Dawno nie pisałam tej opowieści, ale teraz już jestem.
Gdy tylko znalazłam się pod bazą moich wrogów. Zaparkowałam samochód w krzakach. Wiecie by nikt go nie zobaczył z daleka, chociaż na pewno ktoś usłyszał dźwięk silnika. Po chwili koło mnie stało już sześć drogich i szybkich aut. Ciekawe czy zabrali swoje czy moje. Jak moje samochody to oni drudzy będą na mojej czarnej liści. Nikomu nie pozwalam jeździć na moich samochodach i motorach, które wygrywam na wyścigach jak nie są one na hajs.
Popatrzyłam się na nich. Szczęście dla nich, że teraz mają swoje pojazdy. Wyszłam z swojego samochodu i najciszej jak mogłam zamknęłam drzwi. Wyciągnęłam pistolet i naładowałam go. Teraz niech tamten gang szykuje się na śmierć.
Moi ochroniarze weszli pierwsi. Otworzyli kopniakiem drewniane drzwi, po czym weszli w głąb domu, a ja podążałam za nimi. Nigdzie nie widzieliśmy innych ludzi, ale i tak każdy z nas był jak zawsze czujny. No chociaż ja.
Wrogów znaleźliśmy dopiero po jakiś dziesięciu minutach. Wszyscy siedzieli sobie, śmiali się i oglądali jakiś dziecinny serial. No matko. Który normalny gangster ogląda jakaś bajkę typu legenda Anga.
Zastanawiam się tylko czy oni czasami nie cofnęli się w rozwoju. Najwidoczniej tak. To dlatego nikt nas nie przywitał. Dobra koniec już z ty. Czas na poważną pogawędkę z ich bossem.
Podeszłam do kanapy i przyłożyłam jednemu z chłopaków na niej siedzących pistolet do tyłu czaszki. On znieruchomiał. Teraz nie mógł liczyć na nikogo ponieważ moi koledzy zajęli się jego kumplami w taki sam sposób jak ja nim.
-Odwracajcie się -powiedziałam do wszystkich wrogów.
Po chwili oni posłusznie wykonali moje polecenie. W sumie byli przystojnymi mężczyznami, ale to i tak ich nie uratuje przed śmiercią z moich rąk, albo pistoletu.
-Kto jest waszym bossem?-spytał się ich Lukas
Nikt nie odpowiedział. Trudno. Jak nie chcieli po dobroci to w inny sposób. Podeszłam do mojego skazańca i przewaliłam mu kilka razy w twarz, oraz inne części ciała. Ogarnęła mnie taka furia jak gdy walę w worek treningowy, którym teraz dla mnie był ten facet. Oczywiście jego kumple chcieli go przed mną obronić, a le mój przyjaciel snajper pokazał im na co go stać, strzelając w nich swoja bronią. Nie uśmiercił ich przy tym, ale bardzo uszkodził ich. A ja myślałam, że już wypadł z formy, ponieważ dawno wszyscy nie byliśmy na takiej akcji. Na szczęście nie.
-Ponawiam pytanie kto jest waszym bossem?-zapytałam za mojego kolegę
-Pierz się suko-powiedział skazaniec Lukasa. Na co on podszedł do niego i zabawił się z nim tak jak ja z moim.
-Zła odpowiedź-stwierdziłam. Gdyby Luka teraz nie bawił się z workiem to bym zastrzeliła jego worek. Albo nie lepiej zabrać go do naszej bazy, a zarazem naszego domu. Tam na pewno prawie wszyscy domownicy się z nim pobawią w sensie będą go torturować w specjalnym pomieszczeniu przeznaczonym do tego, a ja będę na to wszystko patrzeć.
-Mówię to ostatni raz kto jest waszym bossem?-znów Lucas
Po chwili nasi wrogowie wskazali na jedne drzwi.
O czyli boss nie ogląda bajeczek. Może jeden normalny z którym da się porozmawiać trzymając w ręce pistolet.
-Lukas zajmijcie się nimi, a ja idę tam-powiedziałam wskazując na wejście do pomieszczenia.
-Ok. Zadzwonię do Ivana-Iv to nasz drugi haker. On jest tylko od kamer, więc przyjedzie ustawić kamery oczywiście tak by nikt ich nie zobaczył nawet my. Trzeba wiedzieć co robią nasi wrogowie.
-Dobra-Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Czy oni nie wiedzą co to klucz, już chyba dwa pokoje oprócz tego były otwarte. Zresztą to lepiej dla mnie.
W środku pomieszczenia stało biurko, przy którym siedział jakiś starszy facet. Widocznie nie przejął się tym, że ktoś wszedł do pomieszczenia ponieważ jego uwaga nadal była zwrócona na jakiś papier.
-Mike co tym razem chcesz?-spytał się mnie. Od kiedy ja jestem Mike.
Podeszłam do niego i położyłam pistolet na biurku, a w tym samym czasie usiadłam na krześle na przeciwko fotela bossa.
-W końcu mogę poznać bossa-podziałałam. Gdy tylko mężczyzna mnie usłyszał od razu jego wzrok skierował się we mnie.
-Kim jesteś?!
-Black Angel ci coś mówi?
-Nie-czyli tak ponieważ z jego szyi zaczął lecieć pot. Czyżby on się czegoś bał. Może na przykład mnie.
-Właśnie ona siedzi na przeciwko ciebie.-zobaczyłam jak sięga ręka po coś pod biurkiem .
Szybko wzięłam pistolet i postrzeliłam go w ramie. Momentalnie położył dwie ręce na widoku, ponieważ drugą uciskał ranę. Przecież to nie był mocny postrzał.
-Teraz słuchaj. Jeśli jeszcze raz zaatakujecie, zagrozicie bądź zbliżycie się do mojej rodziny i mojego gangu to cię zabiję, ale to nie będzie szybka śmierć-zagroziłam mu. Po czym wystrzeliłam w jego klatkę piersiową jedną kulę
-A to byś tego nie zapomniał-powiedziałam. Wsadziłam pistolet na swoje miejsce, po czym wyszłam z pokoju, później kazałam moim puścić wrogów i poszłam do swojego samochodu. Gdy już tam byłam pojechałam do domu, a za mną inni. Na posesji Wolf znalazłam się kilka minut później ponieważ jechałam tak jak na końcówce wyścigu. W domu poszłam do moich dzieci, które już spały. Pocałowałam je w czoła, a później poszłam do swojego pokoju. Tam zabrałam piżamę i poszłam do łazienki gdzie wzięłam szyki prysznic. Po kilku minutach byłam już w swoim pokoju. Z racji tego,że było już koło pierwszej w nocy poszłam spać. Tylko po to by jutro nie mieć sińców pod oczami ze zmęczenia. Bo przecież jutro bal.
-
CZYTASZ
Bizneswoman
LosoweGdy byłam jeszcze niemowlakiem został oddana do domu dziecka. Mając szesnaście lat postanowiłam uciec z tamtąd... Okładka mojego autorstwa