rozdział 17

1K 122 8
                                    

- A więc spotkasz się ze swoją rodziną dopiero w klubie?

- Widzisz, to delikatna sprawa - wyjaśniała Belindzie Kate. - Anthony musi wyjechać bardzo wcześnie, a ponieważ przywozi mamę i tatę, byłoby stratą czasu przyjeżdżać najpierw do mnie.

- W co się ubierzesz? - indagowała przyjaciółka. - W coś nowego?

- Nie. Po prostu nie miałam czasu, żeby sobie coś kupić. Przecież wiesz, ile ostatnio było roboty. Chyba włożę tę czarną sukienkę, którą kupiłam przed Bożym Narodzeniem.

Była to bardzo kosztowna kreacja. Kupiła ją z okazji przyjęcia wydawanego przez Cham ber of Commerce. Sprzedawczyni zapewniła ją, że jest to specjalnie projektowany, pojedynczy model. Dodała również, że ze względu na mały rozmiar cena została znacznie obniżona.

Gdy Kate przymierzyła tę suknię, musiała przyznać, że jest cudowna. Wspaniały czarny, matowy materiał oraz doskonały krój, który uwydatniał jej zgrabną figurę, były w najlepszym stylu.

Jedyny problem stanowiła cena, pomimo obniżki ciągle zawrotna, i Kate nie była pewna, czy może sobie pozwolić na taki wydatek. Po dłuższym zastanowieniu powiedziała sobie, że jednak bierze tę kieckę, choćby miała później głodować do końca miesiąca.

- Wyglądasz, jakbyś się nad czymś głęboko zastanawiała - zauważyła Belinda. - Chodzi ci o to, czy mała czarna sukienka będzie dobra dla drobnej brunetki?

- Nie jestem drobna.

- Nie? - roześmiała się przyjaciółka. - Powiedz to mojemu mężowi. On jeszcze przez tydzień po przyjęciu w Chamber of Commerce wzdychał za tobą!

Kate poczuła, że się czerwieni.

- Jeżeli masz zamiar włożyć tę samą kieckę, będziesz musiała mieć stosowny dodatek - zastanowiła się Belinda.

- Dziękuję ci za dobrą radę, ale futra i brylanty nie są w moim stylu.

- Nie o tym myślałam. Miałam na myśli jakiegoś dobrze zbudowanego, ciemnego i przystojnego mężczyznę.

Opis ten tak pasował do Louisa, że Kate niemal rzuciła się na przyjaciółkę.

- Bardzo ci jestem wdzięczna! Co prawda przekroczyłam już dwudziestkę i nie mam męża ani faceta, ale to nie znaczy, że nie jestem szczęśliwa i zadowolona z życia. W rzeczywistości...

- Przestań! Nic nie zrozumiałaś. Nie próbowałam ci sugerować, że potrzebujesz mężczyzny w takim sensie. Chodziło mi jedynie o kogoś do towarzystwa. - Belinda roześmiała się wesoło. - Sądząc po reakcji mojego męża na twój wygląd w tej „małej czarnej", nie musisz się o to martwić. Ten wieczór będzie twój! - Przerwała i dorzuciła poważnym tonem: - Bardzo mi przykro, jeżeli cię uraziłam. Nigdy nie miałam zamiaru...

Kate ugryzła się w język. Dlaczego zareagowała w taki głupi i przesadny sposób? Było przecież oczywiste, że Belinda nie czyniła żadnych aluzji. Miała duże poczucie humoru i czasami nawet drażniła się z nią, ale zawsze robiła to w miły i nieszkodliwy sposób.

- Nie, nie! To mnie jest przykro - powiedziała pośpiesznie. - Nie wiem, co mnie napadło... To chyba dlatego, że jestem przeziębiona. A jeżeli chodzi o sukienkę, przypuszczam, że się mylisz. Zresztą... - dorzuciła niepewnym głosem - myślę, że włożę coś innego...

- Nie wygłupiaj się. Pomyśl o tym, ile kosztowała.

- Chyba masz rację - zgodziła się Kate.


+++


Kilka godzin później, stojąc przed lustrem w swojej sypialni, zastanawiała się, dlaczego jej „mała czarna" może przyciągać spojrzenia mężczyzn.

Była to suknia z długimi rękawami i sporym dekoltem. Wprawdzie czarny, matowy jersey opinał się na jej figurze, ale ze względu na liczne falbanki i zakładki nie można było określić tej kreacji mianem prowokującej.

Przyglądając się sukience, Kate zapomniała o swoim własnym, niezwykłym uroku, o jasnej karnacji, kontrastującej z czarnym materiałem... Nie domyślała się, że ta kreacja z miękkimi falbankami, pięknie układająca się na figurze, może być bardziej kusząca i prowokująca, niż jakakolwiek inna.

Dekolt odsłaniał całe ramiona, lecz Kate nie zdawała sobie sprawy, dokąd pobiegną męskie spojrzenia. Jak łatwo byłoby zsunąć ten miękki materiał, wziąć ją w ramiona, pieścić i całować!

Przyjrzała się sobie dokładnie i stwierdziła, że Belinda zdecydowanie przesadzała, dając jej do zrozumienia, że ta kiecka jest aż tak prowokująca.

Poza tym nie była przyzwyczajona do sukienek. Nosiła zwykle kostiumy, gdyż uważała, że proste, oficjalne, a nade wszystko praktyczne stroje robią lepsze wrażenie na klientach.

Oczywiście nikt by nie uznał ani jej kreacji, ani pantofli na super wysokich obcasach za proste, oficjalne i praktyczne.

Wzięła śliczną, maleńką torebkę i zeszła po schodach. Przyjęcie odbywało się w klubie country i tam miała się spotkać z rodziną. Nie niosła żadnego podarku, gdyż wszyscy przedtem złożyli się na jeden wspólny prezent.



___________________________

Wiem, krótki i nudny ale jest to rozdział przejściowy. Kolejne będą ciekawsze, obiecuję! Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki, to dla mnie ogromna motywacja ;)))

Zapraszam na moje pozostałe opowiadania ;D

Boy from the past /L.T ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz