Rozdział 18

345 23 64
                                    

Halt zdał sobie sprawę, że chłopak mówi prawdę.
- Pomógłbym im! - Zaprotestował. 
- Jak? - Spytał chłopak krzyżując ramiona na piersi. 
- Na pewno dałoby się coś zorganizować. - Wtrącił Gilan. 
- Dobrze. - Westchnął chłopak unosząc lekko dłonie. - To wszystko, Panie? - Zapytał króla. 
- Tak... - Mruknął król. Will wstał i ukłonił się, po czym wyszedł. Halt dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że chłopak ma na sobie mundur DS. Składał się z czarnych spodni, czarnej bluzy na długi rękaw i ciemnoszarej, prawie czarnej, peleryny. Do tego miał ciemnoszary, również prawie czarny, kaptur zasłaniający oczy i czarną chustę zasłaniającą nos i usta. Do tego miał pas z nożami, rzutki, a na ramieniu łuk i kołczan ze strzałami. Wychodząc założył chustę i kaptur, a strażnicy podskoczyli lekko, gdy zobaczyli czarną, bezkształtną masę wychodzącą z namiotu króla. 

Will wszedł na niewielką polankę, a wzrok wszystkich padł na niego. 
- Byli zdziwieni. - Wzruszył ramionami. 
- Więc... Wszystko zostaje tak, jak było, tak? - Spytał Smoke. Will kiwnął głową, a chłopiec uśmiechnął się lekko. 
- Całe szczęście. - Westchnęła Blue. - Dobrze wiesz, że nienawidzę imprez. - Zaśmiała się.
- Popieram. - Jej siostra przeciągnęła się i położyła na niej. 
- A ja to co? Prywatna poduszka? Zamów już teraz? - Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Red przytuliła się do niej. 
- Kocham cię, siostrzyczko. - Zaśmiała się.
- Ja ciebie też, siostrzyczko. 

Przez parę minut wygłupiali się niczym dzieci, po czym Shadow spoważniał. 
- Dobra. Dzisiaj koniec tygodnia, a więc... - Zaczął, gdy nagle przerwał mu pewien głośny i piskliwy głosik. 
- Zawody! - Krzyknął Smoke. - Będę mógł spróbować? - Zapytał, a Will uśmiechnął się, rozczulony i poczochrał go po głowie. 
- Jesteś za mały i dobrze o tym wiesz. - Zaczął. - Ale zrobimy tak, jak mówiła Blue. Najpierw my powalczymy, a wy zmierzycie nam czas, a później wy będziecie walczyć. Co wy na to? - Skrzyżował ramiona na piersi i popatrzył na dzieci. 
- Jestem za. - Feather uśmiechnęła się do chłopaka. 
- Zgoda. - Powiedział Smoke.      
- Wspaniale. - Westchnął. - Pozostaje jeszcze jedna kwestia... Co z armią? - Zapytał i popatrzył po zaskoczonych twarzach swoich towarzyszy. Ze wszystkich tylko Feather zachowała poważną minę, co w przypadku tak małego dziecka było po prostu urocze. 
- Naprawdę nie rozumiecie? - Spytała stając obok Willa. - Shade'mu chodzi o to, że gdy my ćwiczymy, wszyscy nam się przyglądają. A skoro to jest nasz najlepszy i najbardziej skuteczny trening to Shade nie chce, żeby ktoś się nam przyglądał. Logiczne. - Podsumowała, a Shadow zaśmiał się głośno. 
- Może dla ciebie, maluchu. - Powiedział. - Założę się, że niektórzy żołnierze nawet po tłumaczeniu by nie zrozumieli. - Zaśmiał się. 
- Ale to przecież takie proste. - Zaprotestowało dziecko śmiesznie machając małymi rączkami. Will zaśmiał się i wziął ją na ręce. 
- Wiem, mała, wiem. - Zaśmiał się i przytulił małe ciałko. Dziewczynka przytuliła się do starszego chłopaka i uśmiechnęła się czując jego ciepło. 
- Ale jesteś cieplutki... - Wymamrotała. - Nie waż się mnie postawić. - Dodała poważnie, a Will parsknął niepohamowanym śmiechem. 
- W-wybacz... - Zaśmiał się. Ku złości w małych oczkach, posadził ją na pniu obok Silver. 
- No ej! - Pisnęła. 
- Jest kolejny problem. - Powiedział i wyciągnął mapę, którą rozłożył na ziemi. Uklęknął obok niej i wskazał palcem na pewien obszar. - Mniej więcej wiem, jaką drogą wrócimy do Araluenu. - Powiedział powoli przejeżdżając palcem wzdłuż różnych szlaków i ścieżek. Na twarzach jego przyjaciół powoli pokazywał się szok i strach, gdy zauważali kolejne nazwy wsi, przez jakie muszą przejechać. 
- A-ale... - Pisnęła Feather, a Will poczuł ściśnięcie w sercu na widok smutku i strachu w jej ślicznych oczkach. 
- Spokojnie... - Przyciągnął ją do siebie. Dziecko wtuliło się w niego, a on westchnął, gdy poczuł, że ta zaczyna drżeć. 
- Plus jest taki, że będziemy jechać z Duncanem, więc nic nie powinno nam się stać. - Powiedział pewnie, choć gdzieś w środku czuł, że nawet król nie zagwarantuje im pełnego bezpieczeństwa.
- N-nie powinno? - Szepnął Smoke. Will zaczął żałować, że im to powiedział. Z drugiej strony, miał czas, żeby przygotować ich na to spotkanie. Nie mógł być jednak pewny, co zrobią mieszkańcy, gdy ich ujrzą. 
- Co by nas nie spotkało i co by nie stanęło nam na drodze, zawsze możecie na mnie liczyć. - Powiedział Will poważnie. Na twarzach jego przyjaciół była wypisana powaga ale w ich oczach błyszczał strach. Poczuł, że podejrzanie dużo rąk go obejmuje, a on sam uśmiechnął się. 
- I właśnie dlatego to ty jesteś naszym przywódcą. - Wymruczał mu do ucha Raven. 
- A-ale nic się nam nie stanie, tak? - Usłyszał cichutki głosik i westchnął, gdy zobaczył pierwsze łezki w oczach dziewczynki. Wziął ją na kolana i mocno do siebie przytulił. 
- Nic się wam nie stanie. - Szepnął. - Obiecuję...

Chwilę siedzieli, tuląc się do siebie, po czym Will wstał. 
- Chyba wyruszamy. - Powiedział słysząc charakterystyczny dźwięk. - Na pocieszenie powiem, że będziemy jechać przez ogromne lasy. - Z lekkim rozbawieniem obserwował uśmiechy, które zawitały na twarzach jego przyjaciół. - Załóżcie lotki i idziemy. - Zarządził.

Armia szła przez parę godzin, gdy członkowie Dark Souls zaczęli odczuwać skutki tak długiej jazdy konno. Raven przeciągnął się i skrzywił się, gdy poczuł paskudny ból pleców i nóg. Jęknął cicho z bólu. 
- Masz już dość? - Zapytał go cicho Horace, który jechał obok niego. 
- Mhm... - Mruknął chłopak. - Boli jak diabli. - Syknął. Rozejrzał się i dotarło do niego, że jadą przez las. Popatrzył na Willa, a ten już wiedział, co chce chłopak. 
- Jak chcesz. - Powiedział. - Przy okazji możesz się rozejrzeć. - Puścił do niego oczko. 
- Można wiedzieć, o czym mowa? - Spytał cicho Duncan. 
- Widzisz nasze peleryny, Panie? - Powiedział Will łapiąc za swoją pelerynę. Różniły się od ich poprzedników. Były twarde i cienkie. W dodatku wzmocnione jakimś szkieletem. 
- Tak. - Pokiwał głową. - Nie chcę nic mówić ale nie uważasz, że są zbyt twarde?
- Nie. Właśnie takie powinny być. - Odparł. - Chcesz zobaczyć, do czego służą, Panie?
- Oczywiście. - Shadow gwizdnął cicho, a Duncan otworzył usta, zdziwiony. 

***

Mój Boże, co za polsat xd   

Do przeczytania, 
- HareHeart.

  

Zwiadowcy - NiezwyciężeniWhere stories live. Discover now