Rozdział 46

218 20 12
                                    

Po kolacji ekipa Willa szybko przemyła się w pobliskim strumieniu, po czym zwinęli się oparci o drzewa i przysnęli.

Shadow poczuł, że coś po nim chodzi i uchylił oczy. Zobaczył na swojej piersi małego ptaszka, który zaćwierkał i gdy zorientował się, że chłopak się obudził, zerwał się do lotu. Will usiadł i przeciągnął się, po czym ziewnął i przetarł twarz dłonią. Obok niego spały Silver, Blue i Feather, opierając się o siebie nawzajem i przytulając się. Raven i Red spali oparci o drzewo nieopodal, a Smoke, Flame i Wolfheart spali wtuleni w siebie, nieco dalej. Will uśmiechnął się do siebie i wstał, po czym rozpalił ogień i zaczął gotować im śniadanie. Musieli szybko się zebrać, a on chciał, żeby zjedli coś na ciepło, więc po rozpaleniu ogniska ruszył do lasu. 

Szybko udało mu się wypatrzeć gniazdo w koronach drzew. Znalazł w nim 5 jajek. Wziął z tego dwa, po czym zszedł z gałęzi i ruszył w poszukiwaniu następnego gniazda. Nie chciał brać rodzicom ich wszystkich dzieci, ale jednak coś musieli jeść. W oddali dojrzał charakterystyczne, duże liście i niemal rzucił się w ich stronę. Szybko wykopał chrzan, a gdy tuż obok niego zauważył też dziki czosnek i cebulę naprawdę myślał, że rozpłacze się ze szczęścia. Zauważył też, że czosnek ten jest jakiś taki dziwny... Zorientował się, że rośnie pojedynczo, a zwykle czosnek rósł w kępkach, po 3-4 sztuki, więc taki widok był dość... Niecodzienny. 
Coś podpowiedziało mu, by zajrzał w zarośla rosnące obok. Rozchylił gałęzie i niemal się przewrócił. Przed sobą widział kolejne 5 czosnków. Pozbierał je, po czym postanowił, że kilka główek weźmie do zamku i za zgodą króla zasadzą je gdzieś, by te rosły sobie i służyły nie tylko im, lecz także kucharzom. 

Zauważył następne dwa gniazda, niemal zaraz obok siebie. Wspiął się na drzewo i zerknął do nich. W jednym znajdowały się 4 jajka, a w drugim 6. Nie wiedział, co to za ptak, który składa tak dużo jaj za jednym razem, lecz nie miał nic przeciwko. Z pierwszego gniazda wziął dwa jajka, a z drugiego trzy, po czym ponownie stanął na ziemi i zajrzał do swojej torby. Siedem jajek, czosnek i chrzan... Rozejrzał się. Potrzebował jeszcze tej specjalnej trawy i fajnie by było, gdyby udało mu się upolować jakiegoś królika lub inną, drobną zwierzynę.

Westchnął i spojrzał przed siebie, po czym aż przetarł oczy. Przed nim rosły sobie kurki. Aż ślinka mu pociekła na myśl, co mógłby z nimi zrobić. Przeszedł kawałek dalej i zauważył też kilka borowików. Aż westchnął, zachwycony. Już wyobrażał sobie strajk żołnierzy, gdy poczują zapach ich śniadania. Uśmiechnął się do siebie, rozbawiony. Duncan pewnie znów będzie prosił go, by coś przygotował, lecz tym razem sam chciał pojeść ze swoją drużyną. Tak, jak za starych, dobrych czasów.

Udało mu się znaleźć następne gniazdo, gdzie znalazł pięć jajek. Wziął z tego dwa, po czym zszedł na ziemię i w chwili, gdy miał już zawracać, dostrzegł trawę, na której tak bardzo mu zależało. 
Nazbierał trawy i związał ją, by się nie rozwaliła, po czym postanowił podejść jeszcze do strumienia, by ugasić pragnienie. 

Kucnął obok wody i w chwili gdy miał pić, dostrzegł jakiś ruch na brzegu. Uniósł wzrok i zobaczył królika. Wyjął nóż i rzucił, a po chwili wkładał królika do worka. 

Po kilkudziesięciu minutach był już w obozie. Wyjął wszystkie składniki i ułożył je na materiale, by nic się z nimi nie stało. Wziął trochę wody i wypłukał jaja i grzyby. Oprawił królika i pokroił jego mięso na dość duże kawałki. Zmielił też nasiona na mąkę i wyczyścił czosnek oraz chrzan.

Wyjął patelnie i wrzucił na nią posiekany czosnek, a gdy ten się podsmażył, dorzucił też królika i swoją sekretną mieszankę przypraw. 
Na drugiej patelni roztopił masło i doprawił je, po czym przekroił na szybko kurki i wrzucił je na patelnię. Przysmażył je, dodając trochę mąki i śmietany. Poczuł piękny zapach kurek w śmietanie i lekko się oblizał, po czym przewrócił mięso na drugą stronę. 
- Cześć. - Usłyszał za sobą i aż podskoczył. 
- O, cześć. - Rzucił i zrobił miejsce Haltowi. Zwiadowca najpierw rozejrzał się po kuchni polowej, po czym spojrzał po słodko śpiących towarzyszach swojego byłego ucznia, na końcu patrząc na Willa. 
- Pięknie pachnie. - Dodał i uśmiechnął się.
- Wiem. - Odparł Will, uśmiechając się.
- Aż dziwne, że się nie obudzili. - Mruknął Halt.
- Przyzwyczaili się. - Will wzruszył ramionami.

Wyciągnął talerze i na każdy nałożył trochę mięsa, kurek w śmietanie, po czym dorzucił jajecznicę z grzybami i pokroił chleb w kromki, do każdego talerza dokładając jedną kromkę.
- Wstawajcie. - Powiedział, po kolei trącając swoich przyjaciół. Ci wstali i zmieszali się, gdy zobaczyli przed sobą talerze ze śniadaniem. Po chwili rzucili się na jedzenie, na co Will roześmiał się, spokojnie jedząc swoją porcję i patrząc, jak jego przyjaciele dosłownie pochłaniają posiłek wraz z talerzami.
- Jeśli coś stanie się moim naczyniom, odkupicie mi je. - Zagroził ze śmiechem, a towarzystwo momentalnie oprzytomniało. - Tak lepiej. - Uśmiechnął się i puścił im oczko.
- Kurki w śmietanie? - Spytała Silver. - Skąd ty wytrzasnąłeś kurki? - Zapytała zszokowana, a Will omal się nie udusił, gdy zobaczył jej minę. Przełknął to, co miał w ustach i roześmiał się na dobre. 
- To jest magik, nie ma innej opcji. - Mruknął Rave, zagryzając jajecznicę z grzybami chlebem.
- Nie mam nic przeciwko przeciw takiej magii. - Wtrącił Flame, dokańczając kurki w śmietanie. Wszyscy z Dark Souls mieli jedną, wspólną cechę. Uwielbiali jeść wszystko, co znaleźli w lesie. Kochali wszelkiego rodzaju owoce i orzechy, dziczyznę, zioła i oczywiście wszelkiej maści grzyby: od kurek, po prawdziwki i borowiki. 
- Ja też nie. - Wtrącił Wolf, pochłaniając swoją porcję. Shadow uśmiechnął się i zerknął na nich. Schlebiało mu, że jego kuchnia tak wszystkim smakuje. Zwyczajnie było mu miło. Ludzie doceniali jego talent do gotowania, a on mógł się im przysłużyć, poza byciem wspaniałym przywódcą i przyjacielem. 
- Dobrze, to teraz niech ktoś pomoże mi posprzątać. - Rzucił, a jego przyjaciele rozejrzeli się po sobie, jakby szukając ratunku, po czym udali, że jeszcze jedzą. Will pokręcił głową, westchnął i zabrał się za sprzątanie po śniadaniu.

***

Nie wiem, jakim cudem to dopisałam, bo padam z nóg i najchętniej poszłabym spać, ale się udało XD
Nie polecam pisać po gonieniu po górach i lesie xDDD

Mam nadzieję, że rozdział się podoba ^^

Do przeczytania,
- HareHeart   

Zwiadowcy - NiezwyciężeniWhere stories live. Discover now