02

1.1K 30 1
                                    

Następne spotkania minęły mi dość szybko. Nie były to jakieś ważne rzeczy, więc zamiast samej je rozwiązać powierzyłam te sprawy moim pracowniką. Pojechałam do domu po drodze wstąpiłam jeszcze do pobliskiego marketu po jedzenie. Bez mnie lodówka byłaby  pusta i moi chłopcy by głodowali. Będąc już w domu rozpakowałam zakupy. Następnie poszłam zobaczyć jak się miewają moje dzieci. Gdy weszłam do ich pokoju zobaczyłam śpiącego na krześle Dylana czyli szatyna z błękitnymi oczami. Podeszłam do niego.

-Wstawaj leniu bo inaczej nie dostaniesz obiado-kolacji!-krzyczę mu do ucha

-Kobieto idź się leczyć-mówi zaspanym głosem-zaraz czy ja słyszałem coś o jedzeniu-jaki spostrzegawczy. Chyba należy mu się za to medal.

-Idź przewiń Rose i Nathana-moje dzieci. Rozkazuję mu

-Ok. Ale chcę dzisiaj dokładkę

-Niech ci będzie-co ją z nimi mam. Nawet moje pociech nie jedzą tyle, a mają dopiero roczek.

Zaczął się zajmować tą pracą, a ja poszłam do mojej garderoby zmienić swój strój. Przecież nie będę gotować, a potem sprzątać w obcisłej sukience i wysokich szpilkach. Przebrałam się w to czarne spodnie dresowe i biały Cropp top.

Idę na parter gdzie znajduje się kuchnia. Gdy już jestem w tym pomieszczeniu zaczynam robić obiad. Tym razem jest to krem pomidorowy. Nagle dostaję wiadomość od mojego kumpla od nielegalnych wyścigów.
Alec
Dzisiaj o 22:00 wyścig. Zaliczka tysięc złotych.
Co za szczęście, że jest dopiero godzina siedemnasta. Mam jeszcze dużo czasu. Gdy już posiłek jest wyłożony w talerzach do jadalni wchodzą wszyscy z mojej bandy.

-Kocham Cię Scarllet-krzyczy Liam gdy widzi co tym razem przyszykowałam.
Zasiadamy do stołu i jemy posiłek.

-Scarllet musisz jutro wyrwać się z pracy od 9:00 do 13:00-oświadcza Lian

-Co tym razem się stało?-pytam się go

-Musisz iść na spotkanie z przedstawicielami naszego gangu w różnych państwach, którzy właśnie dzisiaj w nocy przyjeżdżają i zaproponowaliśmy im, że mogą mieszkać u nas w domu skoro ciągle nażekaż, że mamy tak dużo miejsca

-Ty też jesteś szefem, więc równie dobrze ty możesz tam iść sam

-Zażądali spotkania znani obydwoma

-Ok-jak ja się cieszę, że mam firmę nie będę musiała chociaż widywać zaczęsto tych facetów

-Ile ich będzie?

-Około 10-odpowiada. Czy on się dobrze czuje i co ja mam teraz zrobić przecież nie mam tyle jedzenia by ich wyżywić. Spotka ich kara za to, że dopiero teraz się o tym dowiaduje. I to szybciej niż myślą.

Idę do mojego gabinetu gdzie podpisuję kilka papierów. Chociaż mam ich pełno wolę się najpierw zająć tymi ważniejszymi, a dopiero później nie istotnymi sprawami.

BizneswomanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz