Dni w rezydencji Malfoyów mijały nudno i często się dłużyły, mimo, że większość czasu poświęcałam na naukę to nie zapomniałam o Zgredku, który każdego ranka i czasami po nocach przesiadywał w moim pokoju, oddając się rozmowie jak równy z równym. Oba tygodnie skupiłam raczej na doskonaleniu umiejętności gry w quidditcha, goniąc zaczarowany przez Zgredka kamień i unikając dwóch goniących mnie jabłek, dużo czasu spędziłam również na czytaniu książek z biblioteczki znajdującej się w rezydencji. Jak zakładałam podczas końca roku Draco dalej się do mnie nie odzywał, nie dziwił mnie także gardzący wzrok Lucjusza, nigdy za mną nie przepadał i uważał, że jestem zbyt słaba, by uważać mnie za godną uznania, za to Narcyza była inna, troszczyła się o mnie i złe relacje między mną, a jej synem, bardzo ją smuciły.
Ostatniego wieczoru siedziałam ze skrzatem w ogrodzie podziwiając powolnie opadające słońce które przepięknie oświetlało - Panno Vivian - Oh Zgredku nie musisz się tak do mnie zwracać już ci mówiłam - Zgredek musi, a panna Vivian powinna wiedzieć, że Pan Harry Potter jest w niebezpieczeństwie - zaniepokoiłam się, nie znałam chłopaka za dobrze, ale to nie mogłam pozwolić by stała mu się krzywda - Co się dzieje? - Zgredek nie powinien był tego panience mówić, ale był już u Harrego Pottera i zabrał to - wyciągnął zawinięte cienką nitką listy - Posłuchaj mnie uważnie, musisz go chronić, nie dopuść by stała się mu krzywda dobrze? - Zgredek obiecuje - zza pleców usłyszeliśmy kroki więc skrzat szybko teleportował się, w końcu Malfoyowie nie mogli dowiedzieć się o jego nieposłuszeństwie - Vivian tu jesteś - głos Narcyzy jak zawsze przepełniony matczyną miłością - Za chwilę kolacja, przebierz się i zejdź na dół proszę - Oczywiście, już idę - po jej sukience domyśliłam się, że to uroczysta kolacja, więc gdy tylko weszłam po schodach, szybko pomknęłam po czarną sukienkę i jak to do posiłku spięłam włosy w luźny warkocz.
Schodząc na dół dostrzegłam znany mi płaszcz 𝓽𝓪𝓽𝓪? pomyślałam i cicho zeszłam na dół od razu rzucając się w ramiona mężczyzny - Tato! Tak za tobą tęskniłam! - Córko maniery - przypomniał mi, że znajdujemy się w pomieszczeniu z największym zrzędą tego świata - Severusie, Vivian siadajcie proszę - czułam na sobie obrzydzony wzrok pana domu - Więc jakie macie plany na resztę wakacji? - pani domu starała się delikatnie rozluźnić Atmosferę - Droga Narcyzo, podejrzewam, że w tym roku zajmiemy się podróżą do lasów amazońskich, w poszukiwaniu składników do eliksirów, nie wszystko można dostać na Nokturnie - ojciec jak zwykle odpowiadał ponuro i bardzo spokojnym tonem - A przy okazji, będę kontynuować mój dziennik, mam w nim notatki o każdej istocie i roślinie, którą do tej pory zaobserwowałam w okolicach szkoły, część z tych opisów zapewne przyda mi się na zielarstwie - Draco patrzył na mnie z mieszanką złości i smutku - Słyszałem, że nienajgorzej poszły ci egzaminy - zimny głos Lucjusza, był jeszcze gorszy niż chłodne spojrzenie jego syna - Byłam najlepsza na roku, pomijając pannę Granger, bo ona jest równie dobra - Szlama - parsknął młody Malfoy - Gdybyś przełożył swój gniew na naukę, zamiast obrażać tę dziewczynę, to może nie przynosiłbyś mi wstydu, tym, że dziecko mugoli osiąga wyższe wyniki niż syn rodu czystej krwi - był dla niego bezlitosny w słowach - Tak ojcze - ręką zatroskanej Narcyzy powędrowała na ramię Draco, który ewidentnie był przygnębiony zaistniałą sytuacją - Dobrze, to może ja przyniosę ciasto - zaproponowała z uśmiechem kobieta - Pomogę pani - wstałyśmy od stołu i powędrowałyśmy do kuchni. Zabrałam się za krojenie deseru, gdy pani domu szukała talerzy - Martwię się o Draco... - niepewnie rozpoczęłam temat - Też się o niego martwię, mój mąż często jest dla niego zbyt surowy. - Chciałabym mu jakoś pomóc, ale jesteśmy skłóceni i nie za bardzo wiem jak. - w pewnym momencie Narcyza przytuliła mnie do siebie - Posłuchaj mnie Vivian, jesteśmy rodziną i nie ważne co nie można wam się od siebie odwrócić, możecie się kłócić, ale gdy jedno upadnie, obowiązkiem drugiego jest pomóc mu wstać. Dracon jest słaby emocjonalnie, mimo kłótni ma świadomość, że jesteś, ale bez ciebie sobie nie poradzi. - łzy wzruszenia zlatywały mi po twarzy - Kocham cię ciociu - z jednej strony nie zwracałam uwagi na słowa, ale gdy doszło do mnie co powiedziałam serce zabiło mi dziesięć razy szybciej - Oh skarbie tak długo czekałam, aż przestaniesz mówić do mnie "Pani" to było bardzo uciążliwe słyszeć to od dziecka, które wychowywało się pod moim okiem - cała sytuacja wzruszyła widocznie nie tylko mnie bo oczy kobiety przepełnione były taką samą ilością szczęśliwych łez co moje. Gdy obie się uspokoiłyśmy, został przez nas podany deser, a reszta kolacji minęła raczej spokojnie.
Gotowa do drogi wbiegłam na górę po swój kufer, ale z sąsiedniego pokoju docierało szlochanie (?), uchyliłam delikatnie drzwi, a moim oczom ukazał się rozdzierający serce widok zrozpaczonego przyjaciela - Draco...? Co się dzieje? - mówiłam półszeptem obejmując blondyna - Czemu on mnie nie kocha? Co jest ze mną nie tak? - nigdy nie widziałam go w tak złym stanie jak wtedy - Kocha, ale nie potrafi tego okazać, a z tobą jest wszystko w porządku, tylko czasem jesteś niemiły dla innych - Mówisz o szlamie Granger, Potterku i tych rudych zdrajcach? - od razu zaczął się uśmiechać - Oh Draco! Czasami jesteś okropny hahaha - widziałam, że poczuł się lepiej, ale czas mnie gonił więc zabrałam bagaż i w raz z ojcem opuściłam rezydencję .
*************
W domu czułam się najlepiej, choć wydawał się zwykłą ciasną klatką, bez natury dookoła, jednak mój pokój był wyrwany z tego schematu. Pełno rysunków zwierząt i kwiatów, ususzone rośliny czy znalezione rogi, pióra, a także ładne kamienie. Magiczne róże oplatające ramę łóżka, a ściany wypełnione zdjęciami z podróży z ojcem, z dzieciństwa na dworze rodziny Malfoy, a także świeżo powieszone zdjęcie drużyny Hufflepuff. Szafa i toaletka raczej skromne, ale biurko naładowane przyborami i masą skarbów z dziecięcych wypraw w las, do tego regał z książkami prezentował się okazale.
W końcu rozpakowałam szkolny asortyment i wzięłam się za ubrania i przedmioty które przydadzą mi się podczas wyjazdu do świata przyrody w Ameryce, niby to tylko po składniki mikstur, ale wierzę, że ojciec nie zapomni o tym jak bardzo kocham obcować z naturą - Vivian - otworzył drzwi - Tak tato? - Przyszła nowa różdżka, Olivander zaprojektował ją specjalnie dla ciebie. - podał mi pudełko zawinięte w szary papier, w ubiegłym roku nie pasowała do mnie żadna różdżka poza tą, która leżała nietknięta w szafce ojca, nie wiedziałam czyja była wcześniej i nie zwracałam na to szczególnej uwagi - z czego ona jest? - Wskazał na tekst widniejący na pergaminie dołączonym do przesyłki - dwanaście cali, drzewo różane, pióro feniksa, nasączona łzami jednorożca? Co to daje? - Łzy jednorożca są bardzo cenne i mają wiele zastosowań, w tym przypadku za pewne mają zwiększyć moc.- uśmiechnął się, a ja wypróbowałam działanie przedmiotu - Lumos - koniec różdżki zapalił się, praca z nią była tak płynna - Idealna, dziękuję ojcze - Zbieraj się z samego rana wyruszamy - opuścił mój pokój, a ja w pośpiechu zapakowałam wszystko co potrzebne i szybko udałam się spać.
***********
Wyjazd nie trwał długo, ale udało mi się zaobserwować kilka gatunków magicznych stworzeń i roślin, a także poprawiła mi się więź z ojcem. Wspólne badanie świata przyrody i szukanie wyjątkowo rzadko występujących i ciężko dostępnych składników, było najlepszym co przydarzyło mi się w wakacje.
Nieubłaganie zbliżał się jednak rok szkolny, co wcale nie było takie złe myśląc o spotkaniu z Cedrikiem, z którym wymieniałam się listami całe lato. Czekałam już na to by zobaczyć się z przyjacielem.
![](https://img.wattpad.com/cover/238974976-288-k333808.jpg)
CZYTASZ
𝓟𝓪𝓷𝓷𝓪 𝓢𝓷𝓪𝓹𝓮
AléatoireTrzymałam dłoń uciskając ranę na jego szyi - Przepraszam córeczko. Zawsze byłem z ciebie dumny, taka podobna do matki. Harry spójrz na mnie, ty masz jej oczy, oczy Lily - ręce mi drżały a po policzkach spływał wodospad łez //opowiadanie oparte na se...