Rozdział 22

325 23 50
                                    

Kobieta pochyliła się nad dziewczynką i chciała wbić nóż w jej pierś, gdy dziecko zasłoniło się ręką, a ostrze przeszyło jej skórę i zagłębiło się w ciele.
Shadow usłyszał cichy jęk i zobaczył, jak Silver trzyma się za brzuch, z którego wystawała rękojeść kolejnego noża.

Zalała go taka wściekłość, że zapomniał, że ma obok siebie samego króla i zeskoczył z konia, a zaraz za nim poszła cała jego drużyna.
Will zasłonił dziewczyny własnym ciałem i sprzedał facetowi porządny prawy sierpowy. Ten zatoczył się w tył, a chłopak rzucił się na niego zaczynając okładać go pięściami po twarzy i robiąc uniki przed jego ciosami.
Uderzył go pięścią w nos i skrzywił się słysząc nieprzyjemne chrupnięcie ale nie przestał go okładać. 
Sprzedał mu lewy sierpowy, po czym poprawił go tym samym ciosem, jednak drugiej ręki. Czuł krew przepływającą mu przez palce i to, jak cała armia się w nich wpatruje. Gdzieś obok słyszał, że Flame też nie próżnował i słowami, oraz własnym ciałem, starał się odgrodzić wariatkę od rannych dziewczyn, lecz marnie mu to wychodziło.
Shadow powalił faceta na ziemię i usiadł na nim okrakiem nadal go bijąc.
Jego dłonie pulsowały z bólu ale on nadal okładał go pięściami.
- Spróbuj je dotknąć! - Krzyknął wstając i podnosząc go za kark. - No dalej, spróbuj! - Przybliżył swoją twarz do tej należącej do mężczyzny, a ten z przerażeniem zauważył całkowicie czarne oczy, bez ani krzty litości w ciemnych tęczówkach.
- Ludzie, diabeł! - Zaczął wrzeszczeć, co jakiś czas pokaszlując i wypluwając krew. - Pomocy!
- Pomocy? - Zapytał Shadow. - POMOCY?! - Wrzasnął i znowu go uderzył, po czym puścił go, a zanim mężczyzna padł na ziemię kopnął go jeszcze kolanem w brzuch. Ponownie usiadł na nim okrakiem, sprzedając mu jeszcze parę ciosów, po czym wyciągnął nóż i zamarł tak na chwilę, z ostrzem uniesionym ponad głowę i wymierzonym w pierś faceta. Mężczyzna żegnał się już z życiem, gdy nagle Will wstał z niego, po czym kopnął go jeszcze w żebra, na co ten zaskomlał z bólu. - Słuchajcie! - Zagrzmiał, a jego wściekły głos pełen chęci mordu i groźby śmierci odbił się echem pośród ścian domów. - Ktokolwiek spróbuje tknąć któregokolwiek z moich przyjaciół skończy jak on! Zrozumiano?! - Wrzasnął, a tłum niepewnie pokiwał głowami.
Odwrócił się i spojrzał przelotnie na kobietę, która patrzyła na niego jak na samą Śmierć, po czym delikatnie złapał Feather pod pachami i przytulił do siebie. Dziewczynka objęła zdrową ręką jego szyję i wtuliła głowę w jego ramię, a on bez słowa owinął ją peleryną, i ruszył między uliczki. Czuł, jak mała trzęsie się w jego rękach i był przekonany, że gdy tylko skryją się w cieniu, ona wybuchnie płaczem.
Raven wziął na ręce Silver, która nie mogła się podnieść i ruszył za swoim przywódcą rzucając mordercze spojrzenie parze, która ośmieliła się zadrzeć z jego rodziną.

Duncan widząc całe zamieszanie jak najszybciej wyjechał ze wsi czując palący go wstyd. Zacisnął zażenowany oczy, po czym poczuł czyjąś obecność obok siebie.
- Trzeba ich znaleźć. - Mruknął cicho Crowley.
- Wiem. - Westchnął Duncan. - Jestem idiotą. - Dodał. - A Will zapewne mnie zabije. - Mruknął do zwiadowcy.
- Może nie będzie tak źle. - Westchnął dowódca.
- Znajdziesz ich? - Poprosił król.
- Postaram się... - Westchnął.

Horace wpatrywał się niepewnie w Halta, który siedział nieruchomo i wpatrywał się w swoje dłonie. Obok niego jechał Gilan, który też wyglądał dość ponuro.
Rycerz westchnął ledwie słyszalnie, po czym również spuścił głowę.
Czy gdyby on zaatakował kogoś z drużyny Willa, ten byłby w stanie go zabić?
Pierwszy raz widział go tak wściekłego. Chociaż... Przecież tamtego stanu nie dało się nawet nazwać byciem wściekłym.
Był o wiele, wiele, bardziej niż wściekły...

Przez całą drogę w armii nie dało się słyszeć praktycznie żadnych rozmów. 
Nikt nie miał na nie ochoty. 

Zatrzymali się dopiero pod wieczór, a Crowley ruszył w stronę wsi, by znaleźć drużynę Willa. 

Chłopak leżał podparty o drzewo tuląc do siebie maleńkie ciałko. Nadal był wściekły i co jakiś czas napinał mięśnie wyobrażając sobie, że zaciska dłonie na szyi tamtych potworów.
- J-jesteś na-a mnie-e zły? - Zapłakała dziewczynka przestraszona. Will popatrzył na nią, wyrwany z letargu, po czym przytulił ją mocno do siebie i westchnął cicho.
- Co ty mówisz, maleństwo moje? - Zapytał cicho. - Oczywiście, że nie jestem zły na ciebie, kochanie. - Powiedział i przycisnął usta do główki dziecka.
- T-to dla-czego wyglą-dasz na złe-go? - Zapytała ponownie. 
- Shhh... - Chłopak przytulił ją mocniej do siebie i położył ją na swoim ciele. - Nie jestem zły na ciebie, zapamiętaj. - Powiedział i znowu delikatnie cmoknął ją w głowę. Odpuścili sobie dzisiejszy trening. Nikt nie miał sił ani ochoty ćwiczyć.

Crowley uśmiechnął się, rozczulony. Był świadkiem tamtej sceny i nie wyobrażał sobie lepszego opiekuna dla nich, niż Will. Na początku myślał, że będzie za młody do tak odpowiedzialnej roli ale koniec końców okazało się, że wywiązuje się z niej najlepiej.
Feather usłyszała szmer w krzakach i przerażona pisnęła cicho, a łzy zalały jej twarz. Myślała, że to tamci wrócili po nią.
- Hej, słonko, cichutko. - Will mocniej przytulił ją do siebie i zaczął kołysać. - Dlaczego płaczesz? - Zapytał zmartwiony. Wstał i mocno objął dziecko, zaczynając z nią chodzić i kołysać w swoich ramionach.
- K-ktoś tu je-st... - Zapłakało dziecko, a Will momentalnie się spiął.
- Wyłaź! - Zagrzmiał i obserwował, jak Crowley powoli wychodzi z zarośli i ściąga kaptur. - Czego chcesz?! - Warknął. 
- Spokojnie. - Powiedział podnosząc ręce w obronnym geście.
- Spokojnie?! JAKIE SPOKOJNIE?! - Zagrzmiał Will. Nie spodziewał się, że swoim wybuchem jeszcze bardziej przestraszy dziewczynkę, która znowu zaczęła płakać. - Shh... Przepraszam cię, maluchu. - Przytulił ją mocniej do siebie czując, jak dziecko wtula głowę w jego szyję i wyciera łzy o jego skórę. - Już nie będę krzyczał, dobrze? - Zapytał i poczuł, że dziecko pokiwało głową, nadal owijając go nogami, i rękami. - Czego chcesz? - Zwrócił się do Crowleya. 
- Król chce, żebyście wrócili. - Mruknął cicho Zwiadowca.
- Niech zapomni. - Uciął chłopak pogardliwie, na co Crowley rozdziawił usta. Nie pamiętał, by kiedykolwiek w głosie tego chłopaka pobrzmiewała tak wielka pogarda i nienawiść. Tym bardziej, że mówili o królu.
- Żartujesz? - Zapytał nie dowierzając. Will posadził dziewczynkę na niskim pniaku i uśmiechnął się do niej kciukami ścierając resztki łez z jej policzków. 

***

Macie, takie przeprosiny, za brak rozdziałów ^^

@Joel_Carter musi mieć teraz niezłego fangirla. Co nie, Bro?😁
Chciałaś wściekłego Willa, to masz :D

Team Feather x Will uważam za otwarty! 😄
TO JEST TAKIE SŁODKIE, ŻE OD SAMEGO PISANIA MAM CUKRZYCĘ! 

Bosz, ale jestem dumna z tego rozdział ^^ Jest cudny!

Wściekły Will rządzi! :D
Przestaniecie go w końcu męczyć? XD
Pokazał, co myśli o innych i git :>

Do przeczytania,

- HareHeart.



Zwiadowcy - NiezwyciężeniWhere stories live. Discover now