Od ostatnich ataków minęło sporo czasu i wszyscy liczyli, że ten kto za nie odpowiada już sobie odpuścił, więc powoli wszystko wracało do swojego porządku. Jako iż powoli zbliżały się egzaminy końcowe dużo czasu spędzałam na wspólnej nauce z Cedrikiem, a od czasu do czasu także z panną Lovegood, ponieważ przy krukonce czułam jakby wszytko miało głębszy sens, ważny cel. Dziewczyna była specyficzna, żyła jakby w innym świecie, który miał inne kolory i ideały, a jej obecność wpływała na mnie kojąco.
Zbliżał się czas meczu z Gryffindorem, więc cała drużyna puchonów ostro pracowała, jednak podczas jednego z treningów gorzej się poczułam i odsunęłam się z miotły, ledwo wystartowałam więc nie miałam zbyt nocnych urazów, ale skręcona kostka nakazywała odpuścić. Pozostałe spotkania drużynowe oglądałam jedynie z trybun, ucząc się w tym czasie o wszelkich ziołach leczniczych, a także obecnie najbardziej pożądanym wywarze z mandragory, wciąż szukając czegoś co mogłoby go zastąpić .
Poza nauką zajmowałam się, we własnym zakresie, zgłębianiem tajemnic wyższych dziedzin transmutacji- animagii, osiągnięcie tego poziomu było moim dziecięcym marzeniem, jednak nie było to najłatwiejsze zadanie.Na wieczór przed meczem umówiona byłam na granie w karty z grupą Cedrika w ich dormitorium. Za oświetlenie służyły nam trzy świece zawieszone zaklęciem nad dywanem na którym siedzieliśmy, żeby nie dawały zbyt dużego światła i nie zwracały uwagi prefektów dyżurnych. Ponieważ mieliśmy zamiar siedzieć tak większą część wieczoru to każdy przyniósł coś z kolacji, grzanki, sok dyniowy czy z żurawiny i małe rogaliki, a ja poza tym dorzuciłam część słodyczy, które dostałam od ojca i zaszetki owocowej herbaty od Hagrida - ta herbata jest boska, skąd ją wytrzasnąłaś Viv? - zapytał Rue - Hagrid co święta daje mi zapas na cały rok, jest wyśmienita - uśmiechnęłam się do niego - Wiecie co, ciągle tylko gramy w karty i się zajadamy, może czas na prawie męską rozmowę ? - po słowach Sai'a spojrzałam pytającym wzrokiem na Cedrika - Co cię tak dziwi? Myślisz, że faceci nie plotkują i się nie żalą? - zaśmiał się, a ja lekko zawstydzona wysłuchałam się jedynie w rozmowę.
Po kilku minutach zeszło na temat potwora, przez, którego mogą zamknąć Hogwart - Myślicie, że to się powtórzy? - Na moje to tak, a ty jak sądzisz Viv? - nie wiedziałam co powiedzieć, bo nadzieja kłóciła się ze strachem - Ja... Ja myślę, że to może się powtórzyć, ale wolałabym gdyby był już spokój, to może nas wszystkich rozdzielić - posmutniałam, przerażona wizją utraty przyjaciół - Co ty gadasz!? Nawet jak zamkną Hogwart będziemy się przyjaźnić głuptasie! - szturchnął mnie Ced, obdarzając przy tym ciepłym uśmiechem.
Rozegraliśmy jeszcze w spokoju kilka partii remika i zbieraliśmy się do spania, wstałam by udać się do swojej sypialni i poczułam, że ktoś złapał mnie za rękę - Chyba nie masz zamiaru się teraz narażać co? Jak cię złapią to z 50 punktów w dół - powiedział Rue - A..ale nie mam gdzie spać i t..to przecież... - jąkałam się do momentu w którym Diggory położył mi rękę na ustach - Spokojnie młoda, prześpię się na dywanie tylko zabiorę cię jedną poduszkę - wiedziałam, że jakakolwiek forma protestu i tak by nie podziałała, więc położyłam się na jego łóżku.
Wszyscy zasnęli, więc sama ułożyłam się dosnu. Gdy poddałam się zmęczeniu zaczął mnie dręczyć koszmar w którym stałam na przeciwko wysokiego chłopca, o ciemnych włosach i podobnie ciemnych oczach, wycofując się wpadałam na Harrego, a spojrzawszy w tę głęboką zieleń jego spojrzenia, zaczęłam wpadać w przepaść słysząc krzyki, kołysankę i nie znaną mi mowę, spadłam coraz niżej i niżej w ciemność, nie mogąc się przebudzić.
Po chwili obudziłam się zalana łzami, choć to nie było rozsądne, bo ,,co inni powiedzą'' obudziłam Cedrika i poprosiłam by się ze mną położył - Skąd ten pomysł Snape? Coś się stało? - zapytał zaspany - N..nie ja... To tylko koszmar a..aleee... - roztrzepał moje włosy wskoczył do łóżka i mocno przytulił - Śpij już młoda, będę tu całą noc, obiecuje - wtuliłam się i zasnęłam.Przebudziłam się rano i zauważyłam że leżę sama, a wszyscy dookoła jeszcze śpią, jedynie Ced gdzieś zniknął, ale postanowiłam zostawić mu karteczkę, że wracam do siebie. Przeszłam nie zauważona przez korytarz i pokój wspólny, aż wpadłam na Light'a - A gdzie się to włóczy po nocach? - zapytał zadziornie - Skąd ta ciekawość Hadar? Czyżbyś nie miał własnych zajęć? - odgryzłam się, a on uśmiechnął - Wiesz to daje mi możliwość układania cię - pokazał na odznakę prefekta - Ale w tym przypadku tego nie wykorzystam panno Snape - przewróciłam oczami i chciałam odejść - Ej niep tak prędko, coś mi się chyba za te "ułaskawienie" należy? - wskazał na policzek, który szybko i niechętnie ucałowałam, po czym ruszyłam w stronę dormitorium.
Otworzyłam drzwi i zastałam zdenerwowane dziewczyny - Vivian! Gdzieś ty była całą noc?! - krzyknęła Layla - Ja.. ja zostałam na noc w dormitorium chłopaków, bo prefekci kręcili się po korytarzu i... - dostałam w twarz poduszką, którą cisnęła Susan - Auć, a to za co? - Martwiliśmy się kretynko! Wiesz te ostatnie ataki... - zdziwiłam się i podeszłam do łóżka - Jak widzicie nic mi nie jest, ale naprawdę dziękuję za troskę - uśmiechnęłam się ciepło w ich kierunku i zaczęłam szykować na mecz. Ubrałam sweter Cedrika i czarne spodnie, spięłam włosy w kucyk i przewiązałam złotą kokardą.
Wraz z wszystkimi puchonami ruszyłam na śniadanie, ale po wieczornym zajadaniu się rogalikami kompletnie nie byłam głodna, wypiłam więc samo kakao - Ej młoda nie jesz nic? - zapytał Rue - Po tym jak mnie przekarmiliście w nocy nie mam ochoty na nic - zaśmiałam się i spojrzałam na Cedrika - To co Snape zbieramy się? - Oczywiście Diggory - wstaliśmy od stołu i zebraliśmy się na stadion. Wyszliśmy na błonia, a w naszą stronę pędziła już McGonagall - Panie Diggory! Proszę przekazać drużynie, że mecz odwołany - zaskoczyła nas - Co ? Ale jak to? - zapytał chłopak - Coś się stało? - dodałam zmieszana - Uczennica z drugiego roku została zaatakowana, a teraz przepraszam muszę iść powiadomić Gryfonów - ominęła nas, a ja od razu pomyślałam o pobiegnięciu do dormitorium, odwróciłam się i chciałam ruszyć do zamku kiedy coś mnie powstrzymało - Ej gdzie lecisz? - Jeśli to któraś z dziewczyn ode mnie z pokoju?! - krzyknęłam i znowu chciałam odbiec - Czekaj! Nie myślisz, że gdyby tak było to nie powiedziała by ci od razu ? - moje oczy delikatnie się zamgliły od łez, a chłopak przyciągnął mnie do siebie - Już spokojnie Snape, oddychaj powoli - po chwili wspólnie ruszyliśmy do zamku, a na korytarzu minęłam rudych bliźniaków - Snape tu jesteś! Całe szczęście... - powiedzieli tym swoim chórkiem - Coś się stało? - Martwimy się o ciebie, w końcu zaatakowano Hermionę - Powiedział zestresowany George - I baliśmy się, że ciebie mogło spotkać to samo- Dodał Fred - Jak to Hermionę? A Harry i Ron? Co z nimi ?- Im nic nie jest, ale ciężko to przeżywają... - zaczęli opowiadać, a chwilę później przegonił nas jeden z prefektów, więc rozeszliśmy się do swoich domów.
Wróciłam do sypialni jednak początkowo nie mogłam zasnąć wciąż rozmyślając nad tym co stało się dziewczynie, nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić co czuli Potter i młody Weasley, chciałam im jakoś pomóc, ale nie wiedziałam co mogłabym zrobić. Myśli wymęczyły mnie do tego stopnia, że usnęłam nawet tego nie zauważając.
![](https://img.wattpad.com/cover/238974976-288-k333808.jpg)
CZYTASZ
𝓟𝓪𝓷𝓷𝓪 𝓢𝓷𝓪𝓹𝓮
DiversosTrzymałam dłoń uciskając ranę na jego szyi - Przepraszam córeczko. Zawsze byłem z ciebie dumny, taka podobna do matki. Harry spójrz na mnie, ty masz jej oczy, oczy Lily - ręce mi drżały a po policzkach spływał wodospad łez //opowiadanie oparte na se...