- WRACAJ TUTAJ! - Wydzierało się dziecko, ciągle biegnąc za Raven'em, który już nie był taki pewny, jak na początku, gdy wydawało mu się, że zrobienie sobie kawału będzie dobrym pomysłem.
- Ratunku! - Ryknął nagle i wskoczył na drzewo, zwinnie przeskakując z gałęzi na gałąź. Szkoda, że za późno uświadomił sobie swój błąd.W całym tym wojennym rozgardiaszu zapomniał, że żywiołem Feather są drzewa. Dziewczynka czuła się w nich jak ryba w wodzie i nie miała problemów z poruszaniem się po nich, nie ważne, czy były oblodzone, ośnieżone czy mokre.
- Aż mu współczuję. - Westchnął Duncan, gdy widział, jak ten ucieka po gałęziach, a dziewczynka jakby nigdy nic zgrabnie przeskakuje z jednej gałęzi na drugą.
- No muszę iść mu pomóc, bo ona go zamęczy. - Westchnął Will i zaczekał, aż Feather znajdzie się nad nim, po czym jakby nigdy nic wyskoczył na dobry metr w górę i odbił się od drzewa, wybijając się jeszcze wyżej. Złapał dziecko i zeskoczył na ziemię.
- Ty niedobra. - Rzucił i zaczął ją łaskotać, na co ta śmiała się i starała się obronić przed jego dłońmi.
- Nie! NIE!!! - Śmiała się Feather, aż Will w końcu uznał, że jej wystarczy i postawił ją na ziemi.
- Dzięki ci, o bohaterze. - Odetchnął Raven, podpierając się o drzewo. Tak, mimo, że był doskonale wyćwiczony, to bieganie po drzewach, słysząc za sobą groźby śmierci i krzyki, potrafiło wykończyć.
- Nie ma za co, pachole. - Zaśmiał się Shadow i pokazał mu język.
- Och, czyli przechodzimy w taktykę ,,jest zmęczony, co oznacza, że nie może mi nic zrobić, czyli mogę go wkurzać". - Mruknął z uśmiechem, a Shade parsknął śmiechem.Poprzekomarzali się jeszcze kilka minut, aż Duncan zarządził wyruszenie w dalszą drogę.
Will posadził przed sobą Wolf'a i przytulił go do siebie.
- Uwielbiam tak jeździć. - Rzucił młodszy i mocniej wtulił się w chłopaka.
- Cóż, cieszę się. - Mruknął Will i jedną ręką przeczesał mu włosy.Trochę z boku jechały Red i Blue, zawzięcie o czymś dyskutując.
Horace przełknął ślinę i maślanymi oczami spojrzał na dziewczynę.
Wreszcie postanowił, że z nią pogada, tak, jak radził Will.Następny postój mieli dopiero pod wieczór.
Zsiedli z koni, po czym zdjęli z nich siodła, wytarli je, nakarmili i napoili po czym zadbali, by nie uciekły, lecz by mogły swobodnie się poruszać i paść.
Smoke stał obok Willa i podskakiwał w miejscu. Nie odzywał się, tylko po prostu skakał.
- Co ci się dzieje? - Spytał nagle Crowley, który rozmawiał z Shadow'em i Duncanem.
- Jak to co?! - Pisnął chłopiec. - DZISIAJ TRENING! - Wydarł się, a Will zmarszczył brwi.
- Och, faktycznie. - Powiedział.
- Zapomniałeś?! - Krzyknął Smoke. - Jak mogłeś?! - Dodał z wyrzutem.
- Jeszcze nie ćwiczyliśmy, mały. - Próbował go uspokoić.
- Ale i tak nie rozumiem jak mogłeś zapomnieć o najważniejszym dniu w całym tygodniu. - Mruknął smutny i poszedł do Flame'a, któremu wdrapał się na ręce i do którego się przytulił.
- Każdemu zdarza się zapomnieć. - Westchnął Crowley i położył dłoń na ramieniu Willa, lekko je ściskając.
- Wiem, ale i tak trochę mi głupio. - Mruknął.
- Dlaczego tak bardzo zależy wam na tych treningach? - Spytał Duncan.
- Cóż, panie... - Zaczął z namysłem Shade. - Osobiście uważam, że jest kilka powodów. Po pierwsze, gdy nie trenujemy, a walczymy na końcu tygodnia możemy się wyżyć i nikt nie będzie nas hamował, więc przez resztę czasu jesteśmy spokojniejsi. Po drugie, gdy się pokłócimy, walka też rozwiązuje problem i potem jesteśmy jeszcze bardziej zżyci ze sobą, niż byliśmy. Po trzecie, to doskonały sposób na poznanie samego siebie i swoich przyjaciół.
- Cóż, masz rację. - Powiedział Duncan. - Jesteś bardzo pomysłowy, wiesz? - Spytał i uśmiechnął się, gdy zobaczył, że Will jakby zamarł. Nie wiedział, co ma zrobić, czy powiedzieć.
- Uh... Dziękuję? - Mruknął, choć bardziej brzmiało to jak pytanie niż jak faktyczna odpowiedź.Horace przełknął ślinę i westchnął z zachwytem, wpatrując się w Red, stojącą nieco z boku i rozmawiającą z innymi.
Miał wrażenie, że im bardziej się w nią wpatruje, tym bardziej się w niej zakochuje.Patrzył tak na nią, aż nie zauważył, jak Gilan podchodzi do niego.
- Bu! - Krzyknął Zwiadowca i zaśmiał się, gdy rycerz podskoczył przerażony i krzyknął cicho.
- Zwariowałeś?! - Ofuknął go i już miał go uderzyć, gdy jego spojrzenie znowu padło na czerwonooką piękność, a cała złość momentalnie z niego zeszła.
- Obawiam się, iż rycerzowi nie wypada tak się w kogoś wgapiać. - Stwierdził rozbawiony Gilan, na co drugi przewrócił tylko oczami.
- Człowieku, ty jej nie widzisz czy oślepłeś na stare lata? - Syknął Horace. - Widzisz ją? - Spytał, a gdy ten skinął głową, kontynuował. - Patrz, jaka ona śliczna... - Westchnął.
- Dlaczego ty jej po prostu tego nie powiesz? - Mruknął Gilan, krzyżując ręce na piersi.
- Ja... - Zaczął, jego po chwili zaciął się. - Ugh...
- No widzisz? - Zwiadowca uśmiechnął się i klepnął go w plecy. - No dalej, wierzę w ciebie. - Rzucił z uśmiechem i głową skazał Red.Horace odetchnął głęboko i skinął głową. Poprawił włosy i uniósł głowę, po czym pewnym krokiem podszedł do swojej wybranki, która rozmawiała z siostrą i Silver, najwyraźniej świetnie się bawiąc.
- Cześć... - Zaczął. - Możemy porozmawiać? - Spytał, a gdy dziewczyna z uśmiechem skinęła głową, ten wyciągnął do niej rękę, którą ona ujęła.
Poczuł, jak przez jego ciało przebiega przyjemny dreszcz i poprowadził ją na lekko oddaloną polankę. Stanął jej na przeciw i patrzył tak na nią, czując, że jeszcze chwila i zemdleje. Jego serce tłukło tak głośno, że był pewien, iż nawet dziewczyna mogła je usłyszeć.W tym czasie Red ciągle lekko się uśmiechała. Wiedziała, po co rycerz wziął ją na stronę. Czuła na sobie jego oczy za każdym razem, gdy ten na nią spojrzał. Doskonale wiedziała o tym, że mu się podoba. Ona sama nie czuła do niego nic poza koleżeństwem. Nie miała zamiaru mówić mu tego w twarz, bo wiedziała, że prędzej czy później sam do niej przyjdzie, żeby porozmawiać.
Mimo wszystko, nadal była ciekawa, co ma jej do powiedzenia. Dlatego stała na przeciw niego i wpatrywała się w jego błękitne oczy, niezmiernie ciekawa dalszego przebiegu wydarzeń.***
Cóż... Tak, 3 rozdział w przeciągu 3 dni i 2 dzisiaj :>
A co mi tam, macie :DDo przeczytania,
- HareHeart
YOU ARE READING
Zwiadowcy - Niezwyciężeni
FanfictionCzas na drugi fanfic :D Zwiadowcy - Niezwyciężeni Co gdyby Will poznał młodych ludzi o niesamowitych umiejętnościach? Znaleźliby wspólny język. Stworzyliby wspaniałą drużynę. Walczyliby jak lwy o swój kraj. O swoją przyjaźń. O siebie nawzajem...