rozdział 22

1K 117 7
                                    

Kate drżała. Nie wiedziała tylko, czy na skutek jego dotyku, czy ze wzbierającej w niej wściekłości.

- Ośmielasz się mnie o to pytać? Znasz powody bardzo dobrze. Wiesz, dlaczego cię unikałam. A pamiętasz, że gdy miałam piętnaście lat, uwielbiałam cię po prostu nieprzytomnie! Całowałam ziemię, po której chodziłeś... Wyobrażałam sobie nawet, że jestem w tobie zakochana, ale to wszystko już się skończyło! - kłamała, unikając jego wzroku. - Oczywiście rozumiem, jak się czułeś...

Przerwała, nie mając siły dalej mówić. Nie była zdolna, by mu powiedzieć, że dobrze wie, w jaki sposób potraktował jej uczucia.

Milczał przez dłuższą chwilę. Puścił jej rękę i siedział sztywno, patrząc przez okno w ciemność nocy.

- Wiedziałaś. Nigdy... Tak, teraz to rozumiem - powiedział słabym głosem. - Chyba domyślałem się tego, ale byłem na tyle głupi, że nie zdradzałem się z moimi uczuciami, więc ty nie...

- Przestań! Nie mam zamiaru o tym mówić! - Kate prawie krzyknęła.

- Czy nie moglibyśmy być... przyjaciółmi?

Zupełnie zaskoczona nie wiedziała, co odpowiedzieć. Łzy zakręciły jej się w oczach. Mówił bardzo pokornie, prawie prosząco.

Nie mogła znaleźć właściwych słów, aby mu odpowiedzieć, więc tylko pokręciła przecząco głową. Wreszcie wykrztusiła:

- Nie. Nie przypuszczam, żebym...

Nie chciała żadnej przyjaźni, tylko jego miłości. Przysunął się bliżej.

- Zlituj się, nie pogarszaj mojej fatalnej sytuacji - wyszeptał, a następnie chwycił ją w ramiona i nie zważając na protesty, przycisnął do siebie. - Już nie masz piętnastu lat - wyszeptał. - A więc teraz to nie jest zabronione.

Jego twarz muskała policzek Kate. Wiedziała, że Louis chce ją pocałować, ale nie rozumiała dlaczego. Nie czuła już współczucia ani złości. Próbowała wymówić jego imię, ale nie mogła, gdyż wargi Louisa dotykały już jej warg, a ręce wsunęły się jej we włosy.

To był sen. Coś, co nie mogło się zdarzyć, właśnie się wydarzyło. Nigdy nie byłaby w stanie wyobrazić sobie uczucia, które ją przeniknęło, gdy jego język dotknął małej blizny na dolnej wardze.

- Kate... - wymówił jej imię powoli, jakby rozkoszując się nim, a jego usta wędrowały po jej ustach, budząc w niej pożądanie, które przenikało całe ciało.

Nagle, nie wiedząc nawet jak ani kiedy, jej ręce wsunęły się pod jego marynarkę, obejmując go mocnym uściskiem. Zamknęła oczy, a jej palce wbiły mu się mocno w plecy.

- Louis...

- To tylko jeden pocałunek na zakończenie starej przyjaźni. Potrzebowaliśmy tego oboje - powiedział szorstko, a ona wiedziała, że nie jest w stanie zaprzeczyć jego słowom, chociaż jej serce zadrżało przy słowie „zakończenie".

Dotknął ręką jej twarzy. Przesunął palcem po policzkach, po ustach i dotknął dolnej wargi. Oddychała z trudnością, a całe ciało bolało ją okropnie. Tym razem nie był to jednak skutek przeziębienia, a ogarniającego ją pożądania i nieopanowanej chęci, aby położył swe ręce na jej ciele, żeby...

Westchnęła cichutko, a on spojrzał na nią jakimś dziwnym wzrokiem. Oczy mu błyszczały.

Chciała się odsunąć, ale rękaw zaczepił się o guzik jego marynarki. Pociągnęła mocniej, a wtedy szeroki dekolt zsunął się jej z ramienia, całkowicie obnażając jej pełną pierś.

Bezskutecznie próbowała ją zakryć, ale mężczyzna wciąż trzymał jej ciało w mocnym uścisku.

- Louis...

Urwała, gdy jego usta spoczęły na jej ustach. Tym razem był to już zupełnie inny pocałunek: pełen delikatności i uczucia. Trwał bardzo długo i w cudowny sposób pobudzał jej reakcje.

Nie zdając sobie nawet z tego sprawy, całkowicie przylgnęła do niego, dając upust tak długo tłumionym uczuciom.

Kiedy językiem wdarł się między jej wargi i początkowo nieśmiały pocałunek zmienił się w dziki i namiętny, przestała się bronić. Przytuliła się jeszcze bardziej i zaczęła mu odpowiadać w taki sam sposób.

Gdy dotknął ręką jej piersi, przeniknęła ją szalona, dogłębna rozkosz. Jej ciało wymknęło się spod kontroli rozumu, który wciąż jeszcze wzywał ją do opamiętania. Nie czuła żadnego wstydu ani niebezpieczeństwa, bez żenady okazując Louisowi, jak wielką ten dotyk sprawia jej przyjemność.

Słyszała, jak wzdychał, czuła ciężar jego ciała, a wreszcie, gdy nagłym ruchem ściągnął w dół jej sukienkę i odsłonił cały biust, jego gorące dłonie objęły ją delikatnie, a zarazem stanowczo. Nigdy nie przypuszczała, że potrafi ją pieścić w tak wspaniały sposób.

To już nie był ten Louis, którego ustawiała niegdyś na piedestale, ani także nie ten zimny i obcy, ani nie ten pogardliwy i wrogi... To był ktoś zupełnie inny, ktoś, kogo dotąd nie znała, a którego istnienie podświadomie wyczuwała.

Kiedy przestał całować jej usta i przeniósł się na wspaniałą spadzistość jej ramion, z niewysłowioną namiętnością wbiła paznokcie w jego muskularne plecy. Dyszała głośno, a całe jej ciało drżało w jakiś nowy, nie znany sposób.

Może było to tylko złudzenie, ale wydawało się jej, że i Louis drży.

Gdy zaczął całować jej piersi, wyprężyła się w rozkoszy, a z jej ust wydarły się urywane jęki.

- Lou...is...

Przestała już panować nad sobą. Wykrzykiwała jego imię, lecz po chwili krzyk przechodził w urywany szept, gdy delikatne pocałunki zmieniały się w gwałtowne i drapieżne.

Wreszcie oderwał się od jej piersi i ponownie swymi ustami rozgniótł jej usta w tak szaleńczej namiętności, jakiej się po nim nie spodziewała. Przestała myśleć i cała pogrążyła się w obopólnym szaleństwie.

Dopiero reflektory nadjeżdżającego samochodu przywróciły ich do przytomności. Odsunęli się od siebie. Kate zarumieniona i oszołomiona, Louis ponury i spięty.

- Przepraszam - powiedział po chwili. - To nie powinno było się zdarzyć. Nigdy nie zamierzałem...



____________________

Zostawiam was kochani, ale tylko na tydzień. Jadę do Zakopanego, będę tam przewodnikiem i pilotem, jeśli to zaliczę, będę już miała wakacje więc trzymajcie za mnie kciuki!

Następny rozdział najwcześniej w sobotę wieczorem :D

Boy from the past /L.T ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz