[ 8 ]

1.3K 60 14
                                    

- Masz wszystko na pewno? Nie potrzebujesz czegoś jeszcze?

- Mam, spokojnie - Tomek się zaśmiał.

Strasznie stresują mnie takie wyjazdy i zawsze staram się dopilnować tego, żeby każdy miał wystarczająco picia, jedzenia, wszystkiego.

Pomogłam chłopakowi znieść rzeczy na dół i wpakować je do auta. Parking był centralnie przed moją klatką, więc wyszłam tak, jak siedziałam w domu - czarne kolarki i jasnoróżowa bluza bez kaptura.

- Ej, przecież nie umieram - powiedział Tomek, widząc moje przeszklone oczy i się zaśmiał. - Laska, obiecałem ci, że niedługo będę tu z tobą i podbijemy to miasto i tak właśnie będzie.

- I pójdziemy na shopping - odpowiedziałam, ale po chwili i tak się popłakałam i wtuliłam w bruneta.

Po kilku minutach udało nam się pożegnać. Jestem straszną beksą.

Odeszłam w stronę wejścia do klatki i przy niej zauważyłam wysokiego blondyna ze sportową torbą zawieszoną na ramieniu. Od razu wiedziałam kto to. Stał przy drzwiach i patrzył w moją stronę.

- Czy ty naprawdę byłeś już na treningu, a ja ledwo wstałam z łóżka?

- Na pewno nic was nie łączy?

- A może ciebie i Wiktorię coś łączy? - parsknęłam, a chłopak się zaśmiał.

- Robisz coś dzisiaj? - zapytał po chwili.

- Nie, a czemu pytasz?

- W takim razie już będziesz coś dzisiaj robić. Zabieram cię o 19:30.

O kurwa.

Zaraz serce wyleci mi z klatki piersiowej, ale udajmy, że wcale się aż tak nie ekscytuję.

- Gdzie? - zapytałam, gdy wchodziliśmy już do budynku.

- Jak wytrwasz grzecznie do końca dnia to się dowiesz - uśmiechnął się zadziornie.

Przed wejściem do mieszkania złapałam z nim ostatni raz kontakt wzrokowy i uśmiechnęłam się.

Do: Kreator mody
Zaprosił mnie gdzieś o 19:30!!! TYLKO NIE ODPISUJ NA DRODZE.

Od: Kreator mody
Jak wrócicie to od razu dzwoń! EKSCYTUJĘ SIĘ ZA CIEBIE.

Do: Kreator mody
Miałeś nie odpisywać na drodze...

Od: Kreator mody
Jestem na zadupiu.

Przewróciłam oczami po przeczytaniu tej wiadomości.

Na wyjście zostałam w czarnych kolarkach. Bluzę zamieniłam na krótki, biały, obcisły top.

O 19:10 ktoś zapukał do moich drzwi i stosunkowo szybko je otworzyłam. Ktoś? Wiadomo kto.

- Czy to 19:30? - uśmiechnęłam się.

- Wpraszam się i... - wpuściłam go do środka. - I przyszedłem cię ostrzec, żebyś wzięła klapki zamiast butów.

- Co?

- Piasek - zaśmiał się, a ja poczułam rumieńce na swoich policzkach, co jest już tradycją w jego obecności.

- Chcesz się czegoś napić?

- Nie, nie wyprzedzaj mnie ze wszystkim... - nachylił się do mojej twarzy i się uśmiechnął. - Czekam aż będzie pani gotowa.

Odsunął się ode mnie i usiadł na fotelu na korytarzu. Miał na sobie dziś jasne, jeansowe krótkie spodenki, które ukazywały jego umięśnione nogi i luźny, biały t-shirt. Nawet w tak zwyczajnych ubraniach wygląda cholernie dobrze.

pamiętaj mnie, gdy odejdęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz