Rozdział 26

292 14 21
                                    

Rozdział po czwartej(1) korekcie/poprawiony

     Po całotygodniowej nauce w łóżku, zezwolono mi wreszcie wrócić do normalnej szkoły. Brian oddał mi także mojego pupila, kiedy stwierdził, że w miarę odzyskałam siły, żeby z powrotem się nim zajmować. Mimo iż moja rana praktycznie się zagoiła, nadal musiałam uważać, aby ponownie się nie otworzyła. Nie mogłam pozwolić sobie na zrobienie znowu czegoś głupiego, dlatego zdecydowałam się odpychać swoje dziwne przeczucia wobec anormalnych dzieci na bok i traktować je tak jak wszyscy.

     Gdy tylko się obudziłam, Lea pomogła mi z opatrunkiem. Następnie ubrałam się i uszykowałam. Kiedy wyszłam z łazienki, w komnacie zastałam Colina.

     – Co ty tu robisz? – zdziwiłam się i popatrzyłam na Leę.

     – Odprowadzę cię do taksówki. – Uśmiechnął się, po czym wziął mój plecak, który leżał obok mojej szafy.

     – Moment. Nie jestem spakowana – westchnęłam.

     Przykuśtykałam do biurka i włożyłam do torby, którą trzymał chłopak, potrzebne zeszyty oraz przybory.

     – Nie musisz mi pomagać. – Przewróciłam oczami. – Sama dotrę bezpiecznie do szkoły. Poradzę sobie.

     – Nie wątpię. – Skierował się do drzwi. – To idziemy?

     Domyśliłam się, że mnie nie słuchał, więc postanowiłam się nie sprzeciwiać, w końcu proponował mnie tylko odprowadzić. Szliśmy przez ciemne zamczysko. Colin trzymał w rękach mój plecak i gdy mieliśmy wyjść na zewnątrz, otworzył mi drzwi. Z jednej strony czułam się bardzo dziwnie, a z drugiej odnosiłam wrażenie, że jestem jakąś księżniczką. Cały czas milczeliśmy, nie wiem dlaczego, ale tak było. Nawet kiedy czekaliśmy na samochód z napisem TAXI, nie odezwaliśmy się do siebie. Dopiero jak taksówka przyjechała po mnie, stwierdziłam, że powinnam mu chociaż podziękować. Colin pomógł mi wejść do wnętrza pojazdu. Gdy już chciałam wydusić z siebie te kilka słów wdzięczności, chłopak usiadł obok mnie. Nie wiedziałam, co zamierza zrobić.

     – Co ty robisz? Chyba nie zamierzasz odprowadzać mnie pod samą klasę – zapytałam.

     – Można jechać – skierował słowa do kierowcy, który chyba też był tak samo zdziwiony jak ja.

     – Czyli tak – odpowiedziałam sobie sama na pytanie i odwróciłam swoją twarz w stronę szyby.

     Kiedy dojechaliśmy do szkoły, wzięłam swój plecak i wyszłam spokojnie z taksówki, pożegnałam się z kierowcą i Colinem. Już powoli sobie człapałam do wejścia, lecz coś mnie tknęło, żeby się odwrócić. I co ujrzałam? Colina, który wychodzi z samochodu i rozmawia jeszcze z taksówkarzem. Wtedy już nie czułam się jak księżniczka, lecz jak prześladowane dziecko. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w szkole, aby chłopak mnie nie dogonił, ale niestety z kulami było to niemożliwe. Gdy tylko znalazł się obok mnie, miałam ochotę powiedzieć mu, jak bardzo wkurza mnie jego zachowanie, ale powstrzymałam się i to przemilczałam.

     – Daj, ja to poniosę. – Już chciał ściągnąć mi torbę z pleców.

     – Dzięki, ale poradzę sobie. Możesz już sobie jechać. – Na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech, a Colin nadal szedł po mojej lewej stronie.

     Po chwili byliśmy już przed wejściem szkoły, a on znowu otworzył mi drzwi. Zaczęłam podejrzewać, że ma zamiar łazić za mną cały dzień, wtedy nie wytrzymałam.

     – Bardzo dziękuję za twoją pomoc, ale mam bardzo ważne pytanie – powiedziałam. – Długo będziesz mnie jeszcze „odprowadzał"?

     – Tyle, ile będzie potrzeba – odpowiedział z tajemniczością.

Wilczyca z przypadku || NISIA ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz