Raven uświadomił sobie, że jego młodszy brat faktycznie rysuje ich dawny dom i nagle poczuł dziwne ukłucie w sercu, gdy przypomniał sobie palące się chaty, krzyki i wrzaski konających mężczyzn, oraz płacz i lament dzieci, i kobiet.
Nagle zerwał się mocniejszy wiatr, a on sam poczuł niewyobrażalny chłód, który przeszył każdą jego kość i każdy mięsień, docierając aż do serca i zasiewając w nim obojętne zimno, które szybko go uspokoiło.
Gdy ponownie spojrzał w dół, zobaczył, że rysunek jego młodszego brata zatarł się, a sam chłopiec wstał i podszedł do Willa.
Objął jego nogę rękami i przytulił się do niej, a starszy chłopak od razu pogłaskał go po głowie, rozmawiając z królem Duncanem, Horace'm, Crowley'em i Haltem.- Czyli nie masz nic przeciwko, by Raven podszkolił naszych łuczników? - Zapytał dla pewności Duncan, a Shadow pokręcił przecząco głową, uśmiechając się delikatnie.
- Nie, Wasza Wysokość, nie mam nic przeciwko. - Powtórzył, czując na sobie czyiś wzrok. Odwrócił głowę i machnął do Raven'a, by ten do nich podszedł.
Gdy chłopak wykonał polecenie, Will uśmiechnął się do niego.
- Podszkoliłbyś nieco królewskich łuczników? - Zapytał, a Raven skinął krótko głową, nawet się nie odzywając.
Przy pierwszym spotkaniu chłopak zawsze roztaczał wokół siebie wręcz grobową atmosferę, a jego ciemne oczy przeszywały nowo poznanego delikwenta na wylot, powodując nieprzyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa.
- Doskonale. - Duncan uśmiechnął się szeroko. - W takim razie, do zobaczenia na placu boju. - Rzucił z uśmiechem, po czym odszedł.
- Jak myślisz, ile wytrzyma? - Zapytał szeptem Raven.
- Jeśli damy mu fory, może minutę? - Mruknął. Każdy, kto by ich usłyszał, wręcz zachłysnąłby się powietrzem, na myśl, że ktoś tak bardzo może nie doceniać króla Duncana. Jednak członkowie Dark Souls, nie przeceniali swoich umiejętności. Oceniali je realnie. A to było w tym wszystkim najbardziej przerażające.Gdy tylko słońce zaczęło chować się za czubkami drzew, Horace wyszedł na niewielki ring na skraju polany.
- Powodzenia! - Usłyszał krzyk swoich znajomych ze szkoły rycerskiej i skinął im głową, uśmiechając się.
- Wybierz broń. - Polecił Will i wskazał swoim nożem. Gdy Horace wybrał sobie drewniany miecz treningowy, stanął na przeciwko Willa, uginając lekko nogi. - Chcesz grać na punkty, czy po prostu potrenować? - Spytał.
- Zagrajmy, będzie ciekawiej. - Odparł Horace z uśmiechem, a Will skinął głową.
- Dobra, gotów? - Zapytał, stając na przeciwko niego.
- Gotów. - Mruknął Horace, nie spuszczając wzroku z przyjaciela. ,,Czas na test...", pomyślał Will i w tym samym momencie rozległ się głośny, długi gwizd, oświadczający, iż właśnie rozpoczął się trening.
Horace nawet nie zdążył zrobić kroku, a Will już podcinał mu nogi. Rycerz nie był przyzwyczajony do takiej taktyki, więc zachwiał się, a przywódca Dark Souls wykorzystał to i uniósł nogę, popychając go. Rycerz padł jak długi na ziemię, a Will stanął na nim obiema nogami i przykucnął, przykładając nóż do jego szyi.
- 1:0. - Will uśmiechnął się, a gdy Horace zamachnął się, by dotknąć go mieczem, ten po prostu z niego zeskoczył i przyłożył czubek noża do jego szyi. - 2:0. - Dodał, szczerząc się. Do Horace'a dopiero wtedy dotarło, że ten pojedynek przypomina walkę na śmierć i życie. I to dosłownie. Bo jeśli przegra, Sir Rodney może uznać, że jest nic nie warty i wyrzucić go ze szkoły rycerskiej. Gdzieś z tyłu głowy czaiła mu się myśl, że być może przesadza, lecz wolał dmuchać na zimne. Tak, po spotkaniu ze Zwiadowcami nawet Horace mógł zmądrzeć.- Dobrze. Zakładam, że umiecie tego używać, prawda? - Zaśmiał się Raven, pokazując Zwiadowcom zwykły, długi łuk. Ci zaśmiali się i skinęli głowami. - No, przynajmniej tyle. - Dodał, po chwili znów słysząc śmiech.
Zwiadowcy od razu obdarzyli tajemniczego strzelca sympatią. Okazało się, że przy bliższym poznaniu Raven'a po prostu nie da się nie lubić.
- Jest tu ktoś, kto umie rzucać nożami? - Zapytał, rozglądając się po tłumie, a Zwiadowcy znów zachichotali. Nawet na usta Halt'a wpłynął lekki uśmiech.
Szpakowaty Zwiadowca stał nieco z boku, razem z Crowley'em oraz innymi, starszymi członkami Korpusu, którzy zbyt obawiali się o swoje nieco podstarzałe ciała, by uczyć się takich akrobacji, jakie prezentował sobą młody chłopak.
- Jest tu może jakaś zagubiona duszyczka, która umie używać tego oto tajemniczego urządzenia? - Zapytał, znowu słysząc śmiech. Kilka dłoni uniosło się w górę, a na usta Raven'a wpłynął niemal drapieżny uśmiech. - Przyjrzyjcie się. - Polecił, kiwając głową, by Zwiadowcy podeszli do niego. Starsi członkowie Korpusu również to uczynili, a gdy przyjrzeli się, na pozór zwykłej kuszy, dostrzegli tajemniczy mechanizm i niewielkie pudełko. - No, to kto umie tego używać? - Zapytał, lecz tym razem nie uniosła się ani jedna ręka. - To jest kusza maszynowa. - Wyjaśnił i zaśmiał się cicho, widząc zdziwione i zmieszane miny Zwiadowców. - To pudełeczko to magazynek na bełty. - Dodał, celując w jedną z tarcz. - Teraz patrzcie. - Rzucił, strzelając. Gdy następny bełt sam się załadował, a kusza sama się naciągnęła, Zwiadowcy wydali zdziwione okrzyki. - Fajne, nie? - Zapytał, widząc iskierki w oczach młodszych członków Korpusu.
- Wooow. - Mruknął Gilan. - Sam to zrobiłeś? - Zapytał cicho, głosem pełnym podziwu.
- Nie, nie. - Zaśmiał się chłopak. - Tam ćwiczy twórca naszych broni. - Zaśmiał się ponownie, kiwając głową w stronę Willa.
- 20:0! - Krzyknął przywódca Dark Souls, a Rave zaśmiał się cicho.
- Ten rycerz to wariat, jeśli sądzi, że zdoła pokonać Shadow'a. - Mruknął jakby do siebie, rozbawionym głosem.
- Też tak uważam. - Raven odwrócił głowę i spojrzał na niższego Zwiadowcę. - Horace nigdy nie dorówna Willowi pod względem szybkości i zwinności.
- W dodatku Shadow ma krótką broń, która jest o wiele lżejsza niż miecz, więc może walczyć dłużej i manewrować nią lepiej. - Dodał młodszy chłopak, a Zwiadowca spojrzał na niego z lekkim podziwem. Umiał realnie ocenić szansę przeciwnika, a to było kluczowe w wojaczce.
- Jestem Halt. - Przedstawił się nagle, wyciągając dłoń.
- Raven. - Chłopak skinął krótko głową i mocno uścisnął dłoń Zwiadowcy.
- Jesteś strzelcem, tak? - Dopytał Halt z drapieżnym uśmiechem zsuwając łuk z ramienia. Raven wyszczerzył się, po czym złapał swój długi łuk, by odrobinkę pomóc starszemu Zwiadowcy.
- A jestem. - Mruknął, nadal się szczerząc.***
Udało się!
Napisałam to!Coś mi się wydaje, że Halt i Raven bardzo się polubili 😏😁
Do przeczytania,
- HareHeart.
YOU ARE READING
Zwiadowcy - Niezwyciężeni
FanfictionCzas na drugi fanfic :D Zwiadowcy - Niezwyciężeni Co gdyby Will poznał młodych ludzi o niesamowitych umiejętnościach? Znaleźliby wspólny język. Stworzyliby wspaniałą drużynę. Walczyliby jak lwy o swój kraj. O swoją przyjaźń. O siebie nawzajem...