Rozdział 1

2.8K 106 37
                                    

Biegnę zrzucając za sobą wiklinowe koszyki oraz inne duperele stojące na kolorowych straganach. Po lewej dostrzegam wąską uliczkę i skręcam w to miejsce, przeciskając się uprzednio przez tłumy ludzi. Gwar roznosi się po całym mieście, czuję się dosłownie jak w ulu. Nigdy więcej nie wrócę do tego miejsca!
Oglądam się za siebie, chcąc dostrzec czy ich zgubiłem. Policja w tym mieście jest tak upierdliwa, że bez problemu potrafią znaleźć  najbardziej absurdalny powód do zatrzymania. Chowam się w wąskim przejściu między budynkami, wyciągając na wszelki wypadek broń. Jeśli mnie zobaczą będzie strzelanina, której za wszelką cenę chcę uniknąć. Nie jestem u siebie, tutaj mam ograniczone możliwości. W powietrzu panuje duchota a gorąc uderza mi do głowy. Trzech policjantów rozgląda się w okół lecz gdy mnie nie dostrzegają, rozdzielają się i biegną każdy w przeciwną stronę. Gdy tracę ich z oczu, wychodzę z ukrycia i chowam głęboko broń, gdy znów ktoś mnie z nią zobaczy wyląduję za kratkami lub zginę. Szybkim krokiem idę ulicami Bangkoku, wycierając pot z czoła. Gdy opuszczam targ, a w okół robi się przestrzenniej od razu lepiej się czuję. Wchodzę do hotelu w którym się zatrzymałem i idę do pokoju od razu kierując się pod zimny prysznic. Chłodny strumień wody ożywia mnie i pozwala na odzyskanie sił, przez co już po kilkunastu minutach czuję się lepiej. Zmieniam ubrania na czarne i siadam na łóżku sprawdzając stan magazynka. Gdy kończę przeładowuję broń i chowam ją za pasek spodni.
Kolejne dwie godziny plącze się po pokoju, akcja zaplanowana jest w sztywnych ramach czasowych dlatego nie mogę nic spierdolić. Za dwie godziny mam zabić zdrajcę, człowieka który sprzedał nas Rosjanom a jego głowę wysłać prosto do Moskwy. Wychodzę z hotelu dając sobie czas na dotarcie na miejsce. Spędziłem tutaj tydzień, tropiąc tego zdrajcę. Niczym duch obserwuję otoczenie z ciemnego zaułku. Elijah mieszka tutaj od dłuższego czasu i zapewne ma zamiar niedługo zmienić miejsce pobytu, jednak jeszcze nie wie że dzisiejszej nocy zginie. Spoglądam na zegarek gdy wychodzi na zewnątrz zapalić papierosa, czekam aż skończy a gdy się odwraca by wejść spowrotem do domu podbiegam i pcham go z impetem do przodu zatrzaskując za nami drzwi.
Odwraca się chcąc szybko wstać lecz gdy mnie dostrzega jego oczy robią się szerokie jak spodki.
- Zdziwiony że mnie widzisz? -  gdy wyciągam broń słyszę pisk kobiety siedzącej na łóżku - Zamknij się albo zginiesz pierwsza - podnoszę na nią wzrok. Milknie ale zaczyna płakać a ja wywracam oczami. Te baby.
- Paul - Elijah zaczyna się czołgać po podłodze starając się odsunąć od lufy pistoletu.
- Wiesz po co przyszedłem - Nie muszę mu tego tłumaczyć, zdawał sobie sprawę że ta chwila kiedyś nadejdzie a jeśli nie to jest głupi i niczego się od nas nie nauczył.
- Mogę z tym skończyć - myślałem że nie będzie błagał ale jednak. Zero honoru.
- Z czym? Z przekazywaniem informacji Dmitrijowi? - zaglądam mu w pełne strachu oczy - Zrobiłeś to raz więc zrobisz kolejny. Nie tolerujemy zdrajców, tego się nie wybacza - zanim zdąży cokolwiek powiedzieć strzelam do niego trzy razy znów słysząc kobiecy pisk. Podchodzę do dziewczyny siedzącej na łóżku, skulona z nogami podciągniętymi pod brodę, spogląda na mnie. Wymierzam w jej stronę broń ale się waham.
- Nie rób tego. Proszę - płacze roztrzęsiona. Pozwalam sobie na chwilę słabości i opuszczam gnata, nie musi ginąc tylko przez to że znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie.
- Jeśli powiesz komuś cokolwiek, wrócę tutaj i cię zabiję, rozumiesz?! - Ta groźba zawsze będzie skuteczna w szczególności kierowana do kobiet.
- Tak - łzy spływają jej po twarzy, rozmazując make-up.
- Patrz - biorę do ręki siekierę stojącą przy drzwiach i podchodzę do martwego Elijaha - Spróbuj w jakikolwiek sposób mnie opisać a skończysz tak samo - zamachuję się i jednym mocnym ciosem uderzam odcinając głowę mężczyzny. Dziewczyna jest przerażona ale uznaję że lepsza trauma niż śmierć. Chwytam głowę za brązowe włosy i wkładam do ciemnego worka po czym wychodzę z domu. Niecały kilometr dalej czeka na mnie samochód, który ma zabrać mnie na lotnisko. W ciągu godziny znajduję się na pokładzie naszego samolotu i lecę do domu.
Los Angeles jest pięknym miejscem, urodziłem się tutaj, wychowałem a później wraz z bratem przejąłem niemal całe miasto. To moje miejsce, mój dom który kocham. Tak jak się spodziewam Derek wysyła po mnie samochód, dlatego jadę prosto do Niego, nie zważając na ubrudzone krwią ubranie. Zalety brudnej roboty. Wysiadam pod willą, przechodząc obok nowego Aston Martina który mój brat kupił Emmie. Oboje są jak ogień i woda lecz odkąd wrócili z urlopu pół roku temu jeszcze się nie pozabijali więc wszystko jest na dobrej drodze.
Wchodzę do środka i zmierzam do salonu. Mój brat razem z Emmą siedzą na kanapie i przeglądają czasopismo.
- Paul - Emma od razu wstaje i idzie w moim kierunku chcąc mnie uściskać - Martwiłam się że nie wrócisz z tego piekła - nawet nie ma pojęcia jak trafnie określiła to miejsce. Wskazuję na ubrudzoną koszulkę a ona się zatrzymuje i krzywi na widok krwi.
- Wszystko poszło dobrze? - Derek zbliża się do mnie a ja pod nogi rzucam mu zakrwawiony worek. Uśmiecha się na ten widok i klepie mnie po plecach. Od zawsze się tym zajmuję, stoję na straży naszej mafii, jestem osobą która musi wszystko widzieć i słyszeć. Odpowiadam za bezpieczeństwo. Kiedyś Derek chciał żebym to ja był Capo ale odmówiłem. Nie nadaję się do tego, wolę po swojemu załatwiać wszystkie sprawy, odpowiada mi to czym się zajmuję.
- Dobra robota bracie - mówi do mnie lecz zaraz zwraca się do jednego z przechodzących chłopaków - Przynieś pudełko - Derek wyjmuje z worka głowę przez co Emma od razu zakrywa oczy.
- Poważnie? Musicie tutaj? - Kolejny raz się krzywi - Niech to szlag! Nigdy się do tego nie przyzwyczaję - na dźwięk jej słów lekko się uśmiecham natomiast Derek nie reaguje, zupełnie jakby nie usłyszał. Podaje mi głowę, którą łapię za czuprynę i patrzę jak pisze coś na kartce.
- Co to? - pytam chcąc mieć pewność.
- Pozdrowienia dla Dmitrija - uśmiecha się szatańsko i wkłada białą kartkę do ust Elijaha. Po chwili dostajemy pudełko w które wkładamy prezent dla Rosjan - Wyślijcie to do Moskwy na adres klubu, którego właścicielem jest Capo.
- Robi się szefie - nowy w naszych szeregach chłopak odchodzi z przesyłką a ja idę na górę wziąć prysznic.

Blood Hunter - Seria The Blood Chronicles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz