Rozdział 7

2 1 0
                                    

Kolejny normalny dzień się zapowiada. A nie czekajcie, kto normalny chodzi spać o 5:30? Właśnie tak, Lara poszła spać o 5:30 na kanapie a na 8:00 szkoła. Na pewno się wyspała. O 6:54 obudził ją budzik, który miała ustawiony w razie czego w telefonie. Zerwała się szybko z kanapy i zobaczyła na godzinę.

- Jezuuu, kurwa po cholerę ratowałam Matiego. Mogłam się za to wyspać - powiedziała podchodząc do lodówki i wyciągając sok pomarańczowy. Wlała go sobie do szklanki i wypiła.

- Trzeba chyba obudzić Mateusza, dziwne, że nie wstał jeszcze – oznajmiła i poszła w stronę pokoju brata.

- Puk puk braciszku - zaśmiała się i zapukała. Od razu drzwi się otworzyły a w nich stał 18-latek.

- Dzień Dobry siostrzyczko, bardzo ładnie wyglądasz - zaśmiał się.

- Stój twarz, zasnęłam o 5:30 i tera dopiero wstałam. Położyła się na łóżku brata i prawie zasnęła gdyby on nie puścił muzyki na glos.

- Gdzie rodzice? – zapytała go siostra.

- Do pracy pojechali a ty teraz wstajesz księżniczko

- Musze?

- Takkk. Wstała i poszła do swojego pokoju. Wybrała jakieś ciuchy i ubrała się w nie. Zrobiła szybki i lekki makijaż. Była już 7:34. Dziewczyna zeszła na dół i zobaczyła już gotowe śniadanie i swojego brata zmywającego naczynia.

- O kurde, co się stało i co zrobiłeś z moim złośliwym braciszkiem Mateuszem? - zaśmiała się - dziękuje.

- Proszę i smacznego.

- A ty nie jesz?

- Ja już jadłem. Zrobiłem też drugie śniadanie. Kanapki i owoce plus woda. Nie ma za co.

- Dziękuje braciszku. Dziewczyna zjadła na spokojnie zrobione śniadanie i pozmywała tylko swój talerz.

- Lara wychodzimy. Masz plecak spakowany i wszystko jest gotowe.

- Już idę Mati - powiedziała i ubrała buty. Rodzeństwo wyszło z domu i kierowało się w stronę przystanku autobusowego. Po 10 minutach byli na przystanku. Minęły 2 minuty i pojazd przyjechał. Jechali może z 10 minut. O 7:56 wyszli z autobusu i szybko weszli do szkoły. Lara przytuliła brata na pożegnanie i rozstali się na korytarzu szkolnym. Przytuliła też swoją przyjaciółkę i poszły w stronę sali. Idealnie gdy znajdowały się przy niej zadzwonił dzwonek lekcyjny. Pierwsza była matematyka.

-Dzień dobry uczniowie. Siadajcie proszę - powiedziała nauczycielka i weszła do sali. Sprawdziła obecność, wszyscy byli na lekcji oprócz jednego chłopaka.

- Najpierw sprawdzimy zadanie domowe może wezmę...- powiedziała nauczycielka.

- Kurwa, nie mam zadania domowego. Nie było mnie wczoraj pół nocy, w sumie to całą noc- szepnęła dziewczyna do swojej przyjaciółki.

- Wezmę, Larę - powiedziała nauczycielka. Dziewczyna wstała i podeszła do tablicy.

- Rozwiąż zadanie na tablicy, proszę masz tutaj kredę - Pani od matematyki podała 17-latce kredę a ona zaczęła pisać na tablicy. Minęło 5 minut.

- No Laro i jak Ci poszło? - zapytała nauczycielka i zobaczyła na tablice. Dziewczyna właśnie skończyła zapisywać ostatnie zdanie.

- No bardzo dobrze 5, usiądź proszę - powiedziała i zabrała Larze kredę do tablicy. Przyjaciółka Sary usiadła w ławce i odetchnęła z ulgą.

- Jak ty to zrobiłaś? Przecież nie miałaś zadania domowego – powiedziała szeptem Sara.

- To się nazywa ściąga- zaśmiała się w odpowiedzi.

Zawsze byłeś tylko TY..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz