❄Cztery❄

666 78 13
                                    

— A właśnie — Katsuki zagaił, wyrównując tempo z zielonowłosym — dlaczego nie wybrałeś partnerki?

Izuku zaczął głośno rechotać ze śmiechu, jakby usłyszał najlepszy dowcip pod słońcem. Uspokoił się dopiero po dłuższej chwili.

— Z całym szacunkiem, ale popatrz na mnie — teatralnie przejechał dłońmi po swoim ciele — jestem niski, za chudy, no po prostu zbyt drobny, nie podniósłbym dziewczyny. — Ponownie się zaśmiał, krztusząc powietrzem. Bakugo klepnął go po plecach, między łopatkami. — Regulamin nie zabrania par jednopłciowych, toteż wykorzystuje ten fakt.

— W sumie masz racje — prychnął blondyn, za co dostał z łokcia między żebra. Najwyraźniej niższy nie lubił jak ktoś potwierdzał jego "wady". — Małe jest urocze, ale wredne, słyszałeś o tym kiedyś?

Izuku naburmuszył się, zakrywając twarz cienkim szaliczkiem. Pociągnął nosem, ciężko znosząc dzisiejszy dzień. Było zimno, mokro, ponuro, po prostu beznadziejnie. Nie lubił takich dni. Chciał już ciepłe lato, skoro wiosna nie mogła być pogodna. Włożył dłonie głęboko w kieszenie kurtki. W duchu uśmiechnął się, bo pierwszy raz ktoś, oprócz jego matki, nazwał go uroczym. Wrednym, ale uroczym.

— Tak w ogóle to dlaczego zrezygnowałeś z konkurencji solistów? Nie musiałbyś szukać partnera i-

— Po prostu chciałem spróbować czegoś nowego. — Przerwał zielonooki. Uśmiechnął się, stając na wprost blondyna. Podniósł się nieco na palcach.
Kałuża pod jego stopami zawirowała, kiedy podskoczył i zrobił obrót w powietrzu. Wylądował delikatnie, rozchlapując wodę oraz przechylając się do tyłu z rękoma za głową.
Refleks Katsuki'ego natychmiast złapał go, chroniąc przed upadkiem. Midoryia zaśmiał się. — Zobacz, idealnie nadajesz się na łyżwiarza figurowego.

Nastolatkowie stali jeszcze przez dłuższy czas w świetle ulicznych lamp. Bakugo trzymał zielonowłosego w pasie, drugą rękę za to wyrzucił do góry. Nogi rozstawił szeroko, jednak lewą nieco do tyłu. Izuku za to oparł dłonie na jego karku, jedną nogą dotykając ziemi, a drugą mając uniesioną w powietrze. Razem wyglądali cudownie. Nawet jedna dziewczyna ukradkiem cyknęła zdjęcie.
Czerwonooki stanął prosto, biorąc sobie chłopaka na ramię. Wkurzył się nieco. A co gdyby go jednak nie złapał? Nie tyle co by się pobrudził, a mocno stłukł. Bezmyślny dzieciak.

— Moje mieszkanie jest tam. — Wskazał palcem kierunek, czując jak partner zmienia trasę.
Już wiedział, że te sześć miesięcy będą na prawdę interesujące.

* * *

[Godzinę wcześniej]

Toshinori zamrugał kilkukrotnie, wodząc wzrokiem po swoim uczniu oraz mokrym blondynie. Przez moment nie mógł wydobyć z siebie głosu. Był zszokowany tym co usłyszał.
Mógł się spodziewać po Midoryi naprawdę wszystkiego. Dosłownie. Widział już tyle dziwnych akcji w jego wydaniu, że przyzwyczaił się. Jednakże w życiu nie przyszłoby mu do głowy to.
Wybrał na swojego partnera hokeistę. Osobę, która nigdy nie miała styczności z pięknem jazdy figurowej. Jak Izuku chciał wygrać tańcząc z nim?

— Chłopcze czy ja — zająkał się, spoglądając nieufnie na blondyna. Dalej miał nadzieję, że to spóźniony prima aprilis — czy ja dobrze usłyszałem? to twój partner?

Zielonowłosy zerknął w stronę Bakugo. Stał dalej pod drzwiami, wpatrując się w dwójkę. Zgodził się, ale czy dalej ma szanse. W końcu nieco spieprzył wczoraj.

— Tak, trenerze, to mój partner. — Potwierdził po chwili, dumny z siebie. Uśmiech zagościł na piegowatej twarzy. Katsuki pomyślał, że nigdy nie widział ładniejszego uśmiechu.

Yagi oparł się o bandę, przygryzając wargę. Ze spierzchniętych ust polało się nieco krwi. Otarł to wymiętoloną chusteczką, którą zawsze miał w kieszeni. Podrapał się po brodzie, intensywnie nad czymś zastanawiając. W międzyczasie Katsuki podszedł bliżej, stając pewnie obok Izuku. Od razu uderzył w niego silny zapach mięty z maliną.

Dlaczego taki mocny zapach tak idealnie do niego pasuje? Przeszło mu przez myśl, nachylając się nieco bliżej.

— Dobrze, dobrze...ubierz łyżwy — odezwał się mężczyzna. Dalej niepewnie go obserwował. Naprawdę nie był przekonany.
Izuku sięgnął do swojej torby, podając te same co wczoraj, czarne łyżwy. Rzecz po zmarłym ojcu nastolatka. Bakugo zastanawiał się dlaczego daje mu coś tak cennego. Usiadł jednak i zawiązał je na stopach tak jak nauczył się dnia poprzedniego obserwując Midoryie. Czując ścisk przy kostce, stanął. Był teraz jeszcze wyższy, przez co zielonooki wydawał się dwukrotnie mniejszy.

— Wejdź na lodowisko i spróbuj podskoczyć w miejscu — polecił trener. Chłopak wykonał polecenie. Podskoczył i lądując nawet się nie zawahał. To było banalne ćwiczenie. Wykonywał je nie raz z drużyną na rozgrzewkę. — Teraz podskocz podczas jazdy.

Ruszył więc z miejsca, rozpędzając się. Przejechał jedno kółko wokół lodowiska z przyzwyczajenia nisko się schylając. I nie byłoby w tym nic strasznego, prócz tego, że przy tak głębokim skłonie jego nogi zamiast przed siebie, rozjeżdżały się na boki. Dodatkowo zapomniał o ostrzach na końcach płóz i wywalił się jak długi. Stęknął cicho, klnąc pod nosem.
Trener spojrzał z wyrzutem na podopiecznego. Jego wzrok mówił "na prawdę chcesz go?" Natomiast duże zielone oczy wyrażały "tak, nikt inny nie da sobie rady". Toshinori westchnął. Nie miał zamiaru się kłócić. Na starcie przegrał. I tak nie zdołałby przekonać chłopaka do szybkiej wymiany.

— Spróbuję jeszcze raz — krzyknął blondyn po chwili, wstając na nogi. Otrzepał spodnie oraz dłonie z rozkruszonego lodu.

— Zanim to zrobisz — odchrząknął Toshinori — nie pochylaj się aż tak, wyprostuj się i dopiero wtedy lekko pochyl — nastolatek wykonał to co poradził mężczyzna — o, o, właśnie, teraz lekko ugnij kolana, dokładnie tak, i jedź tak jakbyś malował choinkę po lodzie.

Bakugo wykonał jeden ruch, następnie drugi, trzeci. Z każdym kolejnym szło mu coraz lepiej, a to, że nie bał się upadków, było plusem. Po chwili przyzwyczaił się do nowych łyżew i rozpędził ponownie. Teraz jednak czuł się wyższy, zimny powiew oplatał jego ciało, przeszywając przyjemnym dreszczem. Pierwszy raz czuł się tak wolny w jeździe. Nic go nie blokowało. Rozłożył ręce na bok. Dodał sobie jeszcze prędkości, wykopując w pamięci wspomnienie za dziecka. Obrócił się, wykonując wyskok z lewej nogi. Okręcił w powietrzu jeden raz, nieco koślawo lądując na lodzie. Jednakże nie upadł. Zatrzymał się w miejscu, ciężko dysząc. To była zaledwie chwila, a on był zmęczony. Mimo to ogarniała go radość. Od długiego czasu, poczuł szczerą radość z jazdy. Wolną, swobodną, taką o jakiej zawsze marzył.

— Wiedziałem, że się nada. — Izuku zaśmiał się do trenera, klepiąc staruszka po plecach. Wbrew zasadom wpadając na lodowisko w butach. Rzucił się szczęśliwy na szyję blondyna. Razem upadli na zimny lód. — Taki skromny jesteś co? Dlaczego nie mówiłeś, że potrafisz pojedyncze? Teraz możemy zacząć naukę nie od zera!

Katsuki wystękał coś jedynie bez sił, kładąc się. Czuł zimno, ale wyjątkowo przyjemne.

Przypomnij mi to uczucie //Bakugo x Deku//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz