Rozdział 21

1K 79 15
                                    

Gdy wreszcie odzyskuję panowanie nad sobą choć w małym stopniu, Derek popycha mnie na drewniany stół który wbija mi się boleśnie w plecy.
- Boli? - pyta gdy syczę cicho. Uśmiech nie schodzi mu z twarzy przez co wygląda jeszcze straszniej.
Biorę kilka wdechów i gdy próbuję złapać równowagę i wyślizgnąć mu się on przyszpila mnie do niego, unieruchamiając.
- Powiem Emmie - grożę na co wybucha śmiechem.
- Nie rozśmieszaj mnie. Moja bogini jest na górze.
- Czego chcesz? - staram się brzmieć odważnie.
- Wyjaśnić sobie coś - warczy wywołując na moim ciele gęsią skórkę - Nie rób problemów bo Paul ci zaufał. Jeśli coś wywiniesz i narazisz nas to dopadnę cię choćbyś była na drugim końcu świata i sprawię że będziesz cierpiała. Czy to jest jasne?!
- Tak - szept mimowolnie ucieka mi z ust, gdy ciało zaczyna drżeć.
- Grzeczna dziewczynka - szepcze mi do ucha.
- Dlaczego to robisz? - obraca mnie tyłem do siebie i jednym ruchem zmusza do położenia klatki piersiowej na drewnianym stole.
- Bo ci nie ufam. Na to trzeba sobie zasłużyć Mała - oddech mi przyspiesza a ciało drży sama nie wiem czy ze strachu czy z przedziwności tej sytuacji. Żołądek mi się zacisnął w ciasny supeł i mogę przysiąc że na chwilę straciłam kontakt z rzeczywistością.
- Nie rozmarz się za bardzo - puszcza mnie a gdy się obracam widzę cwaniacki usmiech  który wpełza mu na twarz - Wiem że jestem nieziemsko przystojny ale już zajęty na Twoje nieszczęście.
- Co proszę?! - nie mogę uwierzyć w to co powiedział.
- A jesteś w stanie racjonalnie wyjaśnić twój łomot serca? - prostuje się i patrzy na mnie z góry.
- Tak. Po prostu się boję ty pewny siebie, gburowaty dupku - zanim zdążę skończyć, jego ręka zaciska się na moich włosach, ciągnąc je boleśnie.
- Znam to zachowanie, ten błysk. Oszukuj siebie, nie mnie. Bądź grzeczna bo wrócisz na ten stół a nie chcesz wiedzieć co się tu dzieje z ludźmi - Puszcza mnie gdy słyszy skrzypnięcie schodów. Muszę przyznać że refleks ma świetny.
- Co tutaj robicie? - Słyszę głos Paula, cieszę się że w pomieszczeniu panuje półmrok i nie jest w stanie w pełni mnie zobaczyć. Mrugam kilka razy żeby pozbyć się łez i uśmiecham delikatnie do niego.
- Grace cię szukała i zeszła na dół. Prawda? - Derek zwraca się do mnie a ja przytakuję i ruszam w kierunku o dziwo delikatniejszego brata.
Chcę się stąd jak najszybciej wydostać, nie tylko z tych podziemi lecz z tego domu. Marzę o tym żeby wyjść na zewnątrz a gdy wreszcie biorę wdech świeżego powietrza robi mi się o wiele lepiej.
- Wszystko w porządku Mała? - czuję twarde ramiona które oplatają mnie w pasie i spinam mięśnie. Rozluźniam się gdy ciepły oddech przesycony pragnieniem owiewa moją szyję powodując dreszcze na całym ciele.
- Tak - silę się na uśmiech wiedząc, że nie powiem Paulowi prawdy. Gdybym to zrobiła pomyślałby że kłamię, mącę mu w głowie i chce skłócić z bratem. Zresztą jakie to ma znaczenie? Muszę zadbać o siebie, przystosować się, zaakceptować pewne rzeczy a może przeżyję i wyjdę z tego bez szwanku.
- Pięknie pachniesz Grace - słyszę szept zanim Paul odrywa się ode mnie i gestem dłoni zaprasza do samochodu - Chcesz gdzieś wyjechać? Zorganizuję trochę czasu i polecimy gdzie zechcesz.
- Naprawdę? - dopytuję z lekką rezerwą i nutą niepewności, ostatecznie jednak stwierdzając że Paul nie jest moim wrogiem i nie mogę go tak traktować bo inaczej oszaleję.
Kiedy jesteśmy znów w mieszkaniu oddycham z ulgą. To teraz teren który najlepiej znam i w którym najswobodniej się czuję.
Silna dłoń Paula ląduje na mojej szyi po czym popycha mnie na najbliższą ścianę. Gdy łapczywie wciągam powietrze, zaczyna całować moją szyję, wyznaczając mokry szlak. Jednym ruchem pozbywa się moich ubrań, zajmując się piersiami.
- Paul - wyduszam w końcu z siebie ale nie zwraca uwagi.
- Mała, jesteś okropnie pociągająca. Nawet nie masz pojęcia co chciałbym z Tobą zrobić - gdy spoglądam w jego oczy, dostrzegam w nich mgłę pożądania. Podnosi mnie i przenosi do sypialni, rzucając brzuchem na łóżko. Gdy chcę się obrócić przygniata mnie swoim ciałem a w nozdrzach czuję piżmowy zapach perfum.
- Przestań Paul - protestuję gdy unosi moje biodra do góry i zaczyna pieścić cipkę.
- Dzisiaj pobawimy się inaczej - marszczę brwi gdy to słyszę ale się nie boję. W panikę wpadam dopiero gdy przenosi rękę wyżej.
- Nie. Proszę. Nie w ten sposób - gdy nie reaguje a ja jestem bezsilna, wypuszczam z oczu łzy.
- Hej, Grace - obraca mnie na plecy i spogląda w oczy - Przecież wiesz że nigdy bym cię nie skrzywdził. Nic ci nie zrobię - obejmuje mnie i przytula do klatki piersiowej, głaszcząc po głowie - Myślałem, że nadal to lubisz - W zasadzie ma rację. Zareagowałam jak histeryczka bo nie potrafię pójść naprzód i uwierzyć że jest dobry. Być może to ja nie pozwalam nam na więcej a ograniczenia znajdują się w mojej głowie.

Blood Hunter - Seria The Blood Chronicles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz