(29)Ushijima Wakatoshi

560 30 1
                                    

Początek roku szkolnego w Akademii Shiratorizawy dla wszystkich był taki sam jak zawsze. Dla wszystkich oprócz dziewczyny o [K.W] włosach, która dopiero co przeniosła się do orłów. Czekała przed wejściem do szkoły, gdzie miała spotkać się z chłopakiem, który oprowadzi ją po nowej szkole. Po kilku minutach zobaczyła czarnowłosego chłopaka idącego w jej stronę.
- Hej, jestem Goshiki Tsutomu i mam cię oprowadzić.
- Cześć. [T.N] [T.I]. - odpowiedziała mierząc go wzrokiem. Widać było, że chłopaka próbował nie złamać się pod wpływem jej zimnego spojrzenia. - Z której jesteś klasy?
- 1-4, z tego co słyszałem, jesteś klasę wyżej.
- Bo jestem. Skoro masz mnie oprowadzić, to musisz trochę znać to miejsce. - mówiła rozglądając się po terenie.
- Tak, znam podstawowe rzeczy, czyli sale i wiem, gdzie jest akademik. – odpowiedział zwracając na siebie uwagę dziewczyny.
- To prowadź. - powiedziała krótko, patrząc na niego wyczekująco. Po godzinie wrócili do punktu wyjścia, gdzie dziewczyna podziękowała Tsutomu i udała się do „nowego" domu.
Od rozpoczęcia roku minął tydzień, podczas którego nastolatka zdążyła „odciąć" od siebie całą klasę. Dziewczyna siedziała w ławce, czekając na dzwonek ogłaszający koniec lekcji. Kiedy w końcu usłyszała upragniony dźwięk, spakowała książki i ruszyła w kierunku Sali gimnastycznej, gdzie miał odbyć się trening siatkarz, na którym miała się zjawić. Przechodząc przez próg sali zobaczyła piłkę lecącą w jej kierunku. Nie myśląc zbyt długo, ustawiła się do odbioru dołem, przyjmując serw przedramionami. Na hali zapanowała kompletna cisza, która została przerwana przez piłkę upadającą po drugiej stronie siatki. Wzrok wszystkich utkwiony był w drugoklasistce.
- Co się gapicie? Który to zagrał? - zapytała skanując wszystkich członków drużyny. Jej wzrok zatrzymał się na Tsutomu, który wzrokiem wskazał oliwkowookiego chłopaka.
- Nic ci się nie stało? - spytał jeden z chłopaków.
- Nie? Czemu by miało?
- No, bo...- nie dokończył, gdyż przerwała mu nastolatka.
- Proszę, proszę, słynny Ushiwaka. Naprawdę masz mocny serw. – mówiła podchodząc do atakującego.
- Nie znamy się, skąd mnie znasz?
- Jesteś całkiem popularny, no i posłuchałam sobie trochę o waszej drużynie, ale to nieważne. Uśmiechnęła się zadziornie.
- Huh?! Coś mnie ominęło?! – krzyknął czerwonowłosy chłopak, wchodząc na halę. - Kim jesteś?
- Faktycznie, nie przedstawiłam się... [T.N] [T.I], jestem tu nowa.
- Mhm... Ale co ty tu robisz?
- Jestem tu, bo wolę nie wkurzać mojego dziadka, który kazał mi tu przyjść. – odpowiedziała przewracając oczami.
- Kim niby jest twój dziadek, co? - spytał brązowooki chłopak.
- Jak mi się przedstawisz, to ci powiem. - odpowiedziała, tocząc z chłopakiem „wojnę" na wzrok.
- Tendou Satori. Teraz mów. - powiedział mrużąc oczy.
- Odwróć się, stoi w wejściu na halę. - odpowiedziała kiwając głową, by się odwrócił.
- Że co?!- głośne pytanie rozniosło się echem po sali.
- Miałaś chyba napisać, jak przyjdziesz.
- Ucięłam sobie krótką pogawędkę z tymi tu. Myślałam, że Ushiwaka jest słabszy. - mruknęła pod nosem.
- Czy ty zawsze musisz robić zamieszanie?
- Marudzisz. - skomentowała odwracając wzrok.
- Czemu trener nie mówił, że ma wnuczkę?!
- Nie wasz interes. A teraz trenować, a nie się obijacie jak cholerne panienki! - krzyknął nie najwyższy mężczyzna, siadając na ławce. Nastolatka usiadła obok i zaczęła obserwować siatkarzy.

Przeskok (około 6 miesięcy)

Pov. Reader

Jest już październik, a co za tym idzie już od sześciu miesięcy chodzę do Shiratorizawy. Miesiąc od poznania chłopaków zostałam menadżerką, miesiąc, w trakcie którego zaczęłam interesować się Ushijimą, zarówno jego zdolnościami, jak i jego osobą. Zaczęłam spotykać się z nim poza treningami, chcąc go poznać. Wychodziliśmy raz w tygodniu, w weekendy. Niestety, a może stety, oliwkowooki zajął szczególne miejsce w moich myślach i (być może) w sercu... Zdążyłam odejść od szafki kapitana, kiedy usłyszałam głos Tendou.
- Oi! [T.I]!
- Co jest, Tenten?
- O kiiim myślisz? - spytał poruszając brwiami.
- O nikim szczególnym. - odpowiedziałam z miną aniołka.
- Mhmmm... Czyli uważasz, że Wakatoshi to nikt szczególny? - zaczął robiąc minę filozofa/myśliciela. Poczułam ciepło na polikach.
- Po pierwsze, ciszej, bo ktoś usłyszy. Po drugie, skąd o tym wiesz? Nikomu nie mówiłam.
- [T.I] ... Ty myślisz, że skąd się wzięła ksywka „Guess Monster"?! Widzę jak na niego zerkasz, pisklaku...-zaśmiał się. -... I podrzucasz liściki do szafki.
- Przestań z tą ksywką.
- Wolisz „gad"?
- To, że chodziłam do Nohebi, nie znaczy, że mam być gadem. - przewróciłam oczami.
- [T.I], doskonale wiesz, że kocham cię drażnić i nic na to nie poradzisz. - odpowiedział z szerokim uśmiechem, kładąc dłoń na moim barku.
- Tak, wiem. - zaśmiałam się, mimo, że niezbyt często to robię...Nie do rówieśników (i innych oprócz dziadka, z którym zawsze się dogadywałam).
- Whoa!!!- krzyknął(?) Satori, zwracając uwagę wszystkich w pobliżu, w tym ciemno brązowowłosego 18latka, który zaczął iść w naszą stronę.
- Czy coś się stało? - spytał kapitan siatkarzy, zatrzymując się obok Tendou.
- Ona się zaśmiała! Myślałem, że nigdy tego nie doczekam! - krzyczał czerwonowłosy, przez co zaśmiałam się trochę głośniej. Poczułam na sobie zdziwiony(?) wzrok dwóch nastolatków. Spojrzałam na nich z niemym pytaniem w oczach, cały czas się uśmiechając.
- Tendou ma rację... Nigdy się, przy nas, nie śmiałaś, [T.N]. - przyznał Wakatoshi, patrząc oliwkowymi oczami w moje [K.O]. Przez chwilę czułam się lekko speszona intensywnością jego wzroku. Czułam jakby czytał z moich oczu jak z otwartej księgi.
- Cóż... Nigdy nie nikt nie sprawiłbym chciała się śmiać.
- Juuuhuuu! Jestem pierwszy!
- Satori... Jesteś nienormalny... Bro.
- Bro?! Czuję się zaszczycony tym mianem. – teatralnie przyłożył rękę do serca. - Niestety muszę was zostawić samych. Bye! - odbiegł w kierunku wyjścia ze szkoły, dziwiąc mnie i Ushijimę.
- Ushijima... Satori nie ma przypadkiem jeszcze jednej lekcji?
- Owszem, ma. A za godzinę mamy trening. – odpowiedział, jak zwykle, poważnym i głębokim głosem, który wywoływał u mnie dziwne dreszcze.
- Ushijima, nie będzie mnie na treningu. - odwróciłam wzrok, czując jak oliwkowe tęczówki wpatrują się we mnie.
- Czemu?
- Po prostu nie mogę i tyle. - zdążyłam odpowiedzieć, po czym rozbrzmiał dzwonek na lekcję. - Do zobaczenia Wakatoshi...

Narrator

Siatkarz patrzył na oddalającą się sylwetkę drugoklasistki, przyswajając do siebie fakt, że 17latka użyła jego imienia. W tym samym czasie dziewczyna miała w głowie tylko jedną myśl- „Czemu nie użyłam jego nazwiska?!". Nastolatka opuściła teren akademii i skierowała się w stronę domu, gdzie czekał na nią powód opuszczenia treningu. Natomiast as Shiratorizawy skierował swoje kroki w kierunku sali lekcyjnej.

Pov. Reader

Kiedy tylko przekroczyłam próg, zdjęłam buty i poszłam do niedużego salonu, gdzie zastałam dwoje ludzi, których nie znoszę i dziadka.
- [T.I] ...- zaczęła kobieta o [K.O] oczach.
- Czego tu chcesz? - spytałam w jej stronę.
- Jesteś naszą córką, to oczywiste, że przyjechaliśmy do ciebie. - odpowiedział mężczyzna w średnim wieku.
- A tak na serio?
- Wracasz do Nohebi.
- Zapomnij! Zawsze chciałam iść do Shiratorizawy, więc się przeniosłam. I powtórzę wam to, co mówiłam przed wyjazdem do Tokyo... Nigdy nie czułam się jak wasza córka. A teraz idę na trening. Przez wasze bzdury przegapiłam rozgrzewkę. Myślałam, że to coś ważniejszego.
- Co ty niby trenujesz? I czy inne dziewczyny cię dobrze traktują?
- Jestem w męskiej drużynie i niech was to nie obchodzi, co trenuję. Żegnam. - powiedziałam i wyszłam z domu. Chyba się chłopaki ucieszą, że przyszłam.

Pov. Satori

- Hej! Huh? Gdzie [Z.I]?
- Cześć, Tendou. Sam nie wiem. - odpowiedział mi Semi, wzruszając ramionami.
- Wa-ka-to-shi!
- Słucham, Tendou.
- Wiesz, gdzie jest [Z.I]? - spytałem opierając się na barku przyjaciela.
- Nie wiem, powiedziała mi, że nie może przyjść.
- Hmm... Ciekawe, że powiedziała tylko tobie. Jak myślisz, czemu?
- Co w tym dziwnego, jest menadżerką, to chyba nic dziwnego, Tendou. Co „czemu"?
- Czemu jej nie ma...?
- Nie wiem. - odpowiedział wzruszając ramionami, jednak doskonale wiem, że martwi się o naszą kochaną [Z.I].
- Właśnie!
- Hm?
- Wiesz kto ci daje te liściki? - zapytałem z przymrużonymi oczami.
- Nie. Nie widziałem nikogo obok mojej szafki, a coś się stało? - powiedział z dziwnym (w jego przypadku) błyskiem w oczach.
- Być może wiem, kim jest twoja cicha wielbicielka.
- Huh? Kto to? - zapytał, a w jego oczach ujrzałem zniecierpliwienie. Niewiarygodne jak ta mała gadzina działa na Wakatoshi'ego.
- Hmm... Dam ci kilka podpowiedzi, musisz odgadnąć.
- Dobrze.
- Okay! Jest klasę, a właściwie to rok, niżej od nas. Ma [D.W] włosy. I jest ciekawa, pod każdym względem pod jakim może być. - powiedziałem, wiedząc, że pomyśli o [Z.I].
- To [T.N]?
- Tak!
- Jesteś pewien?
- Oczywiście! Jeśli chcesz to sam z nią pogadaj, Wakatoshi.
- Tak zrobię. - odpowiedział, po czym dokończył rozgrzewkę. Podzieliliśmy się na dwie drużyny i zaczęliśmy grać, pod okiem trenera Saito. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłem się by zobaczyć kto przeszkodził w treningu.
- Hej wam! Pomóc w czymś?
- [T.I]! Myślałem, że miało cię nie być.
- Tak... Okazało się, że to nie było takie ważne. - przyjrzałem się jej. Coś się chyba stało...

Narrator

Gdy skończył się trening na hali została tylko [K.O] oka dziewczyna. Nastolatka sprzątała po treningu myśląc czy jej rodzice mówili poważnie. „Co, jeżeli zapisali mnie znowu do Nohebi?" myślała, zbierając piłki. Kiedy schylała się po ostatnią zauważyła czarne buty z fioletowymi elementami. Podniosła głowę, by napotkać wzrok Ushijimy.
- [T.N], czy moglibyśmy porozmawiać?
- Tak, oczywiście. Coś się stało?
- Jesteś zamyślona...
- Nie kończ, to nic. - ucięła, chowając piłki do kantorka. - Przejdziemy się?
- Mhm. - wyszli z budynku i skierowali się do parku.
- Ushijima/ [T.N]. - zaczęli w tym samym momencie.
- Mów pierwszy.
- Czy to prawda, że wrzucasz do mojej szafki liściki?
- Ehh... Tak, to prawda.
- Mhm, a czemu to robisz? - spytał ponownie, zatrzymując się.
- No... Bo... Po-podobasz m-mi się od jakiegoś czasu. Właśnie, Ushijima, wybacz, że wcześniej użyłam twojego imienia.
- Rozumiem... Nie przeszkadza mi to, możesz tak mówić, [T.N]. Z tego co mówił mi Tendou, wychodzi na to, że ty również mi się podobasz. - powiedział w pełni poważnie, rozśmieszając [K.W] włosą.
- Powiedziałeś to tak, jakbyś kogoś zabił... Mów mi [T.I], będzie mi miło.
- Dobrze, [T.I]. - przytaknął zmniejszając odległość między nimi. „Ciekawe co zrobi, jeśli go przytulę?" pomyślała drugoklasistka. Nie zastanawiając się dłużej, uścisnęła bruneta zatracając się w jego zapachu, kiedy wtuliła się bardziej w tors 18latka, który niepewnie również ją objął.
- Czyli jesteśmy parą? - zapytała nie zwiększając odległości między nimi.
- Tak. - odpowiedział z, rzadko widywanym u niego, uśmiechem. Tę chwilę przerwał głuchy dźwięk czegoś, a raczej kogoś upadającego na trawę. Para nastolatków odwróciła się w stronę dźwięku, gdzie ujrzeli leżących na ziemi Satori'ego, Semi'ego i Goshiki'ego. [T.N] zaśmiała się cicho widząc minę aniołka u całej trójki. Jednak salwę śmiechu wywołało jedno zdanie Tendou...
- Tak szybko dorastają, jeszcze chwila a zostanę wujkiem.

Anime-One shots [ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz