osoby w mieście, która nie znałaby "Persefony"
Właściwie ta nazwa nic nie oznacza, wymyśliłam ją na szybko, a że byłam wielką fajną mitologii, to mój klub nazwałam "Persefona".
W czasie moich rozmyślań chłopak podał mi kawę.
-Natalia, już mi dała dziś reprymendę, że się wykończę takim trybem życia.
-I ma rację, pracownicy z tego co widziałem, świetnie sobie dają radę.
Posiedziałam jeszcze chwilę i zapłaciłam za kawę. Ruszyłam do pracy. Na miejscu przywitałam się ze wszystkimi pracownikami. Z każdym chce mieć dobry kontakt. Uważam, że to bardzo ułatwia prace mi i im. Zasiadałam do papierów za biurkiem. Szybko dziś nie wyjdę stąd. Nie ma co nawet marzyć.......................................................
Moje pierwsze opowiadanie. Proszę o wyrozumiałość.
CZYTASZ
Zrobić Ci drinka, Skarbie? ✅
RomansOna- Właścicielka jednego z najlepszych klubów w mieście. Praca to jej drugi dom. Osiągnęła wszystko, dzięki swoim ciężkim staraniom. On- Szanowany prawnik. Wszystko w życiu przychodziło mu łatwo. Połączył ich zakład.