Rozdział 20

233 17 4
                                    

Rozdział po czwartej(1) korekcie/poprawiony

     Po skończonych lekcjach nadal nie mogłam zapomnieć obrazu dziewczyny, która nie przypominała groźnej istoty. Wyglądała raczej na bezbronną osobę wśród dziczy. Chodziłam po pokoju od jednej ściany do drugiej. Lea leżała na łóżku, czytając jakąś książkę, i patrzyła na mnie co kilka sekund. Od razu zauważyła mój niepokój.

     – Coś się stało? – zapytała niepewnie, odkładając książkę.

     – Może jednak te dzieci nie są niebezpieczne, jak każdy twierdzi.

     – Chyba nie są bez powodu umieszczone akurat w takim zakładzie. Dorośli wiedzą, co robić dla naszego bezpieczeństwa, dlatego my jesteśmy oddzieleni od szaleńców.

     – Ale spójrz choćby na Colina! Czy on wygląda na niebezpiecznego? Nie! A chcieli go też umieścić w tym oddziale! – Mój ton głosu delikatnie się podniósł.

     – Mieli prawo myśleć, że jest groźny. Nie jadł mięsa! A my jesteśmy wilkami, to było podejrzane. Jeszcze takiego przypadku w naszych okolicach nie było.

     – Nie widzisz, że oni zamykają biedne dzieci z powodu ich odmienności? – Stawałam się coraz bardziej zdenerwowana.

     – Nie rozumiem, o co ci chodzi, czemu aż tak przejmujesz się tymi dzieciakami?

     – Bo nie wszystkie wyglądają na potwory!

     – To że nie wyglądają, nie znaczy, że nimi nie są.

     – Nie rozumiesz!

     – No właśnie nie rozumiem... Możesz mnie w końcu oświecić? – Lea spojrzała na otwierające się drzwi, przez które wszedł Colin.

     Stanął w wejściu i popatrzył na nas. Obie byłyśmy zdenerwowane. To była nasza pierwsza, mała kłótnia.

     – Coś się stało? – Chłopak wyczuł napiętą atmosferę.

     – Lisa ma urojenia, że anormalne potworki, jednak są bezpieczne dla nas wszystkich. – Dziewczyna od razu przybliżyła mu sytuację.

     – Czy ty możesz ich nie nazywać potworami? Ja też chodzę tam do szkoły, jakbyś zapomniała. Jestem jedną z nich.

     – Jejku, ile razy można ci tłumaczyć! Nie jesteś jak one! – Wstała z łóżka i popatrzyła na Colina błagającym wzrokiem. – Weź coś zrób, bo jeszcze w takim wydaniu jej nie widziałam.

     – Lisa... – Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. – Co cię tak wzruszyło w tych dzieciach?

     Poczułam, że wreszcie ktoś może mnie zrozumieć.

     – Jedna dziewczynka... Siedziała w kącie i... I nie wykonywała żadnego ruchu... Zakrywała swoją twarz... Wyglądała, jak dziewczynka, która potrzebuje miłości, wsparcia, a nie zamknięcia... – westchnęłam.

     – Rozumiem... – powiedział, a mi zrobiło się miło na sercu.

     – Poważnie? – Lea patrzyła ze zdziwieniem.

     – Lea... Lisa tam przebywa, wie jak to wygląda od środka. My tak naprawdę nie wiemy, kogo zamykają i dlaczego.

    – Niech wam będzie... Ale i tak nic z tym nie zrobimy.

     – Mogę spróbować coś zdziałać. – Uśmiechnęłam się.

     – Co ty kombinujesz? – zestresowała się.

Wilczyca z przypadku || NISIA ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz