rozdział 3

1.5K 141 12
                                    

Dzisiaj zdecydowanie mam pecha, pomyślała z goryczą, modląc się w duchu, żeby jej nie poznał i wreszcie sobie poszedł.

Niestety, wciąż stał przed nią, głuchy na okrzyki swej towarzyszki i obojętny na to, że Kate go nie zauważa. Kątem oka spostrzegła, że podniósł i postawił jej nieszczęsny wózek, a potem zabrał się do zbierania z ziemi porozrzucanych zakupów. W pewnym momencie sięgnęli równocześnie po kupiony przez nią sąsiadowi krem do golenia i jego opalone na brąz palce przez krótką chwilę dotykały jej dłoni.

Niegdyś taki przypadkowy dotyk byłby dla nastolatki prawdziwą rozkoszą, pobudziłby ją erotycznie bardziej niż namiętny uścisk i może dlatego, a może ze względu na bolesne wspomnienia, cofnęła szybko rękę. Ten odruch, którego nie mogła powstrzymać, wywołał jednak niezamierzony efekt, gdyż mężczyzna zaczął się jej przyglądać. Chociaż miała odwróconą głowę, a na twarz opadały jej włosy, poznał ją.

- Czy to możliwe, że to ty, Kate?

Cóż mogła odpowiedzieć? Byłoby idiotyzmem udawać, że go dalej nie zauważa. Z wysiłkiem podniosła się z klęczek i wywołała na swej twarzy coś na kształt uprzejmego uśmiechu. Uśmiech ten z jednej strony wyjaśniał, że go poznaje, z drugiej jednak zawiadamiał o tym, że jego miejsce powinno pozostać na zawsze w odległych wspomnieniach.

- Louis... Słyszałam, że wróciłeś.

- Nie byłaś na pogrzebie.

Zabrzmiało to jak przygana. Zmieszała się, nie chcąc dopuścić do siebie wyrzutów sumienia. Istotnie, nie poszła na pogrzeb Thomasa, ale tylko dlatego, aby nie spotkać Louisa. Mogło to rzeczywiście wyglądać na zlekceważenie sobie ostatniej przysługi, którą mogła oddać starcowi, ale nie była to prawda. Zawsze kochała go tak, jakby był jej własnym dziadkiem, również przez ostatnie lata, gdy dochodziły do niej wieści, że jego niegdyś kwitnąca firma coraz bardziej chyli się ku upadkowi.

A jednak w dniu pogrzebu wyjechała z miasta.

Jej ojciec obecnie był już na emeryturze i wraz z matką mieszkał obok jej brata, niedaleko stąd. Gdy Thomas umarł, byli akurat poza domem, więc pojechała tam pod pozorem sprawdzenia, czy wszystko jest w porządku. Pretekst był dość wątpliwy, ale nie mogła znieść myśli, że spotka Louisa i będzie wspólnie z nim opłakiwać zmarłego.

Jej nagła decyzja wyjazdu zaskoczyła wszystkich, którzy wiedzieli o tym, jak blisko była z Thomasem przez ostatnie lata. Nikt jednak nie powiedział ani słowa.

Ta śmierć zaskoczyła zresztą całe miasto. To prawda, że dawno już przekroczył osiemdziesiątkę, ale zawsze wydawał się taki silny... taki żywotny...

Jego jedyną najbliższą rodziną był Louis, chociaż miał wielu przyjaciół, z którymi utrzymywał serdeczne stosunki.

- Moi rodzice wyjechali, a ja obiecałam, że zajrzę do ich domu - powiedziała chłodno.

Nie miała wyboru. Musiała stawić mu czoło. Zauważyła, że wciąż trzymał krem do golenia, przyglądając mu się z dziwnym wyrazem twarzy.

- Nie chciałabym cię zatrzymywać - wycedziła lodowato.

- Nie zatrzymujesz mnie - odparł spokojnie, ale chyba niezbyt szczerze.

Wydawało się jednak, że jego elegancka towarzyszka nie podziela tego zdania, gdyż na jej twarzy wzrastał wyraz rozdrażnienia, szpecący nieskazitelne rysy.

Kate stwierdziła ze zdumieniem, że nieznajoma nie jest brunetką, tylko platynową blondynką o ostrym i zimnym spojrzeniu.

- Spóźnimy się, Louis - powiedziała po raz wtóry.

Kate tymczasem odwróciła się do nich plecami i zaczęła zbierać z ziemi pozostałe zakupy.

Louis wciąż jeszcze trzymał krem do golenia, a gdy się podniosła, aby wrzucić swe paczki z powrotem do wózka, zamiast dorzucić tubkę do nich, wręczył ją Kate, mówiąc:

- Przypuszczam, że to twój.

W jego wzroku było coś, co kazało jej spojrzeć mu prosto w oczy.

Wzięła krem, zdając sobie jednocześnie sprawę z nagle wytworzonego dystansu między nimi i z chłodu w jego spojrzeniu.

Dlaczego tak ją to zaskoczyło? Przecież zawsze traktował ją ze źle maskowaną pogardą. Tylko ona wmawiała siobie, że stara się być serdeczny i opiekuńczy.

Wiadomo jednak, że nastolatki często starają się budować marzenia na irracjonalnych fundamentach.

Nie winiła więc Louisa za to, że wyśmiał jej szaleńcze uwielbienie dla niego, ale była zdecydowana nigdy nie pozwolić zranić swoich uczuć - ani jemu, ani komukolwiek innemu. Postanowiła również dać mu jasno do zrozumienia, że wszystkie uniesienia piętnastolatki ma już szczęśliwie za sobą.

Prawie wyrwała mu z rąk pudełko chusteczek, marząc o tym, by jak najszybciej zniknąć z tego miejsca. Zastanawiała się jednak, dlaczego widok kremu do golenia, który kupiła dla pana Simmondsa, spowodował taką niechęć Louisa.

- Chodźmy już wreszcie!

Blondynka wczepiła się czerwonymi paznokciami w ramię Louisa, nie kryjąc już nienawistnych spojrzeń, rzucanych na Kate.

- Czy wiesz o tym, że jesteś jednym ze spadkobierców?

Już miała odejść, ale te szorstkie słowa sprawiły, że się zatrzymała.

- Tak - przyznała, nie odwracając głowy.

Henry Grives, adwokat Thomasa, zawiadomił ją, że otrzymała w testamencie kolekcję starych figurek.

Figurki te zobaczyła po raz pierwszy, gdy miała sześć, a może siedem lat, i od razu strasznie się jej spodobały. Teraz z trudem powstrzymała łzy, gdy przypomniała sobie, że na Boże Narodzenie Thomas powiedział jej o tym zapisie.

Teraz podejrzewała, że Louis ma jej to za złe. Być może nawet uważa, że wyprosiła u Thomasa ten prezent. Nastroszyła się.

- Wspomniałem o tym tylko dlatego, że nie przyszłaś odebrać figurek.

Przyjazny ton jego głosu zmieszał ją. Tym bardziej, że przed chwilą zwracał się do niej w ostrych słowach.

Gdzieś w oddali zegar na wieży kościoła wybił godzinę. Louis zmarszczył brwi.

- Muszę jechać, ale... w zasadzie powinniśmy...

- Zlituj się wreszcie! Jedźmy... - prawie krzyknęła blondynka.

Kate pchała wózek w kierunku samochodu. Stwierdziła, że lekko drży, a nogi ma jak z waty.

Wmawiała sobie, że to na skutek tej głupiej wywrotki, ale coś jej mówiło, że się myli i że powód tego ma metr osiemdziesiąt wzrostu i nazywa się Louis.

Drżeć z powodu przypadkowego spotkania? To śmieszne. Przecież przestała być bezbronna wobec niego, gdy miała piętnaście lat.

Ale czy rzeczywiście?

______________________

Cieszę się, że tak miło przyjeliście to opowiadanie ;)

Boy from the past /L.T ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz