15

1.4K 100 55
                                    

* Izuku *

~ 2 tygodnie później

Dni mijały spokojnie po rui Katsukiego. Po jej zakończeniu więcej się aż tak nie zbliżyliśmy choć nie raz miałem na to ochotę.

Blondyn czuł się przy mnie swobodnie, zaczął chodzić w samych koszulkach, które kiedyś ode mnie pożyczył. Oczywiście miał pod spodem krótkie spodenki albo bokserki ale wyobraźnia działa, wprawiając mnie w obłęd.

Katsuki umówił się z moją mamą, że skończy szkołę i zacznie pracować żeby się wyprowadzić i nie pozostać darmozjadem do końca życia. Myśl że odejdzie wprawiała mnie w smutek, znów w tym domu będzie pusto, moja mama w pracy a ja zawsze samotnie w czterech ścianach. Nigdy z nią na ten temat nie rozmawiałem bo wiem, że pracuje żeby żyło nam się godnie i miał dobre życie ale co mi z tego jak brakuje mi miłości. Katsuki odczuwał to samo a to że u mnie w domu moja mama się nim zajęła wywoła u niego nieznane dotąd uczucia, których nigdy nie odczuwał. Wiedziałem że miał gorzej w życiu, ale u mnie co na pierwszy rzut oka może być cudowne tak naprawdę sprawia tylko ból. Chciałbym mieć osobę, z którą posiedzę i pogadam tak jak to robię z Katsukim tylko jak się wyprowadzi znów nasz dom zrobi się szary i ponury.

Jadłem właśnie z omegą śniadanie, które przygotował. Mimo gotował coś większego u nas pierwszy raz to wszystko wychodziło mu świetnie.

- Masz spakuj to i idziemy bo się spóźnimy - mruknął blondyn pospieszajac mnie. Nie wyglądał dziś za dobrze ale to może kwestia złego snu.

Oboje ubrani w wiosenne mundurki zaczęliśmy się zbierać do wyjścia. Spakowałem szybko drugie śniadanie przygotowane przez omegę i ruszyłem do drzwi ubierając po drodze buty wyszedłem na zewnątrz.

Pogoda z rana była idealna nie za ciepło ale  też nie było zimno. Słońce niedawno pojawiło się nad wysokimi budynkami centrum miasta dając piękne widoki na tą okolice.

W drodze do szkoły nikt z nas się nie odzywał, szliśmy w przyjemnej ciszy zagłuszanej tylko przez nasze kroki i mijanych ludzi, których nie było za wiele patrząc na wczesną godzinę.

- Bakugou! Midoriya! Poczekajcie! - oboje odwróciliśmy w stronę dobrze znanego nam głosu pewnej Alfy.

- Cześć Kirishima co tak biegniesz? - blondyn zapytał zdyszanego czerwonowłosego, który do nas dobiegł ciężko dysząc.

- No nie uwierzycie! Mój autobus nie przyjechał! - powiedział entuzjastycznie. Nie mam pojęcia skąd on bierze tyle energii z rana ale przez to jest trochę wkurzający szczególnie od czasu imprezy. Pocieszał mnie fakt, że to ze mną chciał spędzić ruje a nie z tym debilem.

- Chodzi Ci o ten? - zapytała omega wskazując palcem na nadjeżdżający pojazd.

Zacząłem się śmiać a za mną reszta. Mina Kirishimy wyrażała więcej niż tysiąc słów.

- No nie! Nie było go tam więc co tu robi! - fuknął przestając się na moment śmiać.

- Jesteś debilem - warknął Katsuki uderzając go w ramię.

- To prawda - zacząłem iść w stronę szkoły bo czasu zostało mało.

Dwójka niższych szła za mną zawzięcie o czymś dyskutując a raczej to Eijiro ciągle mówił a omega przytaknęła. Katsuki nie jest zbyt towarzyski ale jednak wszyscy go polubili wybaczając mu wcześniejsze zachowanie.

Po wejściu do budynku rozeszliśmy się w swoje strony, Katsuki z Eijiro do swojej grupki a ja do swojej. Było jeszcze chwilę do lekcji więc rozmawialiśmy na różne tematy chcąc jakoś zapchać ten czas do rozpoczęcia pierwszych zajęć.

Zielonowłose wybawienie ~ Dekubaku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz