Rozdział 12

958 76 12
                                    

Słyszę dźwięk przekręcanego klucza w zamku i automatycznie spoglądam w tę stronę. Do środka wchodzi Paul omiatając mnie wzrokiem i bez słowa idzie do sypialni. Dałam za wygraną dzisiaj, nie ubrałam się z czego z pewnością jest niesamowicie zadowolony.
Kolejny dzień mija dokładnie tak samo jak poprzednie dwa. Snuję się po domu, po tym jak Paul wychodzi. Piję trochę wody ale nie mam ochoty na jedzenie, nie mam ochoty kompletnie na nic.
Cholera! Co ja wyprawiam. Przecież nie mogę tutaj tak po prostu siedzieć i użalać się nad sobą. Twardym krokiem idę w kierunku szafy w sypialni i wyciągam z niej czarną koszulkę. Czuję się wyśmienicie gdy w końcu mam cokolwiek na sobie.
Dzisiaj porozmawiamy i wszystko sobie wyjaśnimy. Nie obchodzi mnie jak to się dalej potoczy. Chcę odzyskać swoje życie!

PAUL
Gdy wieczorem wracam do domu, Grace czeka na mnie, stojąc przy przeszklonej ścianie. Jest ubrana co nie uchodzi mojej uwadze.
- Ktoś Ci pozwolił się ubrać? - brzmię jak kompletny pojeb ale nie odpuszczę jej. Za dużo bólu mi sprawiła żebym tak po prostu o tym zapomniał.
- Tak. Ja - robi kilka kroków w moim kierunku - Porozmawiajmy
- Nie - zaciskam szczękę i patrzę na nią twardo.
- Dlaczego?
- Bo nie! - idę do sypialni, otwieram sejf i wyciągam z niego kajdanki. Nie żartowałem, gdy mówiłem jej że to zrobię. Gdy wracam do salonu, Grace przełyka ślinę na widok połyskującego srebra ale się nie cofa ani nie ucieka. Gdy chcę ją złapać za nadgarstek, wyrywa go i zamachuje się, bijąc mnie w twarz. Zagryzam zęby i niemal cały płonę.
- Nie będziesz mnie tak traktował ty dupku! Pół roku byliśmy razem - byliśmy? - Wcale mnie nie kochałeś - łzy pojawiają się w jej oczach a po krótkiej chwili wypływają, mocząc policzki. Mimo tego unosi dumnie głowę i patrzy mi prosto w oczy.
- A ty mnie kochałaś?! - łapię ją za włosy, a z mojego gardła wydobywa się warknięcie.
- Uderz mnie - szepcze - No już - szorstkość jej głosu otrzeźwia mnie - Wiem że masz na to ochotę - Nieruchomieję. Nie przeszło mi to nawet przez myśl.
- Nigdy bym tego nie zrobił - mówię łagodniej. Puszczam jej włosy i zakładam kajdanki na ręce. Nie protestuje. Zdzieram z niej koszulkę i idę do sypialni, zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem. Mam ochotę się wyżyć ale nie mogę, nie mam na czym więc zamiast tego po prostu kładę się do łóżka, próbując uspokoić oddech. Gdy złość mija a ja nadal nie śpię, uświadamiam sobie jakim jestem skończonym chujem.
Nie śpię przez pół nocy a gdy przychodzi ranek nie mam ochoty wstawać. Zwlekam się jednak z łóżka i w spodniach dresowych idę do kuchni po szklankę wody. Mój wzrok od razu pada na Grace. Śpi odkryta i robi mi się jej szkoda. Biorę wdech zanim podejdę i okrywam ją kocem, lecz ona zaraz się zrywa i krzywi gdy mnie widzi. Wracam do kuchni i opieram się o blat. Oboje milczymy gdy wpatruję się w nią. Gdy otwieram lodówkę uświadamiam sobie że jest niemal pełna.
- Czy ty nic nie jadłaś przez trzy dni?! - unoszę się a żołądek mi się zaciska. Tak, jestem złamasem tysiąclecia.
- Nagle cię to interesuje? - prycha, gdy zamykam lodówkę i na powrót odwracam się w jej stronę. Ma cholerną rację. Ostatnio traktuję ją okropnie a teraz nagle na troskę mi się zebrało. Wzdycham i wyciągam naleśniki które zrobiła firma cateringowa i odgrzewam je. Stawiam je przy stole w jadalni i bez słowa, przywołuję Grace wzrokiem.
- Nie ruszam się stąd - fuczy a ja mam ochotę przytargać ją tutaj siłą. Powstrzymuję się jednak i przełykam gorycz, która znów zaczyna mnie palić.
- Czy nie chciałaś porozmawiać? - unoszę brwi i zajmuję swoje miejsce. Wyraz jej twarzy się zmienia, zastanawia się chwilę aż w końcu wstaje, siada o jedno miejsce dalej niż zakładałem i przyciąga do siebie talerz z jedzeniem - Słucham? - wpatruję się w nią dostrzegając że jest zmęczona. Oczy ma mętne i czerwone zapewne dlatego że płakała w nocy.
- Może pierwsze mnie rozkujesz dupku - wywracam oczami żeby się nie uśmiechnąć. Zapomniałem o tym kompletnie. Wyciągam z kieszeni spodni kluczyk i ściągam kajdanki. Zwracając uwagę na ślady na nadgarstkach. Zastanawiam się czy nie zeszły jeszcze po skórzanym pasku czy może powstały wczoraj.
Kładę je na stole a Grace na nie spogląda i przełyka ślinę. Myśli że twardy głos i pewny wzrok wystarczą żebym uznał ją za odważną ale nie zwraca uwagi na mowę ciała, która wszystko zdradza. Po chwili swój wzrok przenosi na mnie. Obserwuje mięśnie ramion i brzucha aż w końcu spogląda mi w oczy.
- Co zamierzasz? - pyta ale nie rozumiem dlaczego. Doskonale zna odpowiedź. Teraz już chodzi o to, że po jej reakcji, nie ufam jej na tyle żeby puścić ją wolno i wierzyć że nie doniesie.
- Już mówiłem. Na rok zostaniesz ze mną - wstrzymuje oddech ale milczy. Nie kończę zdania, nie mówię jej że nie wiadomo czy po tym czasie wróci do dawnego życia. Być może nigdy go nie odzyska jeśli się do mnie nie przekona.
- Jak sobie to wyobrażasz? Będę siedziała tutaj zamknięta przez 365 dni?! - Nie ale na pewno nie będzie mogła sama wychodzić.
- Nie. Chyba że będziesz się zachowywała tak jak do tej pory.
- A jak miałam się zachować? Jesteś z mafii i mnie porwałeś Paul! - podnosi głos podczas gdy we mnie wzbiera nowa fala złości.
- Ja jestem mafią - opieram się wygodniej i przełykam kolejny kęs.
- Może nie powinnaś panikować jak jakaś mała przestraszona dziewczynka?! - brzmię bezczelnie ale nie potrafię inaczej.
- Nie chcę tutaj być. Wypuść mnie, zapomnimy o wszystkim - robi przerwę i bierze wdech - Nikomu nie powiem - Chciałbym jej wierzyć ale nie mogę. Za bardzo mnie teraz nienawidzi żeby nie próbować się zemścić.
- Umowa nie podlega negocjacji - czuję się jak ostatni chuj. Mam świadomość tego że to nie powinno było się nigdy wydarzyć. Ale wydarzyło się i czasu nie cofnę. Teraz gdy jesteśmy tu gdzie jesteśmy, wykorzystam każdą możliwą przewagę jaką mam nad Grace, żeby utrzymać ją w ryzach i ochronić siebie oraz rodzinę. Albo to albo jej śmierć a nigdy jej nie zabiję.
- Co się zmieni przez ten rok? Nie jestem głupia. Jeśli nadal będę nastawiona tak jak teraz, nie pozwolisz mi odejść - Jest zbyt bystra - Co z moją pracą?
- Tym nie musisz się martwić
- Co zrobiłeś? - odsuwa od siebie talerz z nietkniętym jedzeniem i patrzy na mnie twardo. Nie zasłania się już, przyzwyczaiła się do nagości.
Staram się nie zwracać uwagi na jej jędrne piersi, które falują pod wpływem szybkich ruchów klatki piersiowej.
- Dostałaś roczne zwolnienie od lekarza - zaciska zęby i jestem pewien że ma ochotę wydrapać mi oczy.
- A moja rodzina i przyjaciele?
- Poinformowałaś ich, że wyjeżdżasz ze mną na rok w podróż i odezwiesz się jak tylko będziemy mieć trochę czasu - Grace łapie się za głowę a później zasłania usta dłonią. Jej ostatnia nadzieja na to, że ktoś będzie jej szukał legła w gruzach.
- Nienawidzę cię
- Inaczej nie strzeliłabyś do mnie - wspomnienie nadal wywołuje ból ale potrafię się już kontrolować - Możemy żyć jak pies z kotem przez ten czas lub możemy się dogadać. Wybór należy do Ciebie.
- Ja nie mam wyboru - syczy i spogląda przez szklaną ścianę, przy której znajduje się stół jadalny.

Blood Hunter - Seria The Blood Chronicles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz