Rozdział 8

989 72 36
                                    

- Jestem wysokim rangą członkiem mafii - wyduszam w końcu, obserwując jej reakcję. W pierwszej chwili się uśmiecha więc zanim cokolwiek powie, kontynuuję - Derek jest Capo, odziedziczyliśmy imperium po ojcu a ten po swoim - wybucha śmiechem ale w następnej chwili się krzywi.
- Poważnie? Tylko na tyle cię stać? - żal maluje się na jej twarzy, sprawiając mi ból - Jeśli już kłamiesz, rób to doskonale. Amatorszczyzna mnie obraża - syczy zła, wlepiając we mnie tęczówki. Wzdycham zachowując powagę i skoro już powiedziałem A, czas powiedzieć B
- Grass zginął przez nas. Był gnidą i szują, porwał Emmę a Derek się wściekł. W końcu niefortunnie wylądował na bagnach, mimo że powinien nie istnieć rozpuszczony w beczce z kwasem - wyraz twarzy jej się zmienia.
- Nie wierzę - kiwa głową.
- W co? - pytam - W to że, jestem zabójcą? - Przecież właśnie takie ma zdanie o członkach mafii i całej organizacji.
- Myślisz, że dlaczego wszystko nam wolno? Politycy i policja są przekupieni, o wszystkim wiedzą i przymykają oko dla pieniędzy. Czy to nie jest gorsze ode tego co my robimy? - podsuwam jej inną perspektywę ale nic z tego. Marszczy brwi a oddech jej przyspiesza. Czuje się jak w potrzasku - To nie wygląda tak jak myślisz. Pozwól mi pokazać Ci mój świat a przysięgam, że zmienisz zdanie - robię krok w jej stronę ale wyciąga rękę i pokazuje żebym nie podchodził.
- Nie wierzę ci Paul, jesteś zbyt dobry na gangstera, człowieka który krzywdzi wszystko i wszystkich w okół dla własnego zysku - Uśmiecham się gorzko bardziej do siebie niż do niej. To nieprawda, jestem najgorszym z najgorszych.
Wyciągam telefon i wybieram numer do Dereka. Odzywa się po dwóch sygnałach a ja przełączam na głośnomówiący.
- Coś wiesz? Tylko mi nie mów że mają nowe poszlaki i znów będziemy musieli pozbyć się dowodów - Derek wzdycha ale ja nie skupiam się na nim, tylko na Grace.
- Nie, wszystko jest w porządku jak na razie - rzucam, wlepiając wzrok w zdezorientowaną minę Grace - Dostawa dotarła? - pytam brata, nie odrywając od niej oczu.
- Tak, zmiana firmy fasadowej była kluczem ale myślę że nie potrwa to długo, trzeba się dowiedzieć kto za tym stoi - jej oczy robią się wielkie jak spodki - Informator przekazał że Dmitrij dostał wiadomość.
- Jasne - rzucam i się rozłączam, tyle jej powinno wystarczyć.
- Kim jest Dmitrij i jaką dostał wiadomość? - zastanawiam się czy jej to zdradzić ale stawiam na szczerość. I tak już gorzej być nie może.
- To głowa rodziny mafijnej z Rosji. Przekupił naszego człowieka, a ten mu donosił - robię pauzę przygotowując się żeby powiedzieć najgorsze - Wiadomością była jego głowa, odcięta przeze mnie w Bangkoku i wysłana w pudełku jako ostrzeżenie, żeby nie wtrącał się w nasze sprawy - widzę jak wstrzymuje oddech, dezorientacja w jej oczach jest wyczuwalna z kilometra. W końcu zerka na drzwi - duży błąd Mała - i rusza w ich kierunku, omijając mnie szerokim łukiem. Dopadam do niej i oplatam ręce w okół jej talii.
- Puść mnie Paul, ja cię nie znam. Nie jesteś tym kim myślałam - zaczyna się wyrywać ale ją obezwładniam. Jestem wyższy i dużo silniejszy, nie ma ze mną szans. Tak jak wszyscy inni, którzy zginęli z mojej ręki.
- Uspokój się
- Nie dotykaj mnie! - chwytam ją mocno i prowadzę do  sypialni, następnie rzucam na łóżko i siadam na niej okrakiem. Wyciągam z szafki nocnej białe pudełeczko i przytrzymuję jej ręce nad głową.
- Mówiłem, że nie będzie odwrotu kiedy się dowiesz - Wyciągam kilka tabletek nasennych, wystarczającą ilość aby odpłynęła na kilka godzin i odpowiednią żeby nie zrobić jej krzywdy.
- Nie. Przestań! - wyrywa się gdy wpycham jej do ust tabletki a następnie sięgam po szklankę z wodą stojącą na stoliku. Wlewam jej do ust płyn, zmuszając żeby połknęła wszystkie pigułki, obserwując jak ogień w jej oczach się roznieca. Znienawidzi mnie ale nie mam już wyjścia. Gdybym ją tutaj zostawił za godzinę byłaby u nas policja z całego miasta, nie da się wszystkich przekupić a zawsze znajdzie się gnida jak Grass która bardziej niż pieniądze ceni sprawiedliwość. Jej reakcja mówi mi że będzie ciężko.
- Ostrzegałem cię Grace, sama chciałaś poznać prawdę - żal w moim głosie jest niemal namacalny.
- Nie spodziewałam się takiego czegoś! - uspokaja się w końcu i przestaje szarpać - Co ze mną zrobisz? - pyta z wyrzutem. Boi się, strach włada jej ciałem, które się teraz trzęsie pod moim. Myśli że ją zabiję i zostawię na bagnach jak Grassa.
- Nie bój się, za bardzo cię kocham żeby poderżnąć Ci gardło i patrzeć jak się wykrwawiasz - krew zaczyna wrzeć mi w żyłach. Jestem zmęczony, zdenerwowany i sam do cholery nie wiem co dalej. Ale przecież spodziewałem się tego, wiedziałem że tak zareaguje. Czy mogłaby inaczej będąc racjonalną osobą? Pół godziny później widzę jak sen zasnuwa jej oczy a powieki robią się ciężkie. Wiążę jej ręce swoim paskiem od spodni i siadam na fotelu przy łóżku patrząc jak zasypia. Daję sobie kilkanaście minut przerwy w samotności. Co teraz? Jak mam to rozwiązać? Zamknę ją u siebie i będę przekonywał tak długo aż uwierzy, że naprawdę mi na niej zależy? A może ona to wie, tylko po prostu nigdy nie będzie w stanie zaakceptować tego kim jestem i czym się zajmuję. To popierdolone ale możliwości się skończyły dlatego wstaję zarzucam na nią koc i biorę na ręce. Zamykam mieszkanie na klucz a jej bezwładne ciało kładę na kanapie z tyłu. Wzdycham gdy zajmuje miejsce za kierownicą ale nagły przypływ złości wstrząsa moim ciałem. Walę pięścią w klakson robiąc mnóstwo hałasu. Całe szczęście że jest późno i nikogo nie ma o tej porze na ulicach. Ruszam w końcu, z irytacją wciskając gaz.
Praktycznie nigdy nie parkuję w garażu podziemnym ale dziś jestem zmuszony. Przed klubem w kolejce do wejścia stoi mnóstwo ludzi a jeszcze więcej kręci się pod budynkiem. Pilotem zamykam drzwi garażowe i zajmuję miejsce blisko wind.
Co ja do ciężkiej cholery wyprawiam?
Ona mi tego nigdy nie wybaczy.
Otwieram drzwi i ostrożnie ją wyciągam. Jest lekka, waży tyle co nic dlatego niesienie jej nie sprawia mi żadnego wysiłku. Winda zawozi mnie na odpowiednie piętro, otwieram drzwi i od razu zakluczam je za sobą, chowając klucz. W myślach dziękuję sobie, że kazałem wygłuszyć ściany, dzięki temu ja nie słyszę muzyki z dołu i inni nie słyszą mnie. O ile Grace nie zechce rozbić przeszklonej ściany - co byłoby kurewsko trudne - i wyskoczyć na pewną śmierć, to nikt się nie dowie że tutaj jest.
Odkładam ją na kanapę i robię sobie drinka, którego wypijam jednym haustem. Zbieram wszystkie urządzenia takie jak laptop, tablet oraz jej telefon i wkładam do sejfu w sypialni. Jestem w dupie i mam przesrane - z tą myślą siadam naprzeciw niej i przyglądam się jak śpi, popijając kolejną porcję alkoholu.

Blood Hunter - Seria The Blood Chronicles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz