Rozdział 23

255 18 11
                                    

Rozdział po czwartej (1) korekcie/ poprawiony

     Otworzyłam zmęczone powieki, ospale usiadłam na łóżku, aby nie nadwyrężać zranionej nogi. Rozejrzałam się po pokoju. Nikogo nie było. Spojrzałam na okno, za którym rozciągał się przepiękny las. Słońce wysoko świeciło na niebie bez chmur, wyglądało to jakby minęło już południe. Niestety nie mogłam sprawdzić godziny. Nadal nie posiadałam jeszcze nowego telefonu lub zegarka, który działałby w tym wymiarze. Po chwili zdałam sobie sprawę, że jestem już spóźniona na lekcje, ponieważ zawsze wychodziłam, zanim świtało. Zerwałam się z łóżka, nie zważając, w jakim jestem stanie. Momentalnie po moim ciele rozszedł się straszliwy ból, przez który upadłam z powrotem na pościel i poduszki.

     – Głupia noga! Głupia noga, słyszysz?! – zdenerwowałam się.

     W tamtym momencie weszła do komnaty Lea, pewnie miała przerwę pomiędzy lekcjami i przypomniało jej się o mnie.

     – Która godzina?! – krzyknęłam zestresowana.

     – Cześć, Lea, jak mija ci dzień? A dobrze, nie narzekam, jednak przyszłam do pewnej kaleki, która od razu na dzień dobry na mnie wrzeszczy. – Zbliżyła się do mojego łóżka i oparła się o jego ramę.

     – Cześć, Lea, możesz powiedzieć mi, jaka godzina? – Na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech.

     Dziewczyna przewróciła oczami, po czym podeszła do swojej dużej szafy i wyciągnęła jakiś mały zegarek. Ustawiła na nim odpowiednią godzinę i rzuciła nim do mnie.

     – Sama sobie sprawdź – westchnęła.

      Popatrzyłam na wskazówki, które utwierdziły mnie, że ominęła mnie połowa lekcji.

     – Wiesz, jak jestem spóźniona? Czemu nie obudziłaś mnie jak zawsze? Jak dostanę się teraz do szkoły? – zaczęłam zasypywać dziewczynę wieloma pytaniami.

     – Masz trzy dni wolnego od szkoły i od naszych zajęć. Powinnaś teraz odpoczywać. Twój wychowawca wie o wypadku, więc spokojnie.

     – Od naszych zajęć też? – zdziwiłam się.

     – Tak, musisz się teraz skupić na regeneracji swojego organizmu, a nie na jego rozwoju.

     – Ale tylko te kilka dni – powiedziałam.

     – No, a jakżeś myślała? Że będziesz mieć dłuższą przerwę? Nie pozwolimy ci na to – zaśmiała się.

***

     Tym sposobem trzy doby spędziłam w łóżku, czytając jakieś książki i śpiąc. Lea po pierwszym dniu mojego marudzenia nie wytrzymała i wypożyczyła mi sprzęt z biblioteki - tablet bardziej nowoczesny niż miałam w wymiarze ziemskim, dlatego dziewczyna objaśniła mi, jak działa. Włączyła mi jakieś filmy, które uważała za wartościowe. Oczywiście wszystkie ekranizacje zostały nakręcone w wymiarze Księżycowym. Szczerze mówiąc, bardzo się zdziwiłam, kiedy dowiedziałam się, że żyły tam także gwiazdy filmowe i celebryci. Szkołę, w której przybywałyśmy, izolowano od świata zewnętrznego przez toczoną wojnę z Tiomatuzami. Lea wytłumaczyła mi, że większe placówki odseparowywano i chroniono ogromną, magiczną barierą od tego konfliktu, przez co nic ciekawego się tam nie działo. Za granicami szkół toczono normalne życie lub wojny, najazdy i bitwy. Gdy tylko pojawił się ten konflikt, większość ogromnych przedsięwzięć upadło, takich jak studia filmowe czy branża muzyczna, ponieważ nikt nie miał czasu na zajmowanie się głupotami, a wyłącznie na walkę. Dlatego Lea puszczała mi jedynie stare filmy sprzed wielu lat. Okazało się, że rozwój technologii, taki jaki mieliśmy na Ziemi, nastąpił w wymiarze Księżyca kilkaset lat temu. Dzięki tym kilku dniom zapoznałam się z rozrywką wilków podczas choroby. Nawet odpoczynek był dla mnie jakąś edukacją, lecz naszedł czas na powrót do prawdziwej nauki. Nie wytrzymywałam już w czterech ścianach, więc gdy tylko po trzecim dniu rana ładnie się goiła, Lea załatwiła mi dwie kule. Mogłam wreszcie wrócić do szkoły i zrealizować swój plan udowodnienia współlokatorce, że dzieci zamknięte w Ośrodku Dla Anormalnych są całkowicie bezpieczne.

     – Dzień dobry, moja obecność jest już niby usprawiedliwiona. – Powoli przekroczyłam próg klasy.

     – Dzień dobry! Tak, wszystko dyrekcja mi przekazała. Jak się czujesz? – zapytał mój wychowawca.

     – Bywało lepiej – zaśmiałam się, po czym od razu przeszłam do mojego planu. – Proszę pana, bo ja mam takie pytanko...

     Nauczyciel popatrzył na mnie z zaciekawieniem.

     – Mogę przebywać w klasie z tymi dziećmi? – Popatrzyłam na drugą część klasy.

     – Nie ma takiej opcji – odpowiedział.

     – Dlaczego? Chodzę do tej szkoły jak każde inne dziecko, jestem od nich odizolowana i czuję się faforyzowana – podałam swoje argumenty.

     – Trafiłaś do tej szkoły, bo zabrakło dla ciebie miejsca w dziale dla normalnych wilków – przypomniał mi.

     – Nie...? Trafiłam do tej szkoły, bo jestem jedynym takim przypadkiem, który cofnął się do podstawówki. Chcę uczyć się z tymi dziećmi! – Wskazałam palcem na szalejące wilczki.

     – No nie – warknął.

     – Proszę... Nie dam panu spokoju, jeżeli pan mi nie pozwoli.

     Mężczyzna milczał przez dłuższą chwilę, zerkając raz na mnie, a raz na dzieci za bezbarwną ścianą.

     – Jeżeli nie będę odpowiadać za twoje szkody psychiczne i fizyczne, to rób, co chcesz – westchnął.

     – Jej, dziękuję! To jak mam tam wejść? – zapytałam.

     – Zaprowadzę cię. – Wyszliśmy z klasy na korytarz, na którym znajdowała się niewidoczna bariera.

     – Czemu ten korytarz jest też odizolowany?

     – Ta szkoła jest tak skonstruowana, aby anormalni nie wydostali się z miejsc do nich przeznaczonych. Z klas muszą przemieścić się do swoich pokoi, więc jest dla nich także specjalny korytarz – odpowiedział spokojnie i wziął głęboki oddech. – Jeśli coś złego się stanie, powiem, że zachowywałaś się podejrzanie i musiałem cię umieścić za barierą, jesteś tego świadoma?

     – Jak najbardziej. – I tak już odnosiłam wrażenie, że według ludzi z tego wymiaru jestem dziwna.

     Nauczyciel zamknął oczy i dotknął prawą dłonią ścianę. W magicznej barierze utworzyło się przejście. Gdy tylko spokojnie weszłam na korytarz przeznaczony dla oddzielonych dzieci, mężczyzna z powrotem zamknął wejście.

     – Jakby coś się działo, masz natychmiast wyjść z klasy. Będę jeszcze tutaj czekać w razie czego – poinformował mnie. – Straciłem jedyną uczennicę, która mnie słuchała.

     – Nie przestaję pana słuchać, tylko zmieniam miejsce mojej edukacji – powiedziałam z uśmiechem i nacisnęłam klamkę do klasy, drzwi były zamknięte.

     – Już otwieram. – Nauczyciel nacisnął przycisk, znajdujący się obok niego, który służył do odblokowania zamka.

     Powoli uchyliłam drzwi i przekroczyłam bez pośpiechu próg klasy. Po pomieszczeniu biegały dzieci, rzucały różnymi przedmiotami. Gdy stałam tak w wejściu, większość dzieci się uspokoiła i uważnie mi się przyglądały. Po chwili zauważyłam tamtą dziewczynkę siedzącą w kącie. Chwyciłam mocniej swoje kule i zaczęłam iść w jej kierunku. Było zbyt spokojnie. Już prawie stałam przy brunetce, jednak niestety jedno z dzieci nie wytrzymało i rzuciło wprost w moją chorą nogę jakąś twardą rzecz. Zawyłam z bólu i upadłam na podłogę, zaczęłam mocno krwawić. Wiedziałam, że szwy puściły, a jak nie zdążę wyjść z tej dziczy, najprawdopodobniej zostanę stratowana, ponieważ czułam, że przez utratę dużej ilości krwi kolejny raz zemdleję. Czołgałam się w stronę wyjścia. Przed moimi oczami powoli robiło się ciemno.

     – Jeszcze kawałek... – szepnęłam do siebie.

     Po chwili poczułam, jak ktoś pomaga mi wstać, lecz nie byłam pewna kto, bo zdążyłąm stracić przytomność. Znowu.

Hejka! Kolejny tydzień = kolejny rozdział. 

Pozdrawiam

Nisia<3













Wilczyca z przypadku || NISIA ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz