Po około 30 minutach byliśmy w domu mojego taty.. Właściwie nie wiem czy można było nazwać to domem.. Przecież to był kurwa zamek!! Hahahhahaha..
-Podoba Ci się? -spytał Vater.
-Jejku tato! -zaśmiałam się, przytulając się do ojca.
-A tobie Harry? -spytał do loczka, który akurat do nas podchodził.
-Proszę pana przecież...
-Vater. -podał rękę Stylesowi.
-Harry. -uśmiechnął się uroczo.
Dobrze że tata z Harrym dobrze się dogadywali. To bardzo dobrze.
-Chodźcie zaprowadzę was, do pokoi. -uśmiechem przywitała nas mała cycowata blondynka.
Pierwsze co to spojrzała na Harrego. Myślałam że za raz rzygnę.
Poszliśmy za Alicją. Tak powiedział tata. Bo ta pusta dziwka nie pomyślała o przedstawieniu się.
-Proszę! Wasz pokój. -uśmiechneła się uroczo do Harrego. Dajta wiadro, będę rzygać -pomyślałam.
Co za suka.
-Ale tu jest jeden pokój. -powiedziałam oglądając się..
-Nie proszę pani. Tu.. -podeszła do białych drzwi które stały z boku.
-Wtf? -zdziwiłam się. Myślałam że to drzwi do wc, albo garderoby czy coś.
-Słucham? spytała cycowata.
-Nie nic.. Nie ważne.. -uśmiechnełam się do tej małej suki.
Harry wybuchł głośnym śmiechem.. Wkurzył mnie. Podeszłam do loczka, po czym uderzyłam go w ramię.
-Jak mogłaś? -spytał trzymając ręką w miejscu gdzie wcześniej go uderzyłam.
-Człowieku.. -wybychłam głośnym śmiechem. Chłopak spojrzał na mnie spod byka..
Nie mogłam na ten gest wybuchnąć śmiechem. Myślałam że się rozrycze.. Chłopak stanął obok mnie po czym pokazał mi że mam się ogarnąć. Zrobiłam to bo myślałam że chodzi mu o dziewczynę która stoi i? No właśnie i? Napala się.. Hmmm. Możliwe. Myślałam jak sprawie laske. Gdy nagle poczułam że nie mam gruntu pod nogami. Wylądowałam u Harrego na plecach. Jak.. Jak torba ziemniaków.
-Dziękuję już pani. -powiedział Styles rzucając mnie na duże łóżko. Zaśmiałam się na gest chłopaka. Nie wiem czy Alicja to widziała, czy może nie. Ale prosiłam gdzieś w sobie żeby widziała.
Harry podszedł do mnie i wszedł na łóżko. Jego ręce znajdowały się pomiędzy moja głową. A nogi pomiędzy moimi.
-Co robisz? -spytałam.
-Chcę posmakować twoich ust.. -zaśmiał się chłopak. Po czym odwrócił głowę w stronę drzwi.
-Poszła. -szepnął.
-Podobasz się jej kochanie.. -jękłam.
-A ty mi.. -uśmiechnął się łobuziarsko.
-A co jeśli tata nas przyłapie? -spytałam.
-Nie sugeruje seksu jeszcze. -podkreślił ostatnie słowo.
-Hmm? -wymrotałam.
Chłopak uśmiechnął się po czym przytargnął swoimi malinowymi ustami. Pieścił moje usta delikatnie. Czułam się świetnie. Bardzo..
Odepchnełam chłopaka gdy usłyszałam pukanie drzwi. Wystraszyłam się. Harry niechętnie wstał z łóżka. I ze mnie. Pomaszerował w stronę drzwi. A ja wstałam z miękkiego łóżka, chwyciłam bagaż i poszłam do swojego pokoju. Gdy weszłam do dużego pokoju po prostu szczęka mi opadła. Miałam łazienkę, salon, sypialnie, garderobe, i "biuro" nie wierzyłam że to się dzieje. Gdy weszłam głębiej do salonu zobaczyłam schody które stały za biurem, lecz przed toaletą.. Schody były zakręcane. Poszłam nimi do góry a tam ukazał mi się duży telewizor oraz duże łóżko.
Pokuj schadzek? -pomyślałam.
-Przerobię to na sale z fotografią. -szepłam do siebie.
Zeszłam na dół. I skierowałam się do sypialni gdzie leżał Harry.
-Idiota. -zaśmiałam się.
-Hmm. Na czym skączyliśmy? -spytał podnosząc się i przyciągając mnie do siebie.
-Nie mam pojęcia. -zaśmiałam się po raz kolejny.
-U góry jest pokój schadzek. -dodałam.
-Coo? -zdziwił się chłopak i pobiegł na górę.
Ja w tym czasie rozłożyłam swoje rzeczy w toalecie.
-Już wiem co będziemy dziś robić! -krzyknął loczek schodząc z pokoju wyżej.
-Ciekawe. -zaśmiałam się.
-Ja też idę się rozpakować. -uśmiechnął się Styles. Pocałował mnie w czoło i wyszedł do siebie.
Postanowiłam że zadzwonię do dziewczyn.
*Ja.: Olka?
Ola.: Jak tam miśku?
Ja.: Dobrze. Lot był bez bolesny. A chata taty jest zajebista. Gdybyś tylko mogła to zobaczyć.
Ola.: Na wakację cię koteczkuu odwiedzę.
Ja.: Ty?
Ola.: No tak.. A nie chcesz?
Ja.: Oczywiście że chcem idioto. Ale co z Sandrą.
Ola.: Sandra zrobiła się dziwna. Coś ukrywa.
Ja.: Za raz do niej zadzwonię.
Ola.: Dobrze jak chcesz.
Ja.: Dam znać wieczorkiem. Buźka!
Ola.: Kc. Okay?
Ja.: Kc. Okay! *Dziwiłam się fakt z Sandrą coś się dzieje. Ale myślałam że to dlatego że wyjeżdzam. A może faktycznie tylko mi się wydawało? No nie wiem. Nie chciałam o tym teraz myśleć. Włączyłam piosenki na telefonie i położyłam telefon w salonie na stoliku. Wziełam walizkę z sypialni i poszłam do garderoby. Gdy wszystkie ciuchy znalazły się na wieszakach włożyłam bieliznę, skarpetki i cyckonosze do odpowiednich szuflad które znajdowały się po bokach. Walizkę schowałam pod ciuchy. Po czym wyszłam z garderoby i chwyciłam kolejną torbe. W której były rzeczy do szkoły. Skierowałam się do biura. Położyłam wszystkie książki na biurku po czym zaczełam je układać na połkach. Gdy mniej więcej było dobrze. Poszłam do salonu. Tam zrobiłam małe przeneblowanie.
-Biuro z głowy.
Garderoba też.
Salon również.
Łazienka z głowy.
Sypialnia jest okej.
A pokój "schadzek" zmienię kiedy indziej. -powiedziałam do siebie wyłańczając muzykę. Telefon schowałam do kieszeni i wyszłam z pokoju. Harrego u siebie nie było. Wyszłam z pokoju i szłam długim morytarzem.
-Dzień Dobry. -powiedziała niska ruda dziewczyna.
-Dobry. -szepłam. Szłam dalej nie wzracając na nikogo uwagi. Przechodziło obok mnie dużo osób które zazwyczaj witało się słowami "Dzień Dobry" "Dzień Dobry Panience" czułam się dziwnie. Jak bym była w Hotelu czy coś. Gdy zeszłam do jadalni ucieszyłam się na widok rodziny i jedzenia.
Zjedliśmy rodzinny obiad. Było bardzo fajnie. Mimo że nie trawię Izabel. I mimo że ona chyba nie polubiła Harrego. A może mi się zdawało.. Sama nie wiem. Gdy się najadłam podziękowałam wszystkim i pożegnałam się gdyż byłam strasznis zmęczona. Gdy dotarłam do siebie wziełam długi prysznic. Po czym ubrałam się w piżamę i położyłam na już ukochanym łóżku. Postanowiłam że zadzwonię do Sandry rano, bo byłam zmęczona. Odłożyłam telefon na stolik nocny. I zamknełam oczy. Nie wiem nawet kiedy zasnełam.

CZYTASZ
Gimnazjalistka.
Teen FictionNowy dom. Zmiana szkoły. Mama, Tata. Marcin. +Harry <3 Londyn. To jedno wielkie nie porozumienie.. Czy naprawdę choć raz nie może być dobrze?