❄Pięć❄

721 75 63
                                    

Niebo zaczęło wydawać z siebie głośne huki grzmotów. Najpierw były one daleko, więc nikt się tym nie przejmował. Jednakże z nocnych chmur spadł w końcu deszcz. Bardzo rzęsisty, który miarowo uderzał o chodnik oraz rynny.
Niebo rozbłysnęło jasnym światłem, by po chwili znów wydać z siebie grzmot.

Midoryia odgarnął swoje mokre włosy do tyłu. Poprawił torbę na ramieniu i splunął na ziemię, gdy do ust wlało mu się nieco deszczówki. Biegł przed siebie, co chwila odwracając się, aby sprawdzić czy blondyn nie zgubił drogi i za nim podąża.
Przez swoją nieuwagę, potknął się o wystającą płytkę i upadł.

— Nic ci nie jest!? — Katsuki przekrzyczał burzę, mrużąc oczy przed kroplami deszczu. Stanął w miejscu, pomagając wstać chłopakowi.

— Jest okey, a teraz pośpieszmy się. — Złapał go za rękę, ruszając. Teraz nie odwracał się bez przerwy. Ruszyli więc szybszym biegiem niż wcześniej.

* * *

Nastolatkowie wpadli do korytarza w nowoczesnym bloku. Ciężko oddychali, a z włosów oraz ubrań lała się woda. Chłopcy pociągnęli nosami, ocierając twarz, ale i tak mało to dało. Trzęśli się z zimna.
Izuku poprowadził blondyna do windy. Pojechali na czternaste piętro. Wyszli na kolejny korytarz. Był długi, wyścielony beżowym dywanem, który był beznadziejny w deszczową pogodę jak dziś. Brudne odciski podeszw butów zostawały na miękkim włosiu. Panie sprzątające pewnie zejdą na zawał, zmuszone to myć. Ściany miały kolor morelowy, w co metrowych odstępach w suficie były okrągłe lampki, świecące białym światłem. W trzech miejscach wzdłuż korytarza były lustra.
Razem poszli na prawo, podchodząc do drzwi z numerem 515.

— Mieszkasz w najdroższej dzielnicy. — Bakugo cmoknął. Nigdy tutaj nie był, nie lubił zapuszczać się w miejsca, na które nie było go stać. Teraz jednak jedyne co chciał to wejść gdzieś, gdzie było ciepło. Zielonowłosy otworzył drzwi, wpuszczając chłopaka pierwszego.

— Tak, wiem, ale byłbym szczęśliwy, gdybyś tego nie wypominał — westchnął zrezygnowany. Chyba nie bardzo podobało mu się miejsce zamieszkania.
Katsuki zdjął buty, niepewnie wchodząc do salonu. Stanął z boku, widząc biało-szary wystrój wnętrza. Puchaty, okrągły, śnieżnobiały dywan leżał na samym środku, a tuż na nim stał mały stoliczek z jasnego drewna. Pod ścianą znajdowała się szara kanapa, a tuż obok wysoka półka z książkami. Ściana po lewej była jednym, wielkim oknem. Z czternastego piętra można było ujrzeć niezwykłą panoramę miasta.
Na wprost kawowego stoliczka stała długa komoda, a na niej plazmowy telewizor.

— Wchodź, co tak stoisz. — Izuku popchnął go bardziej do środka. Zauważył, że nie chciał wejść bo bał mu się pobrudzić mieszkania. Razem weszli do przestronnej łazienki. Była wyłożona błękitnymi kafelkami. Na wprost drzwi w prawym rogu mieściła się kabina prysznicowa, a po lewej wanna z hydromasażem. Obok wisiała umywalka, a na wprost niej była ubikacja. Oczywiście nad umywalką zaszczytne miejsce zajmowało podświetlane lustro. Nad toaletą była jedna szafka z kosmetykami.

Midoryia po chwili przyniósł po dwie pary ubrań. Rozebrał się, a w jego ślady poszedł blondyn. Wytarł się jednym z czterech ręczników, zakładając bieliznę, bluzę oraz dresy.

— Skąd masz takie duże ubrania? Jesteś niższy ode mnie — spytał, zaciągając się zapachem jakiegoś przyjemnego płynu.

— Mój kuzyn zapomniał zabrać paru rzeczy rok temu i ostatecznie zostały u mnie w szafie — odparł, podając jedną z dwóch suszarek. Nastolatkowie wysuszyli włosy, w trakcie wiejąc sobie w twarz i udając gangsterów. Odłączyli urządzenia od prądu.
Kuchnia była osobnym pomieszczeniem, do którego wchodziło się przez salon przez rozsuwane drzwi. Aneks kuchenny był w barwach czarnych oraz pomarańczowych. Dość dziwne połączenie, jeśli spojrzeć na delikatność poprzednich pomieszczeń.

Przypomnij mi to uczucie //Bakugo x Deku//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz