Rozdział 17

264 14 7
                                    

Rozdział po czwartej(1) korekcie/poprawiony

     – Nie jestem dobra w zgadywanki – odparłam.

     W tamtym momencie dziewczyna zza pleców wyciągnęła jakiś kluczyk z breloczkiem i zaczęła mi tym machać przed twarzą.

     – Co to? – zapytałam.

     – Kluczyk do naszej komnaty. Dorobiłam go dla ciebie. Nie będziesz teraz już musiała czekać na mnie, aby wejść do środka.

     Chwyciłam go w dłonie i dokładnie przyjrzałam się przeczepionej do niego ozdobie. Dopiero wtedy zauważyłam, że przedstawiała przytulone dwoje zwierząt: zajączka i wilka.

     – Ojej... Nie musiałaś... – Spojrzałam na Leę, która uważnie obserwowała moją reakcję na prezent.

     – Kluczyk musisz mieć, a co do wisiorka, to lubię takie robótki ręczne, więc go ulepiłam. Wiem, że twoim ulubionym zwierzęciem jest królik i w ogóle jesteś takim króliczkiem, ale w środku jesteś też wilkiem. Chciałam przedstawić harmonię pomiędzy tobą z przeszłości, a twoim aktualnym wewnętrznym wilkiem. Podoba ci się?

     – I to jeszcze jak! – Przytuliłam się do dziewczyny.

     Lea rozumiała, co czuję. Niesamowicie przedstawiła moją sytuację. Miałam nadzieję, że wisiorek przedstawia moją przyszłość. Chciałam zaakceptować siebie i dowiedzieć się, kim jestem. Jednak wiedziałam, że bez ciężkiej pracy nie uda mi się żyć w harmonii.

     – No już, koniec tego dobrego. – Poklepała mnie po plecach. – Zaraz bierzemy się do pracy, ale najpierw opowiedz mi, jak było w klasie z dzieciakami.

     – Ym... – Zastanowiłam się, od czego mam zacząć. – Chyba trafiłam do psychiatryka.

     – Co?!

     – No... – Rozpoczęłam opowieść, co mi się przydarzyło.

     Dziewczyna usiadła na swoim łóżku i uważnie mnie słuchała. Raz po raz robiła wielkie oczy i delikatnie kręciła głową. Jednak nie powiedziała ani słowa, dopóki nie skończyłam.

     – Serio wzięli cię za osobę anormalną? Przecież to są potwory, a ty taka nie jesteś... – odezwała się po chwili.

     – A co te dzieci robią?

     – Nie panują nad sobą i ogólnie są dziwne.

     – Tylko tyle? – Zdziwiłam się. – Chyba jednak jestem taka jak one. Jestem dziwna.

     Lea popatrzyła na mnie z zaszokowaniem i przez dłuższą chwilę nie wiedziała, co powiedzieć.

     – Nie jesteś taka jak one. One nam zagrażają, a ty nawet muchy byś nie skrzywdziła.

     – Jak zagrażają?

     – Normalnie.

     – Ale jak?

     – Nie wiem! Uczono nas zawsze, że one są niebezpieczne i w ogóle. Dopóki nie zdadzą odpowiednich kwalifikacji, czyli będą, jak każdy wilk, nie są uważane za normalne osoby. Colin do nich miał należeć, ale jakoś mu się udało, że nie trafił do tego wariatkowa.

     – Naprawdę? Dlaczego?

     – Gdy przeniósł się do nas, to uważano go za dziwoląga, ponieważ nie jadł mięsa i tak dalej. Lecz jakoś zdał kwalifikacje i uznano, że jest uczulony na mięso.

     – O matko... On od zawsze się tu nie uczy? Skąd on pochodzi? – zapytałam, myśląc w głębi duszy, że jest z innego wymiaru, tak jak ja.

     – Nie wiem... Nie pytałam go. Będziesz miała okazję z nim dzisiaj pogadać. Po lekcji ze mną będziesz miała u niego wykład. A teraz bierzmy się do pracy. – Szybko podniosła się i stanęła naprzeciwko mnie. – Zaczniemy od podstaw. Magia wszystkim wydaje się łatwa, ponieważ myślą, że wystarczy powiedzieć zaklęcie i dzieje się wszystko, co chcą. Jednak w rzeczywistości tak nie jest. Aby stało się coś, co pragniemy, musimy mieć ogromną więź z tym, co nas otacza. Największą rolę w używaniu magii odgrywają wiara, pokora, miłość i chęć czynienia dobra.

     – Nie rozumiem... – Nie miałam pojęcia, dlaczego akurat to było takie ważne. – A nie wystarczy znajomość zaklęć i posiadanie magicznej różdżki?

     – Nie! Po co komu jakaś różdżka?

     – Oglądałam wiele filmów o fantastyce i prawie w każdym osoby, które używały magii, umiały mnóstwo zaklęć i odpowiednio wymachiwały swoimi różdżkami. – Zdałam sobie sprawę, że przez lata byłam wprowadzana w błąd.

     – Magia tak nie działa. Wystarczy znać jedno zdanie, które później odpowiednio się dokończa. To wydaje się proste. Jednak, aby zaklęcie zadziałało, trzeba odpowiednio je wypowiedzieć, a do tego, jak powiedziałam, potrzebne są wiara, pokora, miłość i chęć czynienia dobra.

     – A czemu akurat te rzeczy?

     – Trzeba wierzyć w to, że nasze życzenie się spełni i stanie się to, czego pragniemy. Trzeba mieć pokorę i nie wywyższać się nad istotą, co jest odpowiedzialna za czynienie tych cudów. Trzeba mieć miłość do wszystkiego, co nas otacza, aby nasze działania wpłynęły dobrze na to wszystko. Trzeba mieć chęci do czynienia dobra, aby wspierać to, co kochamy.

     – Okej, już zaczynam rozumieć... A jak mam się tego nauczyć?

     – Najpierw zajmiemy się tym, abyś zdobyła więź z przyrodą, dlatego idziemy do lasu.

     Wyszłyśmy na zewnątrz. Lea zaprowadziła mnie na niesamowitą polanę. Rosły na niej kwiaty i przepiękne rośliny. W powietrzu unosił się cudowny zapach. Stanęłyśmy na środku łąki.

     – Wow... – powiedziałam z zachwytem.

     – Nazywamy tę polanę Wyspą Spokoju.

     Faktycznie, polana wyglądała jak wyspa. Otaczał ją ciemny las, a sama była otulona blaskiem słońca.

     – Dlaczego akurat spokoju?

     – Ponieważ każdy z wilków próbuje tu osiągnąć wewnętrzny spokój i zyskać więź z przyrodą.

     – Aaa... Teraz rozumiem. – Uśmiechnęłam się.

     Po chwili Lea położyła się na jasnozielonej trawie, która była niezwykle miękka. Zrobiłam to samo. Wpatrzyłam się w bezchmurne niebo. Radośnie śpiewające ptaki dawały dobrą energię. W moje włosy wplątywał się ciepły wiatr, a moją twarz ogrzewały promienie słońca. Natura naprawdę mnie uspokajała. Niestety po chwili usłyszałam straszne szeleszczenie w krzakach oddalonych kilka metrów od nas.

Hejka!

Rozdział napisany na szybko:) Mam nadzieję, że wam się podoba.

- Co skrywa się w krzakach?

Pozdrawiam

Nisia:)

Wilczyca z przypadku || NISIA ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz