-Olivia, dlaczego poszłaś? - Zapytał Alan.
-Nie chcę mi się teraz o tym gadać - Odpowiedziałam - A ty dlaczego wyszedłeś za mną?
-Chciałem wiedzieć co się stało - Odpowiedział - To przez Jahseh'a?
-Sama nie wiem - Wzruszyłam ramionami.
-Chcesz o tym porozmawiać? - Zapytał.
-Nie ma potrzeby - Powiedziałam.
-A ja myślę że jest - Powiedział po czym złapał mnie za rękę i prowadził za sobą.
-Gdzie idziemy?
-Gdzieś gdzie jest cisza i dobre miejsce na rozmowę - Wyjaśnił.
Doszliśmy przed las. Może gdyby był dzień to miejsce wyglądałoby o wiele bardziej przyjaźnie, jednak teraz tak nie jest, widok który mam przed oczami wprawia mnie w niepokój.
-Nie podoba mi się tu - Powiedziałam.
-Ta, mi też ale jest przynajmniej cicho - Powiedział i usiadł na murku.
-Jest jeszcze miejsce? - Zapytałam.
-Jasne, siadaj - Odpowiedział robiąc mi miejsce.
-Co do tego sms'a to nie wierze że to ty.
-Ty wierzysz, reszta nie - Powiedział.
-Tak właściwie to jak pogodziłeś się z Jahseh'em?
-Nie pogodziliśmy się - Powiedział - Był zjarany zielskiem, wtedy napisał do mnie czy wyjdę z nim na wódkę, z grzeczności nie odmówiłem - Wyjaśnił - Ale nie gadajmy o tym, wciąż chcę się dowiedzieć czemu wyszłaś z namiotu.
-Wyszłam bo mam dość, że Jahseh traktuję mnie jak dziecko - Powiedziałam.
-Martwi się.
-Martwi się? - Zapytałam - Mówiąc że alkohol jest od 18 lat?
-Powiedz mu o tym, powiedz że masz dość tego że mówi do ciebie jak do dziecka - Powiedział.
-Uwaga bo on to weźmie do siebie - Westchnęłam - Może porozmawiam z Alex'em? On dużo rozmawia z Jahseh'em.
-Nie, to by było głupie, lepiej jak sama porozmawiasz z nim.
-Ale..
-Nie ma żadnego "ale" - Chłopak mi przerwał - To ty masz z tym problem, więc ty go musisz rozwiązać.
-Masz rację - Powiedziałam - Pogadam z nim.
-Cieszę się - Uśmiechnął się.
-O Boże co to! - Krzyknęłam wchodząc na murek.
-Co? - Alan wstał na proste nogi.
-Coś przebiegło mi pod nogami - Powiedziałam.
-Ja nic nie słyszałem - Alan wyjął z kieszeni telefon i włączył latarkę - Nic nie widzę - Zaczął się rozglądać - O kurwa, jaki zajebisty.
-Znalazłeś coś? - Zapytałam.
-Ty cykorze to był jeż - Zaśmiał się.
-Jest ciemno skąd mogłam widzieć -Powiedziałam.
-Nie musiałaś od razu wchodzić na mur - Chłopak podszedł do mnie - Chociaż teraz jesteśmy równi - Uśmiechnął się - Schodzisz? Czy mam ci pomóc?
-Schodzę - Powiedziała. Chciałam zejść jednak potknęłam się przez rozwiązaną sznurówkę, dobrze że Alan był blisko i mnie złapał.
-Lecisz na mnie - Powiedział patrząc mi w oczy.
CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA||XXXTENTACION
FanfictionW KSIĄŻCE SĄ SCENY 18+ I WIELE NIE ZGADZA SIĘ Z PRAWDĄ ŻYCIA X'A! Miałaś nie wracać i dać mi o Tobie zapomnieć, wróciłaś i wszystko wróciło. Twój śliczny uśmiech, łzy które spływały na mnie gdy płakałaś - wszystko. Teraz wiem że nigdy bym o Tobie ni...