Przejrzała się jeszcze raz w lustrze i wyszła z domu. Miała nadzieję, że lekarstwa, które sobie zaaplikowała przed wyjściem, pozwolą jej przetrzymać dzisiejszy wieczór.
Właściwie to nie powinna była brać samochodu. Wprawdzie postanowiła ograniczyć do minimum picie alkoholu, ale nie była pewna, czy nawet mała dawka w połączeniu z zażytymi lekarstwami nie będzie miała wpływu na bezpieczne prowadzenie pojazdu.
Powinna wziąć taksówkę. Niestety, na to było już za późno. Musiałaby się spóźnić, a nie chciała, żeby rodzice się denerwowali.
Kiedy wyszła z domu, zatrzęsła się z zimna. Nie było nawet bardzo chłodno, ale powietrze było nieprzyjemnie wilgotne.
Szybko wsiadła do samochodu.
Jutro sobota, myślała z przykrością, przez cały weekend będę się zmagała z tym moim przeziębieniem.
Przekręciła kluczyk w stacyjce i ruszyła.
Aby hucznie uczcić srebrne wesele, Gittingsowie wynajęli w klubie całą salę. Gdy tylko Kate zaparkowała i wysiadła, usłyszała gwar głosów, świadczący o tym, że na pewno nie przyjdzie jako pierwsza.
Gospodarze powitali ją bardzo serdecznie, wyrażając głośno zachwyt nad jej wyglądem, a jej chrzestny ojciec dobrodusznie dodał, że ma wrażenie, jakby to właśnie dzisiaj miał trzymać ją do chrztu.
- Czas tak szybko leci! - zauważył i dorzucił: - Wiesz, twoi rodzice i brat z Claire już przyjechali. Są tam, w głębi.
Kate przepchnęła się przez tłum gości do wskazanego stolika.
- Ślicznie wyglądasz, kochanie - cieszyła się matka, całując ją na powitanie.
- Och tak. I bardzo seksy! - mrugnął do niej znacząco Anthony.
Chociaż znała go dobrze i wiedziała, że lubi się z nią droczyć, przez moment poczuła się nieswojo. Przypomniała sobie słowa Belindy. A może rzeczywiście było w jej stroju coś takiego, co sprawiało, że patrzący na nią wyrabiali sobie zupełnie fałszywą opinię?
Widząc jej zmieszanie, Claire pośpiesznie dorzuciła:
- Nie zwracaj na niego uwagi. Wyglądasz znakomicie. Zawsze jesteś elegancka, a ta sukienka sprawia, że wyglądasz jeszcze delikatniej... jeszcze...
- Jeszcze bardziej seksy! - wtrącił brat. - Dokładnie tak, jak mówiłem. Ale, ale, czego się napijesz?
- Tylko wody mineralnej - powiedziała Kate, a widząc zdziwienie na jego twarzy szybko wyjaśniła, że jest przeziębiona i brała przed wyjściem lekarstwa.
- Moja droga, nie miałam pojęcia, że nie czujesz się najlepiej - zaniepokoiła się matka. - Mam nadzieję, że to zwykłe przeziębienie, a nie ta okropna grypa, która rozłożyła połowę miasta. Na szczęście nam się dotychczas jakoś udało.
- To nie grypa - uspokoiła ją córka. - Po prostu jakieś głupie przeziębienie.
- Mam nadzieję, że się nie mylisz...
- Mamo, przestań robić z igły widły. Przecież ona już nie ma pięciu lat! - przerwał Anthony, próbując równocześnie zwrócić na siebie uwagę którejś z krążących kelnerek.
- Wygląda na to, że Rita i Paul zaprosili całe miasto - powiedział, gdy wreszcie udało mu się zamówić wodę mineralną, a następnie dorzucił oskarżycielskim tonem: - Nie powiedziałaś nam, że Louis zdecydował się wrócić i poprowadzić dalej ten rodzinny biznes. Rozmawiałem z nim przed chwilą. Wydaje się, że będzie miał nielichą robotę. Ma zamiar wymienić cały zespół, a poza tym chce to wszystko zmodernizować, wprowadzając komputeryzację. Miły facet. Zawsze go lubiłem, chociaż nigdy nie byłem z nim tak blisko, jak ty - zakończył z przekornym uśmiechem.
Kate poczuła, że serce podchodzi jej do gardła. Przypomniała sobie, że tego feralnego lata, gdy została tak upokorzona, Anthony był na uniwersytecie i nigdy nie dowiedział się, co wtedy zaszło.
- Często go widujesz?
- Nie bardzo.
Jej zbyt szybka odpowiedź sprawiła, że spojrzał na nią uważnie.
- Kate... - zaczął, ale w tym momencie Claire chwyciła go za ramię, pokazując jakąś parę. Chciała wiedzieć, czy nie są to starzy przyjaciele jego rodziców.
Czy był to przypadek, czy może bratowa celowo odwracała jego uwagę?
Nie chcąc zastanawiać się nad tym, Kate zaczęła rozmowę z rodzicami, by ustalić szczegóły swego tygodniowego pobytu w ich domu.
- Uważam, że powinnaś mieć choć tydzień odpoczynku - mówiła zatroskanym głosem matka. - Chudniesz i wyglądasz dość mizernie...
- Dzięki za komplement!
- Nie powinnaś się przepracowywać. Musisz uważać na siebie... - przerwała, rzucając córce znaczące spojrzenie. Kate dobrze wiedziała, o czym myśli. Matka była wprawdzie dumna z jej zawodowych sukcesów, ale marzyła o tym, by jej córka założyła rodzinę, miała męża i dzieci...
Cóż, w zasadzie nie było w tym nic niezwykłego. Małżeństwo jest sprawą normalną, a jeżeli chodzi o dzieci, to bardzo lubiła bratanków i chętnie się z nimi bawiła. Gorzej było z wyborem kandydata na męża...
Wątpiła, czy kiedykolwiek zwiąże się z jakimś mężczyzną tak blisko, aby myśleć o małżeństwie.
Pogrążona w rozmyślaniach, nie zauważyła Louisa, który właśnie podszedł do ich stolika.
____________________________
Kolejny przejściowy rozdział, ale w następnych nie zabraknie naszej dwójki głównych bohaterów razem ;)
Oficjalnie dziś zakończyłam praktyki i powróciłam do szkoły ;( więc przez najbliższe dwa tygodnie rozdziały mogą pojawiać się w dłuższych odstępach czasowych, za co niezmiernie przepraszam, ale są to moje ostatnie dwa tygodnie na poprawę ocen.

CZYTASZ
Boy from the past /L.T ✔️
FanfictionNagłe pojawienie się Louisa Tomlinsona na nowo rozżarzyło uczucia, którymi Kate obdarzała go lata temu. Czyżby wystarczyło jedno jego spojrzenie, a może dotyk, albo po prostu sam jego widok, by to, co już od dawna uważała za wygasłe, znów zapłonęło...