Po lekcjach każdy dzień spędzałam w dormitorium Cedrika, by móc być bliżej niego, żartując oraz grając w planszówki i karty z pozostałymi.
Zbliżał się dzień wycieczki do Hogsmeade, ale ojciec zabierał mnie tam wielokrotnie więc wolałam przeznaczyć czas na robienie bardziej produktywnych rzeczy.
Siedzieliśmy przy śniadaniu zajadając słodkie drożdżówki z dzikimi jagodami - Vivian naprawdę nie chcesz z nami iść? - zapytał Rue - Właśnie to byłby nasz pierwszy raz gdy pójdziemy całą paczką - dodał Sai - Wiecie myślę, że muszę załatwić jedną sprawę z Potterem - na twarzach moich kompanów zarysował się grymas szoku - Nie idziesz ze względu na Harrego? Dlaczego - Zapytał Ced - Myślę że gnębi go pewna sytuacja z lekcji u profesora Lupina - To miło z twojej strony, chodź już odprowadzę cię na eliksiry - wstałam i nie puszczając ręki chłopaka przeszłam z nim przez całą salę.
Niby większość wiedziała już o naszej relacji, ale nie o oficjalnym związku, ponieważ trzymaliśmy to pomiędzy chłopakami i Luną która wielokrotnie pomagała mi zrozumieć to co czuję.
Czułam na sobie oceniający wzrok Malfoya i jego grupy, a także zaintrygowane spojrzenia gryfonów.
Pod salą chłopak pocałował mnie w czoło i udał się na zaklęcia.Lekcje mijały powoli, a gdy nadszedł ich koniec wielu uczniów zbierało się do wyjścia na wycieczkę po Hogsmeade. Nie wybierałam się tam więc postanowiłam przejść się po zamku, podczas przechadzania się przypomniała mi się rozmowa z profesorem Lupinem i nabrałam chęci by zajrzeć do jego gabinetu, delikatnie zapukałam i uchyliłam drzwi- Dzień dobry profesorze, czy mogłabym? - odwrócił się i uśmiechnął - Zapraszam panno Snape - z korytarza dobiegał dźwięk kroków, więc mężczyzna wyjrzał za drzwi i zaprosił do nas Harrego podobnie jak ja błąkającego się po zamku - Właśnie przysłali mi druzgotka, na naszą następną lekcję - Co takiego? - zapytał Harry -Demon wodny - odpowiedziałam zwracając na siebie uwagę chłopaka - Dokładnie kontynuował Lupin wyjaśniając Harremu czym jest to stworzenie - Napijecie się herbaty? - zapytał nauczyciel rozglądając się za czajnikiem - właśnie miałem sobie zrobił - Chętnie - rzuciliśmy z Harrym jednocześnie.
Mimo upływu czasu, zielone tęczówki chłopaka wciąż nie oddziaływały na mnie najlepiej, więc unikałam jego oczu podczas rozmowy.
Siadajcie - stuknął różdżką w czajnik a z jego dziubka unosiła się para - mam tylko herbatę w torebkach, ale wy chyba macie już dość herbacianych fusów. - skąd pan o tym wie? - zapytał zaciekawiony gryfon - Od profesor McGonagall i Severusa - odpowiedział podając nam poszczerbione kubki z gorącą herbatą - Ale nie martwicie się tym co mówiła? - oboje zaprzeczyliśmy, chociaż po naszych smętnych minach widać było faktyczny stan rzeczy - Coś was martwi ? - Nie - odrzekł Harry - Tak - chwilę później zmienił zdanie - Pamięta pan ten dzień gdy walczyliśmy z boginem? - spojrzałam na niego wiedząc co go dręczy - Dlaczego nie pozwolił mi pan z nim walczyć? - Lupin wydawał się zaskoczony - Myślałem że to oczywiste Harry - Dlaczego? - chłopak patrzył na niego spragniony odpowiedzi - No cóż, byłem pewny, że kiedy bogin stanie przed tobą przybierze postać Lorda Voldemorta, najwyraźniej się myliłem - zmarszczył czoło, a Harry wyglądał na zdziwionego słysząc to imię, by dodać mu otuchy położyłam dłoń na jego ramieniu uśmiechnęłam się i zostawiłam ich samych spodziewając się, że lżej będzie mu sam na sam z nauczycielem.
Wychodząc z gabinetu natknęłam się na swojego ojca - Ojcze cóż to takiego - spojrzałam na dymiący napój w sporych rozmiarów kuflu - Eliksir dla profesora Lupina, a ty co tam robiłaś? - zmieszałam się - Ja tylko omawiałam z nim ostatnie zajęcia - uśmiechnęłam się niewinnie - Dobrze wracaj do dormitorium i pamiętaj o uczcie - kiwnęłam głową i odeszłam.
Nim wrócili inni uczniowie zastanawiałam się czym mógł być wywar, opisy pasowały do kilku, ale ciężko było zrozumieć czym był ten konkretny.
Zapisałam to w dzienniku by pamiętać o tym i zapytać się ojca bądź innego nauczyciela.Gdy wrócił Ced, wraz z Rue i Sai'em przeszliśmy do wielkiej sali i zasiedliśmy do kolacji.
Przez całą uroczystość wtulałam się w szatę Cedrika, puszczając w niepamięć wzrok Draco. Uczniowie, nauczyciele i duchy domów, wszyscy bawili się doskonale, gruby mnich - duch Hufflepuffu żartował z pierwszakami, a Hadar przechadzał się wokół stołu nieustannie mi się przyglądając, wiedziałam że nie będzie mu obojętny mój związek z Diggorym , ale wiedziałam też że nie będzie próbował go sabotować.Po wieczerzy postanowiłam przesiedzieć jeszcze część wieczoru z Cedrikiem, gładziłam go po włosach gdy leżał na moich udach - To jak Diggory w końcu przestaniesz nam smęcić, że nie wiesz jak jej o wszystkim powiedzieć - zaśmiał się Sai - Mam nadzieję że nie wkurzysz jej za szybko bo profesor Snape uraczy cię wywarem śmierci hahahah- uśmiechnęłam się patrząc w rozmarzone oczy Cedrika - Myślę że tak łatwo nie wyprowadzi mnie z równowagi - położył jedną dłoń na moim policzku - Jesteście dla siebie stworzeni wiesz Snape? - zwróciłam swój wzrok na Rue pytająco - Oboje złamaliście czyjeś serce - zaciekawiona spuściłam głowę by spojrzeć na chłopaka który wciąż leżał na moich nogach - Nie patrz tak na mnie Viv, a wy - podniósł się i spojrzał na swoich kolegów - dalibyście spokój wiecie, że nie chciałem z się z nią zbliżyć już od samego początku, gdy tylko zaczęła nakłaniać mnie na wspólne spacery - O kim mówisz? - smutno zapytałam - Spokojnie Viv mówi prawdę, a czy istotne o kogo chodzi? - w duchu zgodziłam się z tymi słowami, ale jednak chciałam wiedzieć - Ced ja... - Krukonka z twojego roku, nie pamiętam już jak ma na imię , niska azjatka, ale naprawdę nie interesuje mnie ona - złapał mnie za rękę, a drugą wplótł w moje włosy - wiem ufam ci - powiedziałam spokojnie - pocałował mnie w czoło i wróciliśmy do spokojnych rozmów.
Po kilkunastu minutach do pokoju wbiegł Hadar z profesor Sprout - Szybko wszyscy do Wielkiej sali... Snape? A co ty... Z resztą szybciej z panem light - w pośpiechu wyszliśmy z pokoju i z resztą puchonów przeszliśmy korytarzem do największego pomieszczenia w szkole.
Będąc w wielkiej sali podeszłam niepewnie do Freda i George'a - Co się stało? - starszy z bliźniaków Fred założył ręce na piersi i odrzekł - Mamy czarną gwiazdę w szkole - uśmiechali się między sobą, widziałam że Cedrik nie do końca rozumie, a sama starałam się zachować spokój - okej... więc chcecie mi powiedzieć, że Syriusz Black jest w naszej szkole? - Brawo bystrzaku - zaśmiał się George, a ja mocniej uścisnęłam dłoń Cedrika - A przynajmniej był - usłyszałam głos Hermiony - w każdym razie dziękuję - uśmiechnęłam się do Gryfonów - Miłej nocy panienko - krzyknął za mną Fred.
Po chwili paniki w sali zapanował spokój, prefekt naczelny Hogwartu Percy, czyli jakże idealny uczeń, pilnować miał spokoju w sali.
Wraz z chłopakami zajęliśmy miejsca w śpiworach jak najbardziej oddalonych od drzwi frontowych położyłam się między Rue a Cedrikiem który przez całą noc przytulał mnie, a ze względu na stresującą atmosferę zamiast spać rozmawialiśmy aż zaczęło się przejaśniać.
CZYTASZ
𝓟𝓪𝓷𝓷𝓪 𝓢𝓷𝓪𝓹𝓮
RastgeleTrzymałam dłoń uciskając ranę na jego szyi - Przepraszam córeczko. Zawsze byłem z ciebie dumny, taka podobna do matki. Harry spójrz na mnie, ty masz jej oczy, oczy Lily - ręce mi drżały a po policzkach spływał wodospad łez //opowiadanie oparte na se...