Rozdział 7

348 21 2
                                    

Rozdział po czwartej korekcie/ poprawiony

     Usłyszałam jeszcze jakieś szepty, ale już ich nie zrozumiałam. Poczułam się, jakby ktoś przeciwko mnie spiskował. Po chwili ciszy byłam pewna, że nieznany mi chłopak już sobie poszedł. Lea zaczęła pukać.

     – Nie opieraj się o drzwi, bo cię uderzę, choć tego nie chcę – westchnęła.

     „Skąd ona wie, że przytrzymuję drzwi, aby przypadkiem się nie otworzyły?", pomyślałam i posłusznie się odsunęłam. Dziewczyna weszła do pokoju z miną, jakby powstrzymywała śmiech.

     – No to opowiadaj, czego on od ciebie chciał! Proszę ze szczegółami.

     – No on... W sensie... No ja mu... – Nie wiedziałam, co powiedzieć.

     – Jąkasz się! Uuu – wybuchnęła śmiechem.

     – Przestań! – Poczułam, że moje policzki stały się gorące. – On chciał, abym mu wszystko wytłumaczyła, ale ja nie chcę go widzieć na oczy, bo... Bo... Mi głupio...

     – Każdy to widział, więc... Myślę, że powinnaś z nim o tym porozmawiać.

     – Ale ja nie chcę! Chciałam tylko tej dziewczynie udowodnić, że jestem odważna! To tyle!

     – Ja wiem, ale on nie. Musisz mu to wyjaśnić.

     – A ty nie możesz tego zrobić? – zapytałam z błagającą miną na twarzy.

     – Nie, ponieważ moim zdaniem ty musisz to z nim wyjaśnić. Wiem, że wpadłaś mu w oko, bo rzadko komplementuje dziewczyny. Nie słodzi nawet tym, które zna wieki i które są serio ładne! Pierwszy raz w życiu słyszałam, jak powiedział, że ktoś jest aż tak śliczny. Akurat to jest prawdą, ale bardzo mnie to zdziwiło.

     – On wcale tak nie myśli. Powiedział tak, abyśmy go wpuściły. A ja na pewno już nie zamierzam zamienić z nim słowa.

     – Chcę ci uświadomić, że będziesz widywać go codziennie na przerwach. – Usiadła na swoim łóżku.

     – Do tej szkoły chodzi ponoć trzydzieści tysięcy osób! Ta szkoła jest ogromniasta! Nie jest to możliwe, aby ktokolwiek tutaj spotykał tę samą osobę codziennie. No chyba, że byłby to pech lub chodziłby do tej samej klasy. – W tym momencie uświadomiłam sobie, że w sumie nie wiem, czy przypadkiem tak nie jest. – Powiedz, że nie chodzi z nami do klasy.

     – Nie. Jest w starszej, ponieważ zdał dwie klasy w jeden rok, ale kolejny raz ci przypominam, że jesteśmy w szkole dla wilków. Każdy tutaj zna prawie każdego i każdy może spotykać te same osoby na każdej przerwie. Nawet jeśli ktoś musi przebiec cały zamek, aby spotkać tę drugą osobę. Dla nas, wilków, pokonywanie takich odległości to nie problem.

     – Nadal nie mogę tego pojąć. Mówiłaś, że wilki mnie nie czują! To mnie nie znajdzie.

     – Znajdzie, nie martw się. Zadajesz się na szczęście ze mną, a mnie wszyscy czują – zaśmiała się.

     – Co?! Ale ja nie chcę! Przecież spalę się ze wstydu, jak jeszcze raz z nim będę musiała gadać! – Zaczęłam się denerwować na myśl, co będzie, gdy spotkam tego chłopaka.

     – Spokojnie, w najgorszym wypadku zostaniecie parą na okres, dopóki nie znajdziecie sobie mate.

     – Co?! – krzyknęłam, a po chwili uspokoiłam się. – Po co wilki wiążą się z kimś, jeżeli wiedzą, że nie jest to ich druga połówka?

Wilczyca z przypadku || NISIA ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz