~11~

177 10 6
                                    

-Olivia, dlaczego poszłaś? - Zapytał Alan.

-Nie chcę mi się teraz o tym gadać - Odpowiedziałam - A ty dlaczego wyszedłeś za mną?

-Chciałem wiedzieć co się stało - Odpowiedział - To przez Jahseh'a?

-Sama nie wiem - Wzruszyłam ramionami.

-Chcesz o tym porozmawiać? - Zapytał.

-Nie ma potrzeby - Powiedziałam.

-A ja myślę że jest - Powiedział po czym złapał mnie za rękę i prowadził za sobą.

-Gdzie idziemy? 

-Gdzieś gdzie jest cisza i dobre miejsce na rozmowę - Wyjaśnił.

Doszliśmy przed las. Może gdyby był dzień to miejsce wyglądałoby o wiele bardziej przyjaźnie, jednak teraz tak nie jest, widok który mam przed oczami wprawia mnie w niepokój.

-Nie podoba mi się tu - Powiedziałam.

-Ta, mi też ale jest przynajmniej cicho - Powiedział i usiadł na murku.

-Jest jeszcze miejsce? - Zapytałam.

-Jasne, siadaj - Odpowiedział robiąc mi miejsce.

-Co do tego sms'a to nie wierze że to ty.

-Ty wierzysz, reszta nie - Powiedział.

-Tak właściwie to jak pogodziłeś się z Jahseh'em?

-Nie pogodziliśmy się - Powiedział - Był zjarany zielskiem, wtedy napisał do mnie czy wyjdę z nim na wódkę, z grzeczności nie odmówiłem - Wyjaśnił - Ale nie gadajmy o tym, wciąż chcę się dowiedzieć czemu wyszłaś z namiotu.

-Wyszłam bo mam dość, że Jahseh traktuję mnie jak dziecko - Powiedziałam.

-Martwi się.

-Martwi się? - Zapytałam - Mówiąc że alkohol jest od 18 lat?

-Powiedz mu o tym, powiedz że masz dość tego że mówi do ciebie jak do dziecka - Powiedział.

-Uwaga bo on to weźmie do siebie - Westchnęłam - Może porozmawiam z Alex'em? On dużo rozmawia z Jahseh'em.

-Nie, to by było głupie, lepiej jak sama porozmawiasz z nim.

-Ale..

-Nie ma żadnego "ale" - Chłopak mi przerwał - To ty masz z tym problem, więc ty go musisz rozwiązać.

-Masz rację - Powiedziałam - Pogadam z nim.

-Cieszę się - Uśmiechnął się.

-O Boże co to! - Krzyknęłam wchodząc na murek.

-Co? - Alan wstał na proste nogi.

-Coś przebiegło mi pod nogami - Powiedziałam.

-Ja nic nie słyszałem - Alan wyjął z kieszeni telefon i włączył latarkę - Nic nie widzę - Zaczął się rozglądać - O kurwa, jaki zajebisty.

-Znalazłeś coś? - Zapytałam.

-Ty cykorze to był jeż - Zaśmiał się.

-Jest ciemno skąd mogłam widzieć -Powiedziałam.

-Nie musiałaś od razu wchodzić na mur - Chłopak podszedł do mnie - Chociaż teraz jesteśmy równi - Uśmiechnął się - Schodzisz? Czy mam ci pomóc?

-Schodzę - Powiedziała. Chciałam zejść jednak potknęłam się przez rozwiązaną sznurówkę, dobrze że Alan był blisko i mnie złapał.

-Lecisz na mnie - Powiedział patrząc mi w oczy.

KAŻDEGO DNIA||XXXTENTACIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz