Rozdział 3

542 26 21
                                    

Halt z rosnącym przerażeniem obserwował jak król Duncan powoli podchodzi do tajemniczych wojowników. Obawiał się o życie króla ale choćby chciał, nie mógł się ruszyć. Siedział jak sparaliżowany wzrokiem skanując wrzosowisko usłane trupami i splamione krwistymi rzekami. 

>>------->

Duncan stanął i nerwowo przełknął ślinę. Czarne postacie stanęły jakieś 5 metrów przed nim i... Delikatnie skłoniły głowy. Jedna postać wykonała jakiś niezidentyfikowany ruch, a wtedy człowiek stojący na czele grupy lekko pociągnął ją za siebie. Władca musiał przyznać, że byli to najdziwniejsi wojownicy jakich do tej pory spotkał. Wyglądali jak krasnale, a paru z nich przypominało mrówki. 

>>------->

Gilan chwilę patrzył w oczy "głównej postaci" i nie mógł pozbyć się wrażenia, że skądś je kojarzy. Na wszystkie sposoby próbował przypomnieć sobie skąd je zna lecz nic nie przychodziło mu do głowy. Najbardziej irytowało go to, że wiedział, że tą tajemniczą osobę ma na samym końcu języka ale za nic w świecie nie mógł jej odgadnąć. 

>>------->

Duncan stracił całą swoją pewność siebie i zdaje się, że jego królewski autorytet również go opuścił. Król był tak niepewny, że w końcu poddał się i postanowił zacząć jakąkolwiek rozmowę,  by wywnioskować, czy jego państwo jest bezpieczne. 
- Kim jesteście? - Zapytał ciszej niż powinien, a postać stojąca z przodu zaśmiała się cicho.
- Ty, Wasza Wysokość możesz nas nie znać. - Zaczęła niskim, grubym głosem, który sprawił, że królowi ciarki przeszły po plecach. - Ale jestem pewien, że niektórzy z twoich zwiadowców i żołnierzy nas poznają. - Stwierdziła. Duncan miał tak ogromną chęć, żeby się odwrócić i popatrzeć na swoją armię. Wiedział jednak, że nie może się wystawić na cios. Król przełknął ślinę. Miał zamiar zadać pytanie, które zaważy na całym jego królestwie. 
- Macie zamiar najechać Araluen? - Spytał. Dopiero potem dotarło do niego jak to pytanie jest głupie i bezsensowne. Ku jego zaskoczeniu główna postać roześmiała się głośno. Machnęła lekko ręką, po czym powoli zsunęła z głowy kaptur w tym samym czasie zsuwając z twarzy chustę. 

>>------->

Gdy Halt rozpoznał swojego ucznia otworzył szeroko oczy i usta, a przez głowę przeleciała mu wojna z armią Morgaratha. Gilan patrzył na chłopaka jakby zobaczył ducha, a Horace raz patrzył na Willa, raz na króla, a raz na Halta. W całym swoim życiu żaden z nich nie widział czegoś takiego. 
Gdy kolejne postacie zdjęły kaptury z głów w armii dało się słyszeć krzyki pełne niedowierzania. Oto przed aralueńską armią stało parę młodzików, którzy bardziej przypominali dzieci niż nastolatków. Żeby tego było mało, wśród nich dało się dostrzec... Dziewczyny. A żeby tego było mało, paru członków drużyny Will było dziećmi. 

>>------->

Król Duncan wpatrywał się w kasztanowe oczy chłopaka z takim szokiem, że nawet nie zauważył, że jedna postać dalej ma kaptur na twarzy. 
Halt i Crowley w końcu odzyskali władzę w ciałach i czym prędzej podjechali do króla. Zeskoczyli z koni i najpierw popatrzyli na władcę, po czym Halt wbił wzrok w oczy swojego ucznia. Był pod tak wielkim wrażeniem, że nie potrafił wydusić z siebie słowa. Poza tym myślał, że... Że już go nie zobaczy... Że Skandianie porwali jego i księżnicz... 
- Wiesz, gdzie jest moja córka? - Zapytał z nadzieją Duncan, a Will uśmiechnął się lekko. Sięgnął za siebie i delikatnie pociągnął postać stojącą za nim. Odsunął się i skłonił głowę. Postać zdjęła kaptur z twarzy, po czym ściągnęła też chustę zasłaniającą nos i oczy. 
- T-tato... - Szepnęła i rzuciła się w ramiona Duncanowi. Halt nie mógł się powstrzymać i przyciągnął do siebie swojego ucznia również zamykając go w swoich ramionach. 
- Myślałem, że nie żyjesz... - Szepnął cicho, a Will dopiero wtedy zorientował się, że Halt mówił poważnie. Zaśmiał się cicho i oparł czoło o ramię mistrza. 
- Jestem uczniem samego Halta. - Mruknął chłopak. - Mnie nie da się zabić. - Zachichotał, a starszy zwiadowca poczuł łzy w oczach. Ścisnął swojego ucznia i chwilę trwali tak w uścisku, póki Will nie poczuł dłoni na swoim ramieniu. Odwrócił się i staną twarzą w twarz z Crowleyem. 
- Dobrze widzieć cię z powrotem. - Powiedział cicho dowódca. 
- Też się cieszę. - Stwierdził Will z szerokim uśmiechem na ustach. Chwilę później usłyszeli szybkie kroki, a coś dużego podniosło brązowowłosego chłopaka. 
- Horace! Co ty wyprawiasz?! - Krzyknął chłopak czując, że jego żebra powoli tracą swoją wytrzymałość. 
- Ty idioto! - Powiedział rycerz. - Byliśmy pewni, że już cię nie zobaczymy! 

>>------->

Takie uściski trwały jeszcze przez paręnaście minut, a gdy w końcu wszyscy się od siebie odsunęli Duncan spojrzał w oczy swojej córce, po czym przeniósł wzrok na młodego zwiadowcę, który stał obok Halta i Crowleya. 
- Willu... - Zaczął król by sprawdzić stan swojego głosu. Podszedł do chłopaka i ku zaskoczeniu wszystkich wyciągnął do niego dłoń. - Uratowałeś moją córkę... I zawsze będę ci za to wdzięczny. 
- Nie ma za co, Panie. - Odpowiedział lekko zmieszany Will i kątem oka popatrzył na swoich przyjaciół. 
- Wypadało by teraz zapytać, co to za młodzieńcy? - Dopytał Duncan patrząc na towarzyszy zwiadowcy. Wśród nich zauważył 4 dziewczyny, z czego jedna była raczej dziewczynką oraz drugie dziecko, tym razem chłopca. Uśmiechnął się lekko do nich, po czym popatrzył na Willa. Chłopak podszedł do swojej drużyny.
- Może niech sami się przedstawią. - Podsunął z zadowoleniem i skrzyżował ramiona na piersi. Skinął głową na stojącego koło niego chłopaka o czarnych włosach. Ten wbił spojrzenie swoich czarnych oczu w jasne tęczówki króla. 
- Jestem Raven*, panie. - Powiedział kłaniając się lekko. Następny był chłopak z ciemnorudymi włosami i miodowymi oczami. 
- Jestem Flame*, Wasza Wysokość. - Również się ukłonił. Halt zmarszczył brwi. Mają ciekawe imiona. Dalej była białowłosa dziewczynka o niebiesko-zielonych oczach. 
- Nazywam się Feather*, Wasza Wysokość. - Powiedziała kłaniając się lekko. Koło niej stał chłopiec o ciemnoszarych włosach i oczach tego samego koloru. 
- Jestem Smoke*, Panie. - Kolejna była jasna blondynka o jasnoniebieskich, prawie białych oczach.
- Jestem Silver*, Wasza Wysokość. - Następnie były dwie dziewczyny, bliźniaczki. Poza kolorem oczu i włosów nie różniły się niczym. Najpierw wyszła dziewczyna o błękitnych jak niebo oczach oraz czarnych włosach, od połowy zabarwionych na kolor oczu. 
- Jestem Blue*, Panie. - Powiedziała i ukłoniła się. 
- Nazywam się Red*, Panie. - Odparł jej siostra o czerwonych oczach i czarno-czerwonych włosach. 
- Przynajmniej twoje imię już znam, Willu. - Zaśmiał się cicho król. Chłopak również się zaśmiał, po czym ukłonił się lekko. 
- Mówią mi Shadow, Panie.    

---<>---

Raven* - z ang. Kruk
Flame* - z ang. Płomień
Feather* - z ang. Pióro 
Smoke* - z ang. Dym
Silver* - z ang. Srebro
Blue* - z ang. Niebieski{/Błękit} 
Red* - z ang. Czerwony{/Czerwień}
Shadow* - z ang. Cień

***

No, to myślę, że skoro mamy wyjaśnione imiona naszych bohaterów, możemy przejść dalej :D. 
Nie wiecie dlaczego tak się nazywają? Spokojnie, w przyszłym rozdziale wszystko wyjaśnię :>
Swoją drogą, bardzo podobają mi się ostanie 4 zdania XDDDD 
"- Przynajmniej twoje imię już znam, Willu. {...} 
- Mówią mi Shadow, Panie." No po prostu "XD". To jest tak pięknie zagrane, że aż jestem z siebie dumna.  

Do przeczytania,
- HareHeart.

Zwiadowcy - NiezwyciężeniWhere stories live. Discover now