W końcu nadeszła przerwa świąteczna, za oknem padał śnieg, a błonia pokryte były białym puchem. Nazajutrz uczniowie mieli wrócić do domów, w tym Draco u którego zwykle spędzałam wigilię, ale w tym roku postawiłam zostać w Hogwarcie u boku ojca, jeszcze nigdy nie zjadłam z nim bożonarodzeniowej kolacji, a naprawdę chciałam się do niego zbliżyć.
Tego wieczoru siedziałam samotnie w pokoju wspólnym Puchonów, większość uczniów się pakowało, byłam jedną z trzech dziewczyn z mojego domu które nigdzie nie wyjeżdżały, ale od Draco dowiedziałam się, że Potter i Rudzielce zostają w szkole. Wzięłam się za czytanie wypożyczonej książki o smokach, była ogromna, ale na szczęście pani Pince na czas świąt przymykała oko na terminy. Lekturę przerwał mi głos Cedrika - Hej, gotowa? - Gotowa na co? - spojrzałam na niego pytająco - Nie wracasz do domu? - Ced przecież mój dom jest tutaj hah - uśmiechnął się i obiął mnie ramieniem - Pisz codziennie Viv. - wtuliłam się w bruneta i szeptem odpowiedziałam ,,będę'' zasypiając w ramionach chłopaka.
***************
Następnego dnia obudziłam się w dormitorium, przytulona do poduszki - Snape! Wstawaj po śniadaniu jadą! - Co... JA JUŻ NIE ŚPIĘ! - wykrzyczałam i szybko przebrałam się w szaty - Jak ja się tu znalazłam? - Diggory cię przyniósł, a przez sen coś o nim mamrotałaś. - roześmiała się Susan wprawiając mnie w stan zawstydzenia - Chodź na śniadanie! -. Wielka sala była jeszcze pełna, za zgodą ojca postanowiłam usiąść przy stole Ślizgonów - Hej mogę? - gestem głowy Draco wskazał mi na miejsce obok siebie - Czemu zostajesz na święta? U nas spędziłabyś je dużo lepiej. - Oh po prostu chce spędzić trochę czasu z ojcem - lubiłam przebywać na dworze Malfoyów, ale kontakt z tatą był dla mnie najważniejszy - Spokojnie, będę pisać i z pewnością kupię ci świetny prezent - szturchnęłam go ramię - Założę się, że mój będzie o wiele lepszy! - Akurat - wywróciłam oczami - tylko będziesz się męczyć z Potterem i tymi rudzielcami, bo nikt ich nie chce w domu - Ej nie bądź nie miły! - chwilę jeszcze tak dyskutując zajadaliśmy się świeżymi rogalikami z dżemem truskawkowym. Po posiłku odprowadzałam znajomych powoli na pociąg i po tym jak pożegnałam się z Blondynem wpadłam na Granger, jednak nawet ona nie popsuła mi nastroju. Tuż przed odjazdem dopadłam Cedrika i pocałowałam jego policzek, wiedziałam, że gdy wróci znów skupimy się na nauce, a nasza przyjaźń będzie tylko pięknym tłem.
Cały dzień spędziłam w dormitorium na czytaniu, ale samotność nie dawała mi spokoju więc postanowiłam przejść się po szkole, w końcu natrafiłam na starszego, siwego mężczyznę, profesor Dumbledore - Witaj Vivian, co cię tu sprowadza? - Znudzenie panie dyrektorze - nigdy z nim nie rozmawiałam więc byłam lekko wycofana - Jesteś taka podobna do ojca - zdziwiły mnie te słowa, w końcu nie jestem tak skryta jak on, a z tego co opowiadał nigdy nie lubił wałęsać się po zamku bez celu, uśmiechnęłam się jednak nie chcąc urazić starca. Przez chwilę pomiędzy nami była niezręczna cisza, jednak nie trwała ona długo - Severusie, masz wspaniałą córkę - poczułam czyjeś dłonie na swoich ramionach - w życiu spotkałem tylko jedną równie delikatną i silną czarownicę - Profesorze uważam, że nie jest to odpowiedni moment by... - Dumbledore przerwał gestem ręki wypowiedź mojego ojca - W porządku Severusie, zobaczymy się znów na wieczerzy - odszedł rozpływając się w mroku. Przechadzaliśmy się w dwójkę, a rozmowy z najbliższą mi osobą były bardzo kojące, mimo, że nie byliśmy spokrewnieni to lepszego rodzica nie mogłam sobie wyobrazić - Tato kim była kobieta o której mówiłeś na meczu? - widziałam stres w jego oczach, choć zwykle ciężko było znaleźć jakiekolwiek emocje, teraz nie potrafił ich ukryć - Ten temat jest zamknięty i nie życzę sobie byś do niego wracała, a teraz idź na kolacje - rozstałam się z ojcem, ale opuściłam kolację.
Powrót do dormitorium nie poszedł po mojej myśli, bo dwa rude łby wyszły zza rogu - 𝒱𝒾𝓋! - roześmiani chwycili mnie za dłonie i wyciągnęli na zewnątrz, gdzie odbyła się moja pierwsza bitwa na śnieżki, bo przecież Malfoy to arystokrata i nie przystoi mu taplać się w śniegu. W pewnym momencie zabawa wymknęła się z pod mojej kontroli i rudzielce zaczęli wygrywać - Fred hahah... puść mnie hhahaha - starszy z bliźniaków złapał mnie za ręce i trzymał je z tyłu, gdy drugi rzucał mi w twarz miękkim puchem - Aaaa George! Zabiję was hahhahahhh - to wszystko zdawało się nie mieć końca ale w końcu uwolniłam się i wskoczyłam na plecy Freda - Ojjj Snape grabisz sobie - rozpędził się i próbował zrzucić, ale ze mną nie miał tak łatwo. Po wszystkim cali mokrzy wróciliśmy do zamku - Słuchajcie moglibyście pożyczyć mi tę mapę? - wymienili ze sobą podejrzliwe spojrzenie - 𝒫𝑜 𝒸𝑜 𝒸𝒾 𝑜𝓃𝒶? - Muszę dostać się do Hagrida - 𝒯𝑜 𝒸𝒽𝑜𝒹𝓏́𝓂𝓎 𝓉𝑒𝓇𝒶𝓏! - skinęłam głową i w mgnieniu oka byliśmy w chatce. Kieł tulił się do Weasleyów, a ja w raz z gajowym na spokojnie usiadłam przy herbacie, by dowiedzieć się czegoś o tajemniczej znajomej ojca - Co się dzieje dziecko? - Chciałam się dowiedzieć z kim mój ojciec miał dobry kontakt w szkole? - zakłopotany mamrotał coś pod nosem - Słucham? Nic nie zrozumiałam. - Cholibka, nie mogę ci nic powiedzieć Vivian! - westchnęłam i spróbowałam wykorzystać jego słabość, czułam się z tym okropnie, ale chęć poznania prawdy mnie dobijała - No dobrze, a wiesz kogo Dumbledore mógł mieć na myśli mówiąc o delikatnej i silnej czarownicy? - Z pewnością. W siedemdziesiątym pierwszym przyszła do szkoły. Nie znałem równie dobrej i uzdolnionej czarownicy, aż pojawiłaś się ty, jednak Lily... - Lily? To ona? - Mam za długi język cholibka... Późno jest, powinniście wracać - pożegnałam się z Hagridem i waz z chłopakami wróciliśmy do szkoły.
**************
Nadszedł wieczór wigilijny, wielka sala wyglądała tak pięknie jak jeszcze nigdy, a w całym zamku unosił się zapach pierników . Nakryto tylko do jednego stołu, gdzie siedzieli wszyscy nauczyciele i uczniowie, zajęłam miejsce u boku ojca z którym w końcu miałam zadowalający kontakt. Jedzenie było przepyszne, ale najbardziej ucieszyły mnie pieczone ziemniaki i sałatka owocowa, mogłabym jeść tylko to cały rok, zresztą w posiadłości państwa Malfoy zawsze dostawałam moje ulubione dania, bo Narcyza znała mnie na wylot. Po wieczerzy umówiłam się z bliźniakami, by następnego dnia przyszli do pokoju wspólnego Hufflepuff .
Wieczór spędziłam szkicując smoka moich marzeń, czyli połączenie ich kilku ras, jednak sen mnie dopadł, ale tej nocy nie męczył mnie koszmar, który od kilku tygodni nie dawał mi spać.
*************
Z samego rana wstałam i ubrałam zwykłe rurki i sweter, który w pierwszym miesiącu szkoły podarował mi Ced, po czym wyszłam na korytarz i powolnie przeszłam do salonu uchylając drzwi za którymi stali już Fred i George - Wesołych świąt - wyściskałam Gryfonów - 𝒲𝑒𝓈𝑜ł𝓎𝒸𝒽 𝒱𝒾𝓋! - usiedli, a ja wzięłam się za rozpakowywanie prezentów. Od ojca dostałam oryginalną książkę o działalności firmy Ollivandera i nowe pióro, Państwo Malfoy podarowali mi delikatną, srebrną bransoletkę, zaś Draco pudło pełne naszych ulubionych słodyczy. Paczka opakowana w szary papier to saszetki z herbatą malinową od Hagrida, dostałam także prezent od bliźniaków, małe i urocze ręcznie zdobione zakładki do książek. Na koniec zostały mi dwie paczki, pierwsza od Cedrika, opakowana w złoty brokatowy papier, po jej otwarciu w pokoju unosił się zapach miodu, a w pudełeczku znajdowała się czekolada i kocyk w lisy 𝒲𝑜𝓌 𝑜𝓃 𝓂𝓃𝒾𝑒 𝓃𝒶𝓅𝓇𝒶𝓌𝒹𝑒̨ 𝓈ł𝓊𝒸𝒽𝒶 pomyślałam, przypominając sobie o tym jak opowiadałam mu, że zwierzęta te, to najpiękniejsze istoty na ziemi. Gdy zabrałam się za otworzenie ostatniej paczki dostrzegłam zakłopotanie na twarzy chłopaków - Co się stało? - 𝒯𝑜 𝑜𝒹 𝓃𝒶𝓈𝓏𝑒𝒿 𝓂𝒶𝓂𝓎... - Co skąd ona... - zaśmiali się - ℳ𝓎 𝒿𝑒𝒿 𝓅𝑜𝓌𝒾𝑒𝒹𝓏𝒾𝑒𝓁𝒾𝓈́𝓂𝓎! - zrobiło mi się miło gdy zobaczyłam wielki czarny sweter z połyskującą żółtą literką V - Wasza mama jest wspaniała, chciałabym, żeby ktoś poświęcał swój czas by zrobić coś takiego dla mnie, to lepsze niż kupienie czegokolwiek - uśmiechy i rumieńce na twarzach bliźniaków wskazywały na to, że te słowa ich ucieszyły.
Do końca przerwy siedziałam z rodziną Weasley i nawet Ron wydawał się do mnie przekonywać. To były jak dotąd najlepsze święta w moim życiu.
// Okej więc to kolejna część i ciężko było ją napisać, dlatego też jest raczej średnia ;(
![](https://img.wattpad.com/cover/238974976-288-k333808.jpg)
CZYTASZ
𝓟𝓪𝓷𝓷𝓪 𝓢𝓷𝓪𝓹𝓮
De TodoTrzymałam dłoń uciskając ranę na jego szyi - Przepraszam córeczko. Zawsze byłem z ciebie dumny, taka podobna do matki. Harry spójrz na mnie, ty masz jej oczy, oczy Lily - ręce mi drżały a po policzkach spływał wodospad łez //opowiadanie oparte na se...