Cześć 2

1.5K 62 6
                                        

O 9.40 byliśmy u Evki. Koło 10.00 wyjechaliśmy z domu mojej przyjaciółki. O 10.15 byliśmy w szkole. Spodobało mi się. Nie było tak strasznie. Podchodziło do mnie mnustwo znajomych twarz. Nawet nie sądziłam że tyle ich tu będzie. O 10.25 wpuszczali nas na salę gimnastyczną. Usiadłam na ławce koło przystojnego chłopaka. Zapowiadało się że będziemy razem w klasie.

-Marcin. -wystawił brunet rękę do mnie.

-Natalii. -uśmiechnełam się szeroko podając rękę.

-Denerwujesz się? -zapytał pięknooki.

-Troszeczkę. -skrzywiłam się.

-Razem? -zapytał się chłopak.

Nie wiedziałam o co chodzi. Myślałam że o to że razem damy radę czy coś.

Apel był nawet krótki. Oraz bez bolesny.

Po apelu wszyscy skierowali się do wyjścia. Był niezły tłok. I szybko zgubiłam Marcina.

Gdy szukałam chłopaka ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego nowego kolegę. Chłopak chwycił mnie za rękę i razem poszliśmy do wyjścia. Skierowaliśmy się do sali numer 22. Usiedliśmy w drugiej ławce od strony śniany. Naszą wychowawczynią była pani Black. Wydawała się fajna. Rozdała nam plan lekcji. Oraz kazała każdemu wstać przedstawić się oraz powiedzieć z jakiej szkoły podstawowej jesteśmy. Właściwie to byliśmy. Gdy każdy się przedstawił bla bla bla. Pani odprowadziła nas po szkole. Pokazała gdzie toalety, pokój nauczycielski, sekretariat, stałówka, świetlica, sklepik. I róźne sale. Koło 11.40 zadzwoniłam po Daniela. Niestety był już u Agaty. Swojej dziewczyny. Owszem mógł by przyjechać. Ale postanowiłam że się przejdę. Gdy wyszłam z szkoły, później z boiska. I ogółem opuściłam teren szkoły zaczepił mnie Marcin.

-Idziesz tu prosto? -zapyta.

-Tak. -odpowiedziałam uśmiechem.

-Mogę Ci towarzyszyć? -zapytał z lekkim uśmiechem.

-Nie mam nic przeciwko. -zachichotałam.

-Gdzie mieszkasz? -zapytał.

-Nowy deptak. -odparłam.

-Naprawdę? -zapytał zaskoczony Marcin.

-Tak. -odprłam z nie zrozumieniem.

-Wiesz gdzie jest 'Kantar'? -zapytał.

-Najlepsza kawiarnia w okolicy. -uśmiechnełam się.

-Jest moich rodziców. A ja mieszkam w tym ceglanym domku po prawej stronie. -zaśmiał się chłopak.

-I się nie znamy? -zapytałam zdziwiona.

-Wprowadziliśmy się nie dawno. -szepnął chłopak.

-A. Takie kalosze. -uśmiechnełam się szeroko.

-Będzie fajnie. -uśmiechnął się przystojniak.

Kiwłam głową na tak.

Rozmowa się kleiła. Wydawał się fajny. Był bardzo słodki.

-Idziemy do Kantar? -zaproponował.

-Z chęcią. -uśmiechnełam się.

Po 10 minutach byliśmy w mojej ulubionej kawiarni.

-Dzień dobry! -uśmiechnełam się do właściciela.

-Jej tato. To Natalii. Moja nowa przyjaciółka. -uśmiechnął się szeroko pokazując na mnie.

-Wiem że to Natalii. Często tu bywa. -zaśmiał się pan Denis.

-Dokładnie. -zaśmiałam się z właścicielem

-Siadajcie coś wam za raz przygotuję. -powiedziała niska, bląd włosa piękność.

-To moja kuzynka. Miesza z nami. Bo ma trudną sytuację. -uśmiechnął się Marcin, siadając.

-Jest strasznie miła. -zachichotałam.

-Przekażę szefowi. -powiedziała starsza kobieta. Mama Marcina.

-Hej synku. Jak tam szkoła? Razen z Natalii w klasie? -uśmiechneła się szeroko.

-Hej mamo. Dobrze. Tak dokładnie. -zaśmiał się pięknooki.

-Idę pomóc tacie. -powiedziała pani Zosia odchodząc.

Po krótkiej chwili podeszła do nas kelnerka z jedzeniem oraz pomarańczowym sokiem.

-Dziękuję. -uśmiechnełam się szeroko.

Gadaliśmy z Marcinem długo. I o wszystkim. O rodzinie. O miłości, przyjazni. Uczuciach, szkole, nauczycielach. I jakie zrobiła na nas wrażenie klasa. Gadaliśmy chyba z 3 godziny.

-Myślę że będzie fajnie. -uśmiechnął się chłopak.

Po tych słowach zaczął dzwonić mój telefon.

-Przepraszam.-szepłam wstając od stolika.

-Luz. -uśmiechnął się Marcin 

Dzwoniła moja mama.

: Moja mama.- Hej kochanie. Jak tam?
Ja. -Dobrze mamo. Właśnie jesten  kolegą w Kantar. Jego rodzice są właścieielami. A z Marcinem jesten w klasie.
Moja mama. - to świetnie. Nie przeszkadzam. Wróć za raz bo Patric robi obiad.
Ja. - Dobrze. Pa. :

Odwróciłam się w stronę stolika i ruszyłam w jego stronę.

-Przepraszam. Mama.. -Powiedziałam siadając.

-Musisz już iść? -zapytał.

-Tak. -odparłam od niechcenia.

-Odprowadzę Cię. -szepnął wstając.

-Dobrze. Choćmy. -powiedziałam wstając.

-Zapłacę. -powiedziałam. -Daruj sobie. -zaśmiał się Marcin.

-Teraz wszystko masz tu za darmo. -uśmiechnął się łobuziarsko.

Zaśmiałam się głośno.

-Do widzenia! -krzyknełam.

Chłopak odprowadził mnie pod sam dom. Po czym pocałował w policzek i życzył miłego dnia.

-Do jutra! -krzyknełam.

Byłam zachwycona. Ale wróciłam do dimu. Niestety tam był tylko wkurzający strasznie kucharz mamy.

-Nareszcie! -krzyknął.

-Cześć Patryc. Ciebie również miło widzieć.

-Głdona? -zapytał.

-Troszkę. -odparłam niechętnie.

Po czym poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w czarne leginsy. Oraz białą bluzkę. Włosy spiełam w koka. I wchwytając laptopa usiadłam na fotelu. Weszłam na róźne portale społecznościowe które posiadałam. Koło 16.30 poszłam do kuchni. A tam była moja mama z Patryciem. Całowali się. Dobrze wiedziałam że są razem. Wiedziałam że mama zdradza tatę. Wszyscy wiedzieli. Nawet tata. Ale udwali że jest okey. To chore!! Zjadłam obiad, gadając z mamą o rozpoczęciu. O 17.00 spakowałam się na jutro do szkoły. Przygotowałam ciuchy na rano. I weszłam na skypa. Aby pogadać z Claudią. Gadałyśmy koło 2 godzin. Po czym poszłam na kolację. Gdy zjadłam, poszłam wziąść prysznic. I ubrałam się w swoją niebieską koszule w owieczki. W której spałam. Położyłam się. I czytałam książkę do 23.30 po czym poszłam spać.

Gimnazjalistka.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz