25.

177 7 0
                                    

Na cztery słowa wypowiedziane przez Mika jego podwładny nagle zbladł. Tak czy inaczej, jeśli zemdleje, to ja nie mam zamiaru bawić się w jego reanimację, chyba że kulka w łeb się też wlicza.

-Więc jak było?-spytałam się narkotykowych, przerywając ciszę -Co tu się do jasnej cholery dzieje?-powtórzyłam swoje pytanie sprzed kilku minut

-Nic- odpowiedział na moje pytanie chłopak, w którym znalazł się mój sztylet. Przeszłam koło mojej ochrony i zaczęłam się zbliżać bardzo szybko do rannego faceta. Chyba czas by całkowicie obudziła się we mnie zimna suka. Wyciągnęłam pistolet, odbezpieczyłam go, po czym przyłożyłam do głowy tego chłopaka. Teraz wyśpiewa mi wszystko jak na spowiedzi księdzu, bo inaczej sprawdzimy, jak reaguje mózg, na kulkę w jego wnętrzu.

-Nic!!! W co w do cholery pogrywacie! Najpierw poważny alarm i spotkanie z Dragini, a teraz co nic się nie stało!!! Co tu się dzieje?-już czwarty raz nie będę powtarzała tego dosyć nudnego pytanie. Wszystko ma swoje granice, a moje właśnie się skończyły. Nikt nie chciał mi odpowiedzieć na takie proste pytanie.

-Mike pokazałeś im, co się dzieje, z tymi, którzy mnie ignorują?-spytałam się go bardzo oficjalnym tonem.

-Najwyraźniej nie za dokładnie- odpowiedział w wielkim uśmiechem na twarzy. On tak samo, jak i ja wiedział, co teraz nastąpi. Wsadziłam na chwilę pistolet w jego poprzednie miejsce, po czym popchnęłam rannego przed siebie. Tak dotarliśmy na środek prawie pustej hali magazynowej. Zostawiłam już prawie nieprzytomnego chłopaka w miejscu, po czym podeszłam do Mika. Pozbyłam się przed nim wszystkiej mojej broni i dałam ją w jego ręce. Nie miałam zamiaru dzisiaj tym zabijać. Chciałam poczuć krew na rękach. A poza tym za mało miałam ostatnio treningów. Dwóch mięśniaków z mojej drużyny trzymało rannego, tak by on nie spadł na ziemie. Podeszłam do niego, po czym szepnęłam mu do ucha

-Teraz zapłacisz za to, czego nie zrobili twoi kumple. Możesz im tylko za to podziękować. A nie zapomniałabym, nie będziesz miał na to okazji. Zaczęłam go bić gołymi rękami. A jego ciało, zamiast się wyrywać, przyjmowało moje bokserskie ciosy. Po tym jak skończyłam się bawić, odwróciłam się do Asha, który już miał mój worek treningowy na celowniku. Skinęłam na tak, a już po chwili nie odczuwałam pulsu mojej zabawki. Chociaż jeden problem z głowy. Odwróciłam się dla dwójki mężczyzn i skinęłam im głowami na tak. Oni momentalnie puścili zmasakrowane ciało.

-Widzę, że doskonale bawisz się Scar, a gdzie w tym mój udział- No w końcu pojawił się oburzony koleś ze swoją drużyną

-Ty na pewno jeszcze dzisiaj się wyżyjesz na jakieś łatwej dziewczynie Luk- a ja będę pilnowała moich dzieci. Dylanowi dam urlop na kilka dni, bo ten mu się na pewno przyda.

-Mam taką nadzieję- już po chwili znalazł się koło mnie

-Nie potrzebnie wychodziłeś ze swojego samochodu. Rozkaż swojej grupie sprawdzić teren i dowiedzieć się wszystkiego o naszym ulubionym gangu narkotykowym, a ja powiadomię w samochodzie Ivana.

Następnie moi chłopcy dowiedzieli się, że mają dokładnie sprawdzić cały teren i ile nam ukradziono. Ja wybrałam sobie odpowiednie jak dla mnie na ten moment zadanie. Powiedziałam Lukowi, Mikowi i temu gościowi, który nie uszanował mojego przyjaciela, że jadą za mną do naszego domu. Wytarłam krew kapiącą z moich rąk chusteczkami, a następnie odebrałam od Mika moje zabawki.

526 słów

BizneswomanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz