Rozdział 23

1.4K 76 21
                                    

Zastanawiam się czy załatwiłem wszystkie niezbędne sprawy, gdy wsiadam na pokład naszego samolotu. Staram się odprężyć i nie myśleć o niczym a w szczególności o śledztwie, które policja nadal prowadzi. Zatarliśmy ślady, podłożyliśmy mylące dowody i tropy.
Nic więcej nie jesteśmy w stanie zrobić. Gdy zrobi się nieprzyjemnie podłożymy jakiegoś pionka, który przyzna się do popełnienia przestępstwa a my będziemy czyści.
Jest jeszcze jedna sprawa, która nie daje mi spokoju. Nadal nie znaleźliśmy donosiciela, Derek nad tym pracuje ale to jest trudne. Musimy być pewni a żeby mieć pewność musimy złapać go na gorącym uczynku. To może być dosłownie każdy, oprócz ludzi których jesteśmy w stu procentach pewni. W ostatnim czasie znów musiałem przekształcić system dostawy towaru przez ciągle znikające kontenery z milionami naszej kasy w środku.
- Paul - czuję ciepłą dłoń na ramieniu - Gdzie byłeś? - Dobre pytanie jednak nie odpowiem na nie. Nie chcę rozmawiać o pracy podczas urlopu, wystarczy już, że ciągle siedzi mi to  w głowie.
- Po prostu się zamyśliłem - wzruszam ramionami i spoglądam przez okno samolotowe.
- Powiesz mi w końcu gdzie lecimy? - podekscytowany głos Grace budzi mnie do życia i odpycha w otchłań mojej podświadomości dręczące mnie myśli.
- Motu Tehotu - uśmiecham się całując ją w skroń. Jest taka piękna, uwielbiam gdy ubiera się na biało, ten kolor kojarzy mi się z niewinnością.
- Co? - wybucham śmiechem ale szybko cichnę widząc minę Grace. Mała złośnica nie lubi gdy się z niej nabijam.
- Bora Bora - obserwuję ją dostrzegając jak ogromny uśmiech rozświetla jej twarz a podekscytowanie zaczyna rządzić ciałem.
- Naprawdę? - Daje mi buziaka w policzek - Tak się cieszę - klaszcze dwa razy w dłonie i na powrót usadawia się naprzeciw mnie.
Zjeżdżam wzrokiem na jej piersi, następnie na brzuch i nogi. Grace szybko orientuje się, że się jej przyglądam i posyła mi prowokacyjny uśmieszek.
- Nie igraj ze mną Mała - ostrzegam ją, starając się resztkami swojej samokontroli usiedzieć na dupie.
- Nie robię tego - wzrusza ramionami i oblizuje usta.
- Pożałujesz - mówię gdy rozchyla nogi - Jebać samokontrolę - Warczę i wydzieram ją z siedzenia, puszczając przodem. Idąc z tyłu obserwuję ją całą - Tutaj - wskazuję na drzwi a gdy wchodzimy do środka, zamykam je na klucz. Dwa długie kroki pozwalają mi się znaleźć milimetry od Grace. Wplatam dłoń w jej miękkie włosy i ciągnę za nie, zmuszając ją żeby na mnie spojrzała. Nie mówi nic ale wyzywa mnie wzrokiem a mnie co raz gorzej się powstrzymać. Nie chcę i  nie mogę tego zrobić więc popycham ją w kierunku podłogi i każę się rozebrać. Jest naga gdy wracam do niej i klęczy na podłodze jak grzeczna dziewczynka.
- Do szaleństwa doprowadza mnie Twoja uległość - mówię na wdechu gdy ochoczo bierze mojego kutasa w usta. Wydaje mi się że eksploduję, gdy zaciska na nim szczelniej wargi i zaczyna pieścić językiem.
- Połóż się na brzuchu na łóżku - to nie prośba lecz polecenie, które bez zastanowienia spełnia. Słyszę jej urywany oddech gdy podchodzę i podnoszę do góry jej tyłek. Wbijam się w jej mokrą i ciepłą cipkę jednym, mocnym ruchem.

GRACE
Czuję ogromny gorąc, ciepło ciała Paula jest niesamowite. Jego kutas wypełnia mnie całą, dając mi niesamowitą przyjemność.
- Dostaniesz dziesięć razy w tyłek - Jego ostry ton przeszywa pomieszczenie a ja wstrzymuję oddech. Nagle na pośladku czuję uderzenie, które rozchodzi się pieczeniem po skórze. Piszczę z zaskoczenia, ponieważ to coś zupełnie odmiennego niż do tej pory - Licz!
- Jeden - sapię czując jak powoli buduje się mój orgazm.
- Dwa, Trzy, Cztery - odliczam zagryzając zęby. Tyłek mnie piecze i już nie potrafię rozróżnić czy to uderzenia są co raz silniejsze czy to tylko moje odczucie. Kiedy kolejne trzy spadają w to samo miejsce tuż pod tyłkiem, wstrzymuję oddech a ręce zaciskam w pięści.
- Cholera jasna - Paul zwalnia ruchy bioder a ja natychmiast staram się odszukać nacisk, który mi zabrał. Od razu czuję kolejne dwa ciosy drewnianym przyrządem od których szklą mi się oczy.
- Pięć, Sześć, Siedem, Osiem, Dziewięć - Dwa ostatnie były karą za zwłokę w liczeniu - zaczynam szybko oddychać i napinam całe ciało w oczekiwaniu na ból ale ten nie nadchodzi. Zamiast tego, ciepłe palce Paula gładzą moją palącą żywym ogniem skórę a gdy się rozluźniam wtedy spada cios tak silny że wypuszczam z oczu łzy.
- Proszę - skomlę cicho - Już tyle - Chcę zmienić pozycję ale jego ręka zaciska się na moim karku, przygniatając mnie mocniej do materaca w efekcie czego mój tyłek jest jeszcze bardziej wyeksponowany.
- Nie zapomniałaś o czymś? - uderza mnie ponaglająco, tym razem lżej.
Mój tyłek stoi w ogniu i chyba nie zniosę więcej!
- Osiem - wyduszam z siebie w końcu czując że się rozpadam. Paul nie przestaje mnie pieprzyć, trzymając w napięciu i podnieceniu co robi się okropnie nieznośne.
- Paul błagam - płaczę mocząc satynę na której leżę. Nie odpowiada a dwa ostatnie razy spadają na mój pośladek.
- Dziewięć, Dziesięć - głos mi drży ale czuję ulgę gdy słyszę że łopatka uderza o podłogę. Paul obraca mnie na plecy i wbija się we mnie szybciej i szybciej. Zaczyna zcałowywać łzy z moich policzków a gdy napięcie robi się nieznośne w końcu osiągam szczyt, pozwalając sobie na rozluźnienie mięśni.
Zamykam oczy czując jakbym przebiegła maraton.
- W porządku? - Paul głaszcze mnie po głowie a gdy podnoszę powieki dostrzegam w jego oczach niesamowitą ekscytację. Tak dawno nie widziałam tych przepięknych iskierek.
- Nie wiem - odpowiadam zgodnie z prawdą. Czuję się zaspokojona ale wyprana z wszelkich emocji. To dziwne.
- Niech to będzie ostrzeżeniem przed kolejnymi prowokacjami Mała. Kiedy  tak się zachowujesz naprawdę ciężko jest przestać, gdy kutas boleśnie się tego domaga - kiwam głową na znak że rozumiem. Nie wiem czy powiem to kiedyś na głos ale nigdy w życiu nie doświadczyłam lepszego seksu niż ten z Paulem. Jakikolwiek on jest.
- Podobało mi się - jedynie na taką szczerość jestem sobie w stanie w tym momencie pozwolić.

Blood Hunter - Seria The Blood Chronicles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz