Rozdział po czwartej korekcie/poprawiony
– Auć... – Lea skrzywiła się na widok zwiędniętych kwiatów. – Twoja wilczyca nie ma się dobrze.
– Co proszę? – Nie mogłam rozgryźć tego, co mi powiedziała.
– Twoja wilczyca jest w stanie krytycznym – dziewczyna powtórzyła.
– Nie mam żadnej wilczycy. Jedyne zwierzę, jakie mam, to Rubiego. – Wskazałam na klatkę, którą trzymałam w drugiej ręce.
Lea podeszła do mnie i przybliżyła się do króliczego domku. Sprawdziła, co się w nim ukrywało. Jej oczy zabłysły. Zaczęła się oblizywać!
– Na obiad? Czy na kolację zostawiłaś? – Po chwili spojrzała się na mnie. Byłam w szoku.
– To jest mój przyjaciel, a nie jedzenie! – wrzasnęłam.
– Od kiedy wilki przyjaźnią się ze swoim daniem głównym? – zaśmiała się.
– Możesz nie mówić o tych bezlitosnych zwierzętach? – syknęłam ze złością.
Od chwili, kiedy znalazłam się w tamtym zamku, cały czas słyszałam o wilkach.
– Nazywasz siebie bezlitosną? – wybuchnęła śmiechem.
– A co ja, wilk? Nie rozróżniasz ludzi od zwierząt? – Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że ta dziewczyna była stuknięta.
– Śmieszna jesteś. A już się obawiałam, że będę miała nudną współlokatorkę. – Próbując pohamować śmiech, otworzyła drzwi. – A teraz chodź. Oprowadzę cię.
Na samo wspomnienie ciemnego korytarza przeszły mnie ciarki, ale posłusznie podążyłam za Leą. Szłyśmy w ciszy. Jakbyśmy obie czekały, aż któraś z nas się odezwie. Postanowiłam, że rozkręcę rozmowę, wracając do tematu zwiędniętych roślin w pokoju. Zastanawiałam się, jakich środków chemicznych użyli, aby pojawił się taki efekt.
– Macie dobrych chemików – zaczęłam.
– Chemików? – Odwróciła się i spojrzała na mnie pytająco. – My mamy magików, kochana. W poprzedniej szkole nie mieliście nauczycieli od magii?
Zdałam sobie sprawę, że był to głupi pomysł, aby w ogóle o czymkolwiek z nią rozmawiać.
– My mamy chemików.
I znowu nastała cisza. Jedynie roznosiło się echo naszych kroków.
– Szybko minęły wakacje, co? – Tym razem odezwała się Lea.
Zdziwiło mnie to pytanie. Przecież minął już prawie cały pierwszy semestr szkolny i jakakolwiek przerwa od nauki była dopiero przed nami.
– Yy... – myślałam nad odpowiedzią. – Nie miałam wakacji?
– Jak to? To do jakiej ty szkoły chodziłaś? Ani wakacji nie masz, ani magików.
– A możesz przestać sobie żartować? – wkurzyłam się, że cały czas mówiła o jakichś fantastycznych rzeczach.
– Nie żartuję? Skąd ty się urwałaś, dziewczyno? – spoważniała.
– Z Kanady? – odparłam. – Chodziłam do jednego z najlepszych liceów w Ontario.
– Gdzie jest Kanada? Czy to inny wymiar?
– Przestańcie wszyscy robić ze mnie durnia! Kierowca też gadał o wymiarach! Może ktoś mi wreszcie wytłumaczyć, o co tu chodzi? – wrzasnęłam, a echo poniosło się korytarzem.
CZYTASZ
Wilczyca z przypadku || NISIA ||
FantasyKażda tajemnica może zostać odkryta, wystarczy tylko wskazówka. Lisa od samego dzieciństwa była wychowywana, jak każdy zwykły człowiek. Nigdy nie spodziewałaby się, że jeden list ze Szkoły Księżyca zmieni jej życie nie do poznania. Trafia do zupeł...