Rozdział 31

176 5 1
                                    

Rozdział po czwartej(1) korekcie/poprawiony

     Podeszłam do mojej szafy i wyciągnęłam z pomiędzy ubrań tamten tajemniczy list. Zaczęłam obracać go w dłoniach i uważnie mu się przyglądać.

     – Dyrektorka zaczyna się nami interesować, a ta cała M milczy – westchnęłam.

     – Ej, a jak dyrektorka to ona? – Dziewczyna usiadła się z wrażenia.

     – Myślisz, że mogłaby być moją matką? – Nie mogłam sobie tego wyobrazić.

     – Możliwe. Daj jeszcze zerknąć.

     Podałam jej kartkę papieru, po czym dokładnie jej się przyjrzała.

     – Colin powiedział, że ta osoba nie może być z tego wymiaru, czyli chyba to nie ona – westchnęłam.

     – Ma wysoką pozycję i ma niesamowite zdolności. Nie miałaby problemu ze zdobyciem niespotykanych materiałów.

     – Może po prostu chce, abym nie przynosiła wstydu. Może szkoła przeze mnie coś traci. Spada w wynikach, czy coś. – Chciałam wykluczyć wszystkie argumenty, że jakkolwiek jesteśmy spokrewnione, bo jakoś się jej bałam.

     – Możliwe. To pójdę zaraz do Briana i postaram się czegoś dowiedzieć. – Powolnie wstała z miejsca i schowała list z powrotem do szafy. – A ty przypadkiem nie masz za chwilę lekcji z Colinem?

     – Mam dzisiaj z nim jakieś lekcje? – Wolałam z nim przez jakiś czas ograniczyć kontakt.

     – No chyba. Nie mogę ci o wszystkim przypominać. – Zaśmiała się. – Potem sobie odpoczniesz

     Tym sposobem wyszła z komnaty, a ja zostałam sama. Dopiero po kilku minutach zmusiłam się, aby iść na kolejne zajęcia.

     – Hej... – wymamrotałam.

     – O, cześć! Siadaj, tutaj masz już przygotowane książki. – Zachowywał się jakby nigdy nic.

     Widocznie szybko pogodził się z tym, że łączyć nas może tylko przyjaźń. Szkoda, że ja tak nie potrafiłam, pomimo że sama go odtrąciłam.

     – No siadaj, co tak stoisz? – Popatrzył na mnie ze zdziwieniem.

     – A. Już. – Odsunęłam nerwowo krzesło, które było od razu przy biurku i szybko na nim usiadłam.

     – W porządku? – Przeszył mnie wzrokiem.

     – Jak najbardziej. – Uśmiechnęłam się sztucznie, po czym niespokojnie położyłam ręce na swoje kolana. – Czego dzisiaj się dowiem?

     Chwilę milczał, obserwując moje nerwowe ruchy dłońmi.

     – Stresujesz się?

     Złapałam jedną rękę tę drugą, aby się trochę uspokoić.

     – To przez to, że jestem obok? – zapytał z troską, a ja nie odpowiedziałam, tylko od razu chwyciłam pierwszą lepszą książkę z blatu, aby czymś się zająć. – Nie chcesz robić mi nadziei?

     Przez kilka sekund milczałam, myśląc, co chcę powiedzieć. Czułam, że jeśli tego nie zrobię, on dalej będzie drążył temat, a sama już nie wiedziałam, czego pragnę.

     – Szczerze mówiąc, tak naprawdę się nie znamy, a ja jestem tu obca i niczego praktycznie nie wiem, ani o tobie, ani Brianie, a nawet Lei. Chociażby czym się tak dokładnie interesujecie? Jakie macie marzenia albo plany na przyszłość? – odezwałam się. – Czuję, że stajecie się mi bliscy, ale też cały czas wszystko kręci się wokół nowej Lisy i jej problemów. Tylko rozmawiamy o mojej ukrytej wilczycy, jak ją obudzić. Tylko dochodzą kolejne tajemnice, kłamstwa. Wy wiecie o mnie znacznie więcej niż ja o was. Boję się, że jak to wszystko rozwiążemy, nasza przyjaźń nie będzie miała fundamentu. Tylko nam się wydaje, że jesteśmy kimś więcej. Dopiero, co trafiłam do tego wymiaru. Tak naprawdę, jeszcze siebie nie poznaliśmy.

Wilczyca z przypadku || NISIA ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz