Oskar. Szpital? Choroba. Fuck.

479 23 2
                                    

Rano obudził mnie Harry.
-Dzień Dobry słoneczko. -pocałował mnie w czoło.
-Hej Harry. -przywitałam się.
-Słodka moja. -zaśmiał się i posmakował moich ust.
-Która godzina? -spytałan gdy oderwaliśmy się od siebie.
- 12.00 myszeczko. -uśmiechnął się szeroko.
Tak bardzo kochałam tego chłopaka. Tak bardzo.. Był całym moim światem.
-Idz zrób śniadanie. -wygoniłam Hazze z łóżka.
-Dla ciebie wszystko. -zaśmiał się i wyszedł. Leżałam tak sama jeszcze chwilkę po czym sięgnełam telefon i zaczełam przeglądać Twittera.
-Zaobserwował? -szepłam do sibie cicho. Oskar. Oskar Mill. Przyjaciel z czasów gimnazjum. Jejku kompletnie o nim zapomniałam. Przejrzałam jego profil. Wyglądał świetnie. Od oglądania zdjęć oderwał mnie dźwięk sms. Nacisnełam kopertę.
Hej maluśka. Pamiętasz mnie jeszcze? Achh te nasze czasy co? Muszę ciębznowu przelecież. Twój Osscarro. ; 3
~Ps. Seksiak
-Cały Oskar. -zaśmiałam się cicho do siebie.
-Słucham? -usłyszałam chrypkę Harrego. Która tak strasznie uwielbiałam.
-Nie nic skarbie.-uśmiechnełam się do mojego chłopaka.
-Śniadanie czeka. -wyciągnął mnie z łóżka i przewiesił przez ramię. Jak worek ziemniaków.
-Nie nawidzę cię. -zaśmiałam się i pociągnełam bokserki loczka w dół, na co chłopak zrobił dwaa kulawe kroki. Po czym leżałam jak wryta na ziemi. Sparaliżowana. Ból nogi był cholerny.
-Harry. -skrzywiłam się.
-Kochanie! -krzyknął i podbiegł do mnie. Chciał mnie podnieść ale nie dał rady.
-Dziewczyny! Dalej kurwa! -wrzasnął Harry na co wszystkie wybiegły.
-Dwie niech tu zostaną a drugie idą po jakieś ciuchy. Jedziemy do szpitala. -syknął Harry i poszedł z Olą i Martyną.
-Coś ty zrobiła? -szepła Klaudia.
-Wygłupialiśmy się. -pisłam po czym dziewczyny przyniosły mi czarne leginsy, stanik, majtki i koszule w kratę.
-Idzcie ja ją ubiorę. -usłyszałam zdenerwowanego Harrego.
Ubrał mnie i chwycił w stylu panny młodej. Nie odzywaliśmy się do siebie. Bałam się że Harry jest wściekły.
-Prze.. -szepłam po czym zaczełam płakać.
-Spokijnie kochanie. Nic się nie stało. -uśmiechnął się blado i zapiął mój pas. Po czym pocałował mnie mocno zamknął drzwi i wsiadł na miejsce kierowcy. W mgnieniu oka byliśmy w szpitalu. Czułam narastający ból. Ale to pewnie tylko złamana noga. Harry posadził mnie na jednym z wielu krzeseł i poszedł do recepcji. Czekałam cierpliwie na chłopaka. Po dłuższej chwili podjechaliśmy do jakiejś sali. A po paru minutach niska starsza pani zaprosiła nas do środka. Lekarz zrobił mi badania i UZG.
-Złamana noga pani Natalii. -uśmiechnął się blado.
-To dobrze. -odwzajemniłam gest.
-Tak. Z nogą nie.jest tak źle. Ale martwi mnie szum obok serca.-wytłumaczył.
-Słucham? -skrzywiłam się. To chyba żart.
-Czy ostatnio miała pani zawroty głowy? -spytał lekarz.
-No tak. -wystraszona spojrzałam na Harrego.
-Założymy gips i zrobimy pare dodatkoeych badań. -uśmiechnął się lekko.
-Dobrze. -zmartwiłam się. Pielęgniarka chwyciła wuzek i pociągneła w strone jakiejś sali. Harry szedł za nami. Słyszałam jego ciężkie kroki. Nie rozumiem. Styles jest na mnie zły? Przecież nie ma za co? Nic mu nie jest.. Ughh. I gdy właśnie miało być dobrze, sypie się. Ja pierdole.
-Harry. -szepłam gdy pielęgniarka poszła otworzyć drzwi. Nie usłyszałam nic. Nic a nic. Głuchą ciszę. Pielęgniarka chwyciła mnie i zawiozła do środka. A tam lekarz założył mi gips.
-Teraz pani Cak zawiezie panienkę do odpowiedniej sali i tam zrobimy dadania dobrze? -powiedzia lekarz gdy skączył zakładać mi gips. Kiwnełam głową i zostałam wywieziona z sali. Gdy wyjechałam z pielęgniarką z sali, miałam nadzieję że będzie tam Harry i wytłumaczy mi swoje zachowanie. Ale go tam nie było.. Nie było nikogo..
Czułam się jak sierota..
Jak ostatnia idiotka..
To okropne uczucie..
Pielęgniarka zawiozła mnie pod sale i ustawiła w kolejce która była niemiłosiernie długa.
-Proszę tu poczkeać na swoją kolej dobrze? -zapytała starsza pani. Kiwnełam głową na tak z bladym uśmiechem. Miałam ochotę się poryczeć.. Ale muszę być twarda!
-Kochanie. -usłyszałam chrypkę, którą tak bardzo kochałam. Harry usiadł na przeciwko mnie i spojrzał głębomo w oczy.
-Przepraszam. -szepnął.
-Dlaczego tak się zachowałeś? -zmarszczyłam brwi.
-Natalii. Boję się.. -zamknął oczy.
-To tylko badania. -zdziwiłam się.
-To nie tak królewno. -uśmiechnął się z łzami w oczach.
-Boję się że cię zaraziłem. Moja mama chorowała na jakieś gówno. Przep..
-Panna Natalii. -krzykneła pielęgniarka.

Gimnazjalistka.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz