Rozdział 55

3.3K 206 6
                                    

JESSICA

Czy Niall będzie zły, gdy to znajdzie? O boże, co ja zrobiłam? Jest Harry'ego najlepszym przyjacielem, oczywiście, że będzie zły.

Cholera.

Cholera.

Kurwa.

Jaja.

Owłosione jaja.

Spocone jaja.

Jestem bardzo zmieszana, ale nie mogę znaleźć w sobie poczucia winy. Mam na myśli, że to jest 1989. Niall nie może być za bardzo zły na mnie za kupienie tego. Nawet jeśli jest Harry'ego najlepszym przyjacielem.

Mogę słuchać tego co chce. Nikt mnie nie kontroluje. Nawet jeśli jest to najlepszego-przyjaciela najlepszego przyjaciela byłej-dziewczyny płyta.

Pieprzyć to.

NIALL

''O mój Boże!'' Jessiki babcia, Mary, sapie kilka chwil po pukaniu do drzwi. Od tej reakcji, już wiem kto jest przy drzwiach.

''Harry!'' krzyczę, podbiegając do drzwi. Stoi tam, śmiejąc się z walizką w ręce. ''Złap mnie!''

Biegłem szybciej, skacząc w powietrzu i rozkładając ramiona jak ptak. On szybko odkłada swoje bagaże i łapię mnie.

''Wszystko w porządku, dzieciaku?'' śmieje się Harry, odkładając mnie na ziemię.

''Tak, za mną!'' okrzykuje, machając szybko na pożegnanie do Mary. Ona się śmieję, kiwając głową przed pójściem z powrotem do kuchni. Powiedziałem jej już, że będzie kolejny gość, po prostu nie wie kto.

Harry ciągnie swoją walizkę do wnętrza przed zostawieniem jej przy schodach, obserwując mnie jak wbiegam po schodach.

''Czekajcie na mnie,'' Alex ryczy, podbiegając do nas. ''Jeżeli jej reakcja będzie w połowie tak dobra kiedy poznała Niall'a, to będzie złoto.''

''Jest fanką?'' chichocze Harry. Oh, nie miał pojęcia.

Jak staliśmy przed drzwiami jej sypialni, cichy łomot było słychać z jej stereo. Położyłem rękę na klamkę i powoli ją nacisnąłem, przyciskając palec do ust, patrząc przez ramię na Alex'a i Harry'ego.

Popycham drzwi i jestem zadowolony z tego co udaje mi się znaleźć.

Skacząca na łóżku jak wariat była Jessica, wykonujące jej małe serce na zewnątrz.

''I GDY SIĘ ROZPADAMY, ZA KAŻDYM RAZEM WRACAMY DO SIEBIE.'' odrzuciła głowę do tyłu, trzymając urojony mikrofon przy jej ustach. ''BO NIGDY NIE WYJDZIEMY Z MODY. NIGDY NIE WYJDZIEMY Z MODY.''[1]

''Oi, Jessica!'' wołam. Ona odwraca się i krzyczy, spadając z łóżka, kiedy to robi.

Déjà vu.


Śmiejąc się, śpieszę się by jej pomóc kiedy ta dwójka stoi, posikana w drzwiach.

Leży twarzą w dół na podłodze, jęcząc.

''Wszystko w porządku, kochanie?'' chichocze, kucając obok niej.

''Cholernie cię nienawidzę.'' mamrocze, siedząc i patrząc na mnie.

''Cholera, zgaduję, że pójdę powiedzieć Harry'emu żeby wrócił do domu...''

''Nie!'' sprzeciwia się. ''Ty idź, on zostaje.''

Ciężko oddycham komicznie, zdobywając bezczelny uśmiech na ustach Jessiki.

''Chcesz go poznać?'' szepczę.

''Cóż, muszę iść i wyjaśnić, co właśnie zobaczył.'' chichocze.''Moje szczęście, śpiewając na całe gardło słowa do piosenki jego byłej o nim.''

Śmieję się, wstając i wyciągając do niej swoją rękę.

''Nie martw się, nie ugryzie.'' drażnię się. Śmieję się przed wyciągnięciem do mnie ręki, bez momentu zawachania.

-----

[1] fragment piosenki Taylor Swift - Style

FaceTime z Ed'em Sheeran'em >>>>>>

//NIE SPRAWDZONY//

Anonymous || n.h - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz