Halt był pod ogromnym wrażeniem. Czuł, jak duma rozsadza mu pierś. Jego własny uczeń, który nawet nie ukończył szkolenia był w stanie stworzyć tak wspaniałą drużynę. Z rozmyśleń wyrwał go głos króla.
- Dlaczego nie przedstawiliście się prawdziwymi imionami? - Spytał i ze zdziwieniem zauważył, jak dziewczyny lekko opuszczają głowy, Raven odwraca wzrok, a oczy Flame'a błyszczą taką furią, jakby zaraz miał się rzucić na króla. Will siedział z lekko spuszczoną głową i kątem oka obserwował swoich przyjaciół. Duncan już zaczął żałować, że zadał pytanie, gdy brązowowłosy chłopak odezwał się.
- To może ja zacznę. Będzie im łatwiej się przełamać. - Westchnął Will. - Wolę się przedstawiać moim pseudonimem, ponieważ czuję dumę, gdy go używam. Dumę z tego, co sam osiągnąłem i na co sam zapracowałem. Poza tym, jeśli mam być szczery, nie lubię mojego imienia. - Halt zauważył lekki uśmiech na twarzy Flame'a. Cała złość jakby z niego wyparowała.
- To może ja teraz, co? - Spytał czerwonowłosy chłopak. Starszy zwiadowca ze zdziwieniem zauważył troskę i lekki niepokój w oczach swojego ucznia na co lekko zmarszczył brwi. - Nie przedstawiłem się moim prawdziwym imieniem, bo... Ugh... Się go wstydzę... - Powiedział cicho chłopak nawet nie podnosząc głowy. Miał ją nisko spuszczoną, jakby się bał. - Wstydzę się tego, kim byłem... Wszystkie dzieciaki z mojej wsi się ze mnie naśmiewały, a rodzice im wtórowali. Pamiętam, jak ojciec okładał mnie kijem, bo jakieś dzieciaki postanowiły się zabawić i rzucały kamieniami w nasze zwierzęta. Powtarzali mi, że skończę jako niewolnik, bo nawet na rolnika się nie nadaję... Aż w końcu, któregoś dnia wymknąłem się z domu i tyle mnie widzieli. - Warknął cicho. Will sięgnął do chłopaka i objął go ramieniem.
- Jednym słowem: Nie mieli racji. - Rzucił luźno, jak gdyby nigdy nic. Flame lekko uśmiechnął się do niego i również zarzucił mu rękę na plecy.
- Nasz przywódca jak zawsze niewzruszony. - Odparł szybko. Halt odniósł wrażenie, że samo wypowiedzenie prawdy było dla chłopaka dużym wyzwaniem. I coś mu mówiło, że pozostałe historie też nie będą lekkie i przyjemne. Raven wziął Smoke'a na kolana i przeczesał mu włoski.
- To jak, mały? Który pierwszy? - Zapytał.
- Przecież jesteśmy braćmi. Czemu nie możesz powiedzieć tego za nas?
- Jesteście braćmi? - Powtórzył głucho Duncan.
- Tak, Panie. Jesteśmy rodziną. - Mruknął czarnowłosy i pogłaskał chłopca po głowie. - No dobrze... Urodziliśmy się w lennie Seacliff. Mieliśmy dość dobre dzieciństwo... Nasi rodzice zajmowali się nami i można powiedzieć, że niczego nam nie brakowało. - Stwierdził, a na jego usta wpłynął lekki uśmiech.
- Rodzice bardzo nas kochali. - Wtrącił mały opierając głowę o pierś brata. Ten uśmiechnął się do niego szerzej i przeczesał mu włosy.
- Ale któregoś dnia przypłynęli Skandianie... - Jego uśmiech zgasł, a oczy wypełniły się smutkiem. - Zabili naszego ojca, a matkę wywlekli na plac pośrodku wsi razem z innymi kobietami, które stawiały opór. Wszystkie je wymordowali, a resztę wzięli w niewolę. Przeżyliśmy tylko dlatego, że uciekliśmy do lasu... Z naszej wsi nic nie zostało, a my musieliśmy sobie jakoś poradzić. Żyliśmy w głuszy przez parę lat, po czym wyruszyliśmy szukać szczęścia. - Dokończył i mocniej przytulił Smoke'a, który siedział ze spuszczoną głową i nie odzywał się ani słowem.
- Mnie doniesiono, że był to pożar... - Wtrącił cicho król. Raven spojrzał mu w oczy i kiwnął przecząco głową.
- Skandianie przekupili pozostałych przy życiu ludzi... Oni specjalnie ich zostawili. Po za tym zapłacili im. - Warknął wściekły. Duncan zacisnął gniewnie pięści i szczękę. Halt czuł, że kolejne historie będą gorsze... Popatrzył w oczy Silver, która coś podejrzanie patrzyła na białowłosą dziewczynkę siedzącą koło niej.
- Wy też jesteście rodzeństwem. - Stwierdził, a on kiwnęła głową.
- Tylko ja i Flame jesteśmy jedynakami. - Wtrącił Shadow.
- Nie, nie jesteście. - Stwierdził Smoke, który nagle jakby się ożywił.
- O czym ty mówisz? - Zapytał brązowowłosy chłopak.
- Przecież sam zawsze powtarzasz, że jesteśmy jedną, dużą rodziną. A to znaczy, że wy nie możecie być jedynakami. - Na twarzach nastolatków pojawiły się szerokie uśmiechy, a Raven poczochrał bratu włosy, na co ten pisnął i zaczął się śmiać.
- Prawda, mały. - Mruknął Shadow z uśmiechem, a Flame oparł się o niego i przymknął oczy. Położył głowę na ramieniu przywódcy, a ten oparł swoją brodę na czerwonawych włosach.
- Dobrze, to może teraz my. - Stwierdziła Silver poważniejąc. - Ja nawet nie pamiętam naszych rodziców... - Szepnęła cicho. - Jedyne, co o nich pamiętam to to, że gdy byliśmy mali zostawiali nas z psami... To one ogrzewały nas w zimne noce, gdy trzęsłyśmy się z zimna. Nasi rodzice nigdy się nami nie interesowali. Zostawiali nas psom, a te zajmowały się nami do póki nie zdechły ze starości. A potem... Potem wzięłam ją i uciekłyśmy... - Zakończyła szybko. Duncan poczuł ściśnięcie w sercu na widok tych młodych duszyczek, tak umęczonych przez los. Z drugiej strony był pod wrażeniem ich zaradności i woli walki. Halt popatrzył na swojego ucznia, który po prostu trzymał głowę na tej należącej do jego przyjaciela i pozwalał mu się w siebie wtulać. Chłopak popatrzył na bliźniaczki.
- To może ja opowiem. - Zaproponowała Blue, a Red z wdzięcznością i uśmiechem kiwnęła głową. - Nasi rodzice traktowali nas tak, jakby mieli dwa, zupełnie inne wcielenia. Dla mnie zawsze byli mili, robili wszystko, co chciałam ale dla Red... Byli, lekko mówiąc, okropni. - Westchnęła. - Według całej wsi moja siostra była potworem, ze względu na kolor oczu... Uważali ją za wcielenie zła. Całe życie traktowano ją inaczej. Nie ważne ile razy prosiłam i błagałam, żeby traktowali nas tak samo, oni zawsze mówili, że ja jestem lepsza... Ale ja nie słuchałam... W dniu, w którym skończyłyśmy 13 lat powiedzieli nam, że mają dla nas kandydatów na mężów. Ja miałam dostać najbogatszego rolnika we wsi, a ona zamożnego kowala. Na nic prośby i błagania, żeby nie robili tych ślubów. Chciałyśmy być wolne... Takie, jak inne dziewczyny w naszym wieku... Nasi rodzice pozwolili spotykać się nam z naszymi "narzeczonymi". Mój był najgorszym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałam! - Wybuchła nagle. - Był arogancki, zadufany w sobie, a mi od razu dał znać, że będę jego służącą. Że będę jego własnością i nie mam nic do gadania. - Warknęła. - Gardzę takimi ludźmi bardziej, niż najgorszym wrogiem, a moim zdaniem niewolnicy zasługują na większy szacunek niż takie coś. - Dokończyła i wbiła lodowe spojrzenie w oczy króla, który lekko wzdrygnął się na złość jaką zobaczył w jasnych tęczówkach.
- Mój "narzeczony" uważał, że jest największym szczęściem w moim życiu, bo nikt inny mnie nie zechce i za to będę tańczyła tak, jak mi zagra... Ale nie z nami takie numery. - Uśmiechnęła się wrednie. Udawałyśmy, że jesteśmy nimi zachwycone i mówiłyśmy, jak to bardzo nie możemy się doczekać tego ślubu. A gdy w końcu nadszedł ten dzień, wzięłyśmy trochę pieniędzy od rodziców i przekupiłyśmy najbrzydsze dziewczyny w całej wsi, by poszły tam za nas. My schowałyśmy się na górnym piętrze skąd był idealny widok na salę. - Zaśmiała się cicho Red.
- Mówię wam, żałujcie, że nie widzieliście min tych ludzi. - Zaśmiała się w głos Blue. - To był najpiękniejszy dzień mojego życia. Nigdy nie widziałam takiego zawodu w oczach tylu ludzi na raz. Najlepszy był moment, gdy panowie odsłonili welony naszym podrabiańcom. Najwspanialsze było to, że zrobili to po przysiędze. - Parsknęła śmiechem.
- Cudownie było widzieć ich miny, gdy z zamkniętymi oczami pocałowali nasze podrabiańce, a gdy już otworzyli oczy i zobaczyli je było za późno. Z trudem powstrzymałyśmy się, żeby nie zacząć się śmiać. Sam duchowny też był niczego sobie. - Zachichotała i uderzyła siostrę łokciem w żebra. - Pamiętasz? - Zagaiła.
- Oczywiście, że pamiętam. - Zachichotała Blue. - Małżonkowie od razu zarządzili anulowania ślubu, a ksiądz im powiedział, że co Bóg złączy człowiek niech nie rozłącza. I z tego co wiem zostali bez pieniędzy i z paskudnymi kobietami zamiast wymarzonych żon. - Parsknęła śmiechem, a wraz z nią całą drużyna Willa.***
Dobra! Na dzisiaj koniec! I na parę dni. Muszę odpocząć XD Poza tym, mam też inne książki.
Bliźniaczki wspaniale załatwiły tych idiotów, co nie? 🤣
Do przeczytania,- HareHeart.
YOU ARE READING
Zwiadowcy - Niezwyciężeni
FanfictionCzas na drugi fanfic :D Zwiadowcy - Niezwyciężeni Co gdyby Will poznał młodych ludzi o niesamowitych umiejętnościach? Znaleźliby wspólny język. Stworzyliby wspaniałą drużynę. Walczyliby jak lwy o swój kraj. O swoją przyjaźń. O siebie nawzajem...