Rozdział 28

279 20 23
                                    

Will westchnął cicho, zadowolony, po czym przeciągnął się i ziewnął.
- Wstawaj, śpiochu! - Feather wskoczyła na niego i usiadła mu na piersi, opierając dłonie o jego ramiona. - Wstawaj! - Powtórzyła ze śmiechem.
- Co ci się tak śpieszy, hm? - Wymamrotał chłopak przymykając oczy. To wybitnie nie było w jego stylu, ale tak strasznie chciało mu się spać, iż myślał, że zaraz po prostu na powrót zaśnie.
- A co z treningiem? - Zapytało dziecko, nieco spokojniej.
- Jest rano, no! - Zawył cicho Will, po czym odwrócił się na bok, niechcący zrzucając z siebie Feather.
- Mała, co ci się dzieje? - Mruknął Flame, lekko uchylając oczy. - Nawet słońce nie wstało, idźże spać. - Dodał i wtulił głowę w miękką trawę, obecnie służącą mu za poduszkę.
- Nie wiem, nie mogę spać. - Powiedziała z uśmiechem dziewczynka, na co Will przewrócił oczami, po czym zamknął je i ziewnął cicho, zasypiając po chwili.

Feather zmarszczyła brwi, zirytowana, po czym powoli i po cichu odeszła od swoich przyjaciół i poszła w gęstsze zarośla. 
Uśmiechnęła się do siebie przebiegle i usiadła na dość sporym kamieniu, na niewielkiej polanie.
Spojrzała w górę i zobaczyła ciemne niebo, rozświetlone milionami gwiazd. 
Wpatrywała się chwilę w jasne punkciki, póki nie usłyszała kroków, tuż obok siebie.
- Cześć. - Odwróciła się na dźwięk przyjemnego, kobiecego głosu.
- Umm... Cześć? - Mruknęła niepewnie.
- Mogę się dosiąść? - Zapytała dziewczyna, a Feather niepewnie skinęła głową, odsuwając się, by zrobić miejsce nowo przybyłej dziewczynie. Przy okazji przeskanowała ją wzrokiem stwierdzając, iż osoba ta jest jeszcze młoda, ma jasne, długie włosy i zielone oczy. Tak, była w stanie stwierdzić takie szczegóły mając do dyspozycji jedynie nikłe światło gwiazd. - Jestem Cassandra. - Powiedziała po chwili dziewczyna, uśmiechając się miło. 
- Księżniczka Araluenu, córka króla Duncana, tak? - Dopytało dziecko, na co dziewczyna skinęła głową.
- Z czego wiem, ty jesteś Feather, tak? - Dziewczynka pokiwała głową twierdząco, nie odzywając się już więcej. Patrzyła tylko w ciemne niebo, a księżniczka nie mogła nie zauważyć jej pięknych, dwukolorowych oczu i białych włosów. Wyglądała dosłownie, jak istota nie z tego świata. W dodatku, miała bardzo ładną, jasną cerę, pasującą do oczu i włosów. Cassandra była pewna, że niejedna dziewczyna pozazdrościłaby jej urody. A zwłaszcza tych przepięknych, dwukolorowych oczu, których nikt wcześniej nie widział. Oczywiście, słyszała o tym, że niektórzy rodzą się z dwojgiem różnych oczu, ale nigdy nie słyszała o osobie, której oczy posiadałyby dwa, różne kolory. Cassandra kątem oka spojrzała w oczy dziewczynce i dokładniej przyjrzała się ich barwie. U góry miały piękny, błękitny kolor, przechodzący w turkus, kończący się jasnozieloną barwą, przywodzącą na myśl wiosnę. 
- Dlaczego się tak na mnie patrzysz? - Usłyszała nagle delikatny głos, który wyrwał ją z transu. Dziewczyna zamrugała, zdziwiona, po czym dotarło do niej, że Feather zorientowała się, iż księżniczka się w nią wpatruje. Cassandra szybko zaczęła wymyślać jakąś wymówkę, którą mogłaby się uratować, lecz po chwili westchnęła, nie mogąc wpaść na nic dostatecznie dobrego.
- Po prostu bardzo podobają mi się twoje oczy. - Westchnęła cicho, w myślach już słysząc śmiech dziecka.
- Podobają się każdemu. - Młodsza dziewczyna wzruszyła ramionami i spojrzała przed siebie, zawieszając wzrok na ciemnych drzewach.
- Nic dziwnego. - Mruknęła Cassandra.
- Jakie to uczucie mieć kochających rodziców? - Zapytała nagle dziewczynka, na co księżniczka popatrzyła na nią, szczerze zaskoczona, i dłuższą chwilę myślała nad tym, co mogłaby jej odpowiedzieć. - Przepraszam, głupie pytanie. Zapomnij. - Dodała szybko, spuszczając lekko głowę.
- Ej, wcale nie. - Powiedziała księżniczka, kładąc jej dłoń na ramię. - To nie jest głupie pytanie. - Dodała, widząc zdziwienie w dwukolorowych oczach. 
- Właśnie, że jest. - Westchnęło dziecko, kładąc się na zimnym i twardym, kamieniu. Księżniczka powtórzyła jej czynność, ze zdziwieniem stwierdzając, że leżąc na twardym podłożu ma idealny widok na ciemne niebo, usiane gwiazdami. - Lubię na nie patrzeć... - Powiedziała nagle Feather, uśmiechając się delikatnie. - Są takie małe, i ładne. - Dodała z uśmiechem.
- Takie, jak ty. - Wypaliła dziewczyna, po chwili uświadamiając sobie, co właśnie powiedziała. Zanim jednak zdążyła wymyślić jakąś sensowną odpowiedź, usłyszała cichy, delikatny głos.
- Dziękuję. 

Tyle. Tyle padło z ust dziewczynki, co dodatkowo zbiło Cassandrę z tropu. ,,No tak, żadna kurierka nie przygotowała mnie na takie spotkanie.", pomyślała, uśmiechając się kwaśno do siebie. Była pod wrażeniem charakteru dziecka, z którym właśnie rozmawiała. Niby była zaledwie malutkim dzieckiem, ale Cassandra podświadomie czuła się, jakby rozmawiała z co najmniej, swoim rówieśnikiem. Była przyzwyczajona do tego, że małe dzieci lubią się bawić, psocić, dokazywać, i tak dalej, a tu nagle spotyka małe dziecko, które jest... Inne.
Księżniczka nie wiedziała dokładnie, na czym owa "inność" polega, ale było w niej coś, co przyciągało do niej każdego, kto tylko ją poznał. Była taka mała, słodka, ale zarazem śmiertelnie niebezpieczna, o czym zdążyła się już przekonać, potajemnie obserwując ich treningi.
Tak, w czasie, gdy Will użerał się z tłumaczeniem jej, jak powalić na ziemię przeciwnika 3 razy większego od siebie, ona siedziała z boku i ukradkiem obserwowała, jak brązowowłosy chłopak cierpliwie tłumaczy jej, jak podciąć przeciwnikowi nogi i samemu się przy tym nie podłożyć.
Podziwiała jego podejście i jego, wręcz anielską, cierpliwość do nauki takiego malucha. 

Feather z kolei zastanawiała się, czego chce od niej tak szlachetnie urodzona młoda dama. Chce jej coś zrobić? Nie, na to raczej się nie zapowiadało. Cassandra patrzyła na nią z czymś na kształt... Przychylności w oczach? W każdym razie, ta opcja odpadała. Może chce ją okraść? Nie, niby z czego miałaby ją okraść? A może po prostu chce porozmawiać? 
Feather niepewnie popatrzyła na starszą towarzyszkę, po czym zastanowiła się chwilę, i lekko uchyliła usta.
- Dlaczego tu przyszłaś? - Zapytała prosto z mostu, a jej własny głos odbił się echem w jej głowie.
- Chciałam spędzić trochę czasu w samotności, więc wybrałam się na spacer, ale po drodze zauważyłam ciebie i pomyślałam, że to dobry moment, by się poznać. - Wyjaśniła księżniczka, a dziewczynka od razu jej uwierzyła. Czuła całym swoim ciałem, że dziewczyna mówi prawdę, jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało. 
- Dlaczego księżniczka chciałaby poznać zwykłą wieśniaczkę? - Zapytała nagle. - A w dodatku sierotę... - Dodała ciszej, a Cassandra poczuła dziwny uścisk w sercu.

***

UDAŁO SIĘ, NAPISAŁAM TO XD

Sama w to do końca nie wierzę, ale dałam radę!

Jestem strasznie dumna z tego rozdziału, podoba mi się ^^
W sensie, taki pełny przemyśleń, spokojny, i w ogóle...
Wiem, że dużo ludzi uwielbia akcję (bo ja też! :D), ale czasem dobrze jest tak wyluzować, odpocząć...

Do przeczytania,

- HareHeart.

Zwiadowcy - NiezwyciężeniWhere stories live. Discover now