Gdy wychodzę z samolotu, rozglądam się w okół. Piękne widoki przyciągają mój wzrok. Bujna zieleń która nas otacza wygląda tak samo na piękną jak i niebezpieczną. Chłonę ten krajobraz dopóki nie muszę wsiąść do samochodu, zza przyciemnianych szyb wszystko wydaje się mniej kolorowe niż w rzeczywistości jest.
Gdy odrywam wzrok od widoków za oknem, dostrzegam że Paul przygląda mi się badawczo. Unoszę nieco głowę do góry, starając się nie zwracać uwagi na jego natarczywy wzrok.
Bardziej mi schlebia niż przeszkadza ale czuję się jak jeden, wielki łakomy kąsek. Po godzinie drogi w końcu docieramy na miejsce. Zdecydowanie nie jest to to, czego się spodziewałam ale jest tak samo cudownie jak w mojej wyobraźni. Zamiast kameralnej wysepki i domku z dala od ludzi, wylądowaliśmy w domkach na wodzie, wspieranych przez ogromne bale z drewna. Szeroki pomost prowadzący przez środek, rozgałęzia się na liczne odnogi a przy każdej jest co najmniej dwa domki. Woda jest tak turkusowa, że nawet w snach nie mogłabym sobie wymyślić takiego pięknego koloru. To jest raj. Ruszam przed siebie ale czuję ciepłą dłoń na ramieniu.
- Chodźmy - ponaglam Paula. Chcę już popływać w tej wodzie. Marzyłam żeby się znaleźć w takim miejscu i jestem tutaj, śmiem wierzyć że marzenia się spełniają i nie jest to tylko wyimaginowane, nic nie znaczące powiedzenie.
- Przyjadą po nas i zabiorą bagaże - wywracam oczami ze śmiechem, dostając w zamian kuksańca.
- Nie możemy się przejść? - grymaszę wydymając wargę.
- To jest zbyt daleko, w połowie drogi zaczęłabyś narzekać - Nie zdążę nic odpowiedzieć ponieważ przyjeżdża po nas coś na wzór wózka golfowego. Ma cztery siedzące miejsca i schowek na bagaże. Gdy ruszamy zaczynam się śmiać, to ma takie małe kółeczka.
Podziwiam widoki, rozglądając się w okół gdy mijamy kolejne apartamenty. To naprawdę jest daleko! W końcu docieramy do naszego, jednego z największych i znajdującego się na samym końcu domku. Starszy, miły mężczyzna w roboczym uniformie otwiera nam drzwi i wnosi bagaże.
- Gdyby Państwo czegoś potrzebowali jestem do dyspozycji o każdej porze - Paul wręcza mu napiwek a on dziękuje i odchodzi.
- Jak ci się podoba?
- Myślałam, że wybierzesz coś w odosobnieniu ale jest przepięknie - uśmiecham się, jednocześnie ściągając z siebie ubranie. Kątem oka dostrzegałam jacuzii i nie byłabym sobą gdybym od razu go nie wypróbowała. Stanik rzucam za siebie gdy wchodzę do wody, zostając w samych majtkach.
- Dołącz do mnie, woda jest bardzo ciepła - proponuję.
- Nie trzeba mi dwa razy powtarzać - Nagi wchodzi do wody i od razu przyciąga mnie do siebie.
- Hej! Ręce przy sobie. Nie pozwoliłam - śmieję się.
- Od kiedy potrzebuję pozwolenia? - unosi brwi do góry, a w oczach tańczą iskierki rozbawienia - Jesteś moja odkąd spojrzałaś na mnie spod wachlarza gęstych rzęs, kręcąc niemiłosiernie biodrami gdy mnie mijałaś. Nie masz pojęcia co sobie wtedy pomyślałem, mój kutas pierwszy raz w życiu zareagował w ten sposób na kobietę. Miałem ochotę popchnąć cię na pierwszą lepszą ścianę i wziąć to czego tak bardzo zapragnąłem. Ty jednak nie byłaś łatwa do zdobycia, pulsowałem za każdym razem gdy się widzieliśmy. Za każdym pieprzonym razem bolały mnie jaja!
- Wybucham śmiechem nie potrafiąc się powstrzymać - Faceci i ich problemy. Nagle w przypływie odwagi, czując się zrelaksowana jak nigdy, zadaję pytanie, które od pewnego czasu chodzi mi po głowie - Dlaczego Paul? Dlaczego nie zostawisz tego za sobą, czy naprawdę tak dobrze być głową mafii?
- Derek nią jest
- Owszem, ale nie oszukujmy się, jesteś na czele, podejmujesz decyzje, niejednokrotnie trudne, czy to cię nie przeraża? Nie boisz się, że przestaniesz cokolwiek odczuwać? - widzę że humor mu się zmienia a po pogodnym nastawieniu nie ma już śladu - Nie boisz się, że każda kolejna zabita osoba będzie jedynie środkiem do osiągnięcia celu?
- Tak zostałem wychowany, to nie jest coś, co da się ot tak zmienić - pstryka palcami w powietrzu. Wyczuwam, że jest wrogo nastawiony.
- Ile osób zabiłeś? - pytam zaglądając w ogień w oczach.
- Nie wiem, nie liczę - syczy
- Znam Cię, doskonale wiesz ile - zakładam ręce na piersi.
- Setki - zagryza zęby. Wypuszczam powietrze mimowolnie i spuszczam nieco z tonu.
- I nie masz dość?
- Nawet jeśli, co to zmienia?! Nie mogę ot tak porzucić brata i dotychczasowego życia.
- Szczęście innych nie jest ponad Twoim. Nie będziesz w stanie wszystkich uszczęśliwić więc uszczęśliw siebie.
- Kto powiedział że nie jestem szczęśliwy - zaczyna zbliżać się do mnie a ja się cofam - Kto powiedział, że zabicie tych osób przyszło mi z trudem? Może cieszyłem się każdą sekundą błagań o ich nędzne życie - Napotykam za plecami ścianę jacuzii i nie mam się już gdzie cofnąć. Czuję się jak w potrzasku.
CZYTASZ
Blood Hunter - Seria The Blood Chronicles Tom 2
RomanceBlood Hunter to drugi Tom Serii The Blood Chronicles. Tym razem będziecie mieli okazję przeczytać historie Paula, niebezpiecznego brata Dereka, którego zadaniem jest stać na straży bezpieczeństwa organizacji. Co się jednak wydarzy gdy ukochana Paul...