Rozdział 15- Dzień 752

4.2K 207 9
                                    

12 września 

Obudziłem się i dostrzegłem kolejny list u stóp mojego nierównego materaca podłogowego. Był napisany tym samym schludnym i eleganckim pismem; Mistrz Eliksirów znowu do mnie napisał.
Szybko przeczytałem list, który informował mnie, że w przyszły weekend Snape przyjdzie z kolejnymi odwiedzinami. 
Po prostu świetnie, pomyślałem z sarkazmem.

Rozejrzałem się po celi.
Ciocia Bella poskakiwała radośnie, ale bez celowo. Była taka od kiedy dementorzy przestali nachodzić naszą celę. Mroczny Pan nadchodził i wszyscy o tym wiedzieliśmy.
Wujek Rudolphus leżał na materacu należącym do niego i cioci. Był on najmniej wygodny z wszystkich materacy jakie tu były. Z tego co widzę wujek Rudo po prostu wpatruje się w kamienny sufit wsłuchując się w kroki Bellatrix.

Rabastian jednak siedział w koncie celi i wyglądał na... obrażonego? 
Odkąd tu jestem nigdy nie widziałem, by któryś z tych czystokrwistych "dąsał się". To się dopiero nazywa historyczny moment.
Podszedłem niedbale w stronę starszego brata, który jak tylko mnie zobaczył zaczął narzekać. Z westchnieniem usiadłem obok niego wsłuchując się w to, że Bella to irytująca idiotka, a Rudolphus to jej piesek, uganiający się za nią robiąc wszystko o co prosi.
Naprawdę nie chciało mi się tego słuchać. Na moje nieszczęście małżeństwo słyszało każde słowo Rabastiana i po chwili cała trójka zaczęła się kłócić.
Wstałem i ignorowany przez wszystkich udałem się na drugą stronę celi. Merlinie, potrzebuję cholernego snu. Ta migrena zaraz mnie zabije.

~~218

Wsadzony do celi ||Tomarry||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz