[ 0 ]

4.4K 113 27
                                    

Stanęłam naprzeciwko niego i delikatnie się uśmiechnęłam, czując jak policzki pieką mnie od rumieńców.

- Jesteś taka piękna... - powiedział, patrząc głęboko w moje oczy.

Miał tylko 16 lat, tak jak ja rocznikowo, a już przerósł mnie o jakieś 10 centymetrów. Czułam się, jakby czas się zatrzymał. Chłopak delikatnie się do mnie nachylił, a charakterystyczny zapach jego ulubionych perfum uderzył do moich nozdrzy. Ja też bardzo je lubiłam i zauważyłam, że odkąd głośno je skomplementowałam, zaczął psikać się nimi jeszcze więcej i jeszcze częściej.

- Dawid, wracaj! - ten ciepły głos rozpoznam wszędzie.

Jego mama zawołała go z ogrodu, w końcu staliśmy przed jego domem. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego zabierała nam tyle czasu. Była ciepła wiosna, a słońce dopiero powoli zachodziło, dalej mocno nas grzejąc.

Chłopak powoli się ode mnie odsuwał, machając swoją prawą dłonią na pożegnanie. Nagle poczułam w gardle wielką gulę, bo przecież to najprawdopodobniej ostatni dzień, w którym go zobaczę.

- Zaczekaj, muszę ci coś powiedzieć.. - udało mi się z siebie wydusić, gdy łapałam go za ramię. Dawid spojrzał na mnie pytająco. - Ja... Dziękuję, że jesteś. - w tym momencie chciałam zamordować samą siebie.
To największa głupota jaką w życiu powiedziałam, ale nie miałam serca powiedzieć mu o wyjeździe.

- Julka, jestem przy tobie od 6 roku życia i będę cały czas dalej - powiedział, łapiąc mój mały palec swoim na znak obietnicy. - Widzimy się jutro - uśmiechnął się i odszedł w stronę furtki.

Nie zobaczymy się jutro, Dawidzie.

W tamtym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że nie poradzę sobie bez tego człowieka.

KOLEJNEGO DNIA

- Julka, wychodzimy! - zawołała moja mama, kiedy opuszczałam łazienkę na pierwszym piętrze po szybkim, porannym prysznicu, którym chciałam zmyć z siebie cały ciężar dotyczący przeprowadzki.

Nie wiem na co liczyłam. Stojąc pod ogromnym strumieniem wody zaczęłam jeszcze bardziej wszystko analizować.

Dziś nie odezwałam się do rodziców ani słowem. Nie zjadłam nawet śniadania, co było do mnie niepodobne. Nie byłam w stanie, czułam się od przebudzenia jak w symulacji. Ktoś mógłby powiedzieć do mnie teraz: ,,Przeprowadzka? Przecież to takie proste". Nie jest to proste. Nie wtedy, gdy zostawiasz w rodzinnym mieście całe swoje życie, wspomnienia i osobę, za którą oddałbyś życie.

Co łączyło mnie i Dawida? Kiedyś - przyjaźń. Teraz - przyjaźń plus coś, czego sama nie rozumiem, nie wiem co to jest. Nigdy nie byłam w nikim zakochana, a to co do niego czułam było bardzo skomplikowane. Czy tak wygląda miłość?

Sięgnęłam szybko po swój telefon i weszłam w konwersację z przyjacielem. Westchnęłam i zdecydowałam się zostawić mu ostatnią wiadomość.

Do: Dawid <3
Pamiętaj mnie, gdy odejdę :)

Czy to był dobry pomysł? Nie wiem.

Czy lepsze jest to niż zostawienie go bez ani jednego słowa? Tak myślę.

Już kilka dni wcześniej zadecydowałam, że chyba lepiej będzie dla naszej dwójki, jeśli zaczniemy życie na nowo już bez siebie nawzajem. Chcę odciąć się od Dawida, żeby zapomnieć o wszystkich dziwnych uczuciach, jakimi go darzę.

Wyłączyłam telefon, żeby nie wpatrywać się w jego ekran z nadzieją, że za chwilę dostanę w odpowiedzi wiadomość, która sprawi, że jednak będę mogła tu zostać.

Kilka minut później znalazłam się już w samochodzie, ruszyliśmy. Sama do końca nie wiedziałam, gdzie będziemy teraz mieszkać, nie interesowało mnie to.

- Możemy się jeszcze na chwilę zatrzymać? - zapytałam niepewnym tonem, gdy kończyliśmy przejazd przez ulicę, na której mieszkałam do tej pory ja i Dawid.

- Dziecko, nie wymyślaj... - odpowiedział od razu niskim głosem mój rygorystyczny ojciec.

Mogłam się spodziewać tej odpowiedzi. Miałam cały ściśnięty żołądek. Zamknęłam oczy, żeby powstrzymać napływ łez i delikatnie przytuliłam się do poduszki, którą zabrałam na drogę.

Przespałam znaczną część podróży. Ostatnia noc była dla mnie z wiadomych przyczyn bardzo niespokojna, przez co mój organizm czuł się, jakby nie spał trzy doby pod rząd.

W zasadzie to nawet nie wiedziałam, kiedy minęła mi cała droga, a już wchodziłam do mojego nowego pokoju. Zapaliłam światło, bo zaczęło się ściemniać i zamknęłam za sobą drzwi. Jasnoszare ściany i białe meble, pomieszczenie całkiem spore. Nic specjalnego, kiedyś urządzę wszystko tutaj pod siebie.

Nie miałam specjalnej ochoty na niesamowicie wykwintne i syte danie, więc zrobiłam tosty z serem i szybko je zjadłam. Wzięłam zimny prysznic i zmęczona rzuciłam się na łóżko. Przynajmniej materac wygodny. We wszystkim trzeba znaleźć coś pozytywnego, prawda?

pamiętaj mnie, gdy odejdęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz