❄Dwadzieścia❄

517 64 10
                                    

Przez malutkie okienko chłopcy mogli już podziwiać panoramę miasta, które ożywa głównie nocą. Mimo wszystko widok zapierał dech w piersi.

— -cchan, Kacchan. — Izuku pomachał chłopakowi przed twarzą, zwracając na siebie uwagę. Cicho zaśmiał się z rozkojarzenia przyjaciela. Zdawał się mimo wszystko być szczęśliwy.

— Tak? — zapytał, drapiąc się nerwowo po policzku i uroczo przymykając oczy, rzęsami zasłaniając piękny kolor tęczówek. - Wybacz, zamyśliłem się.

— W porządku. — Midoryia wyciągnął z plecaka podręcznego swój notes, kartkując go. Potrzebował znaleźć jedną rzecz. Kiedy Bakugo spał, udało mu się wymyślić temat ich tegorocznych zmagań łyżwiarskich. Wpisał go, uważając, że najlepiej odda ich oboje. Jednak tuż przed pokazaniem nastolatkowi swojego pomysłu, z głośników zostało obwieszczone, że lądują. Toteż schował zeszyt, uznając że pokaże mu później. Lot zakończył się sukcesem. Ludzie zaczęli klaskać i po chwili zabierać swoje rzeczy.

* * *

Do hotelu dotarli taksówką. Przy okazji wyszło na jaw, że Katsuki świetnie posługiwał się językiem angielskim, zresztą tak samo jak Izuku. Zapłacili za dojazd oraz podziękowali z wyraźnym akcentem w głosie. Kierowca życzył im udanego pobytu oraz pozwolił sobie polecić im na odstresowanie się, najlepsze karaoke w mieście. Chłopcy podziękowali za informację, zamykając drzwi. Stanęli przed wysokim budynkiem z czterema gwiazdkami. Drzwi wejściowe były rozsuwane oraz szklane. Wkroczyli do środka, widząc po bokach dwie roślinki. Na wprost była recepcja, a tuż za ladą stała miła kobieta. Na oko w średnim wieku.

— Good Morning — przywitał się blondyn, skinieniem głowy. — Mamy pokój zarezerwowany na nazwisko Midoryia — dodał, opierając ramiona na blacie. Miła brunetka wpisała nazwisko do komputera, wręczając im po chwili kluczyk oraz życząc wszystkiego najlepszego na zawodach. Uśmiechnęli się, kolejny raz już dziękując.

Ruszyli w ciszy w stronę windy. Hotel zaimponował Bakugo. Było w nim przestronnie, czysto oraz przyjemnie. Kolorowy dywan dodawał korytarzom ciepłego oraz przytulnego wrażenia. W suficie przymocowane były ledy, dające białe światło. Zaś na pudrowo różowych ścianach wisiały różne obrazy przedstawiające sztukę współczesną, której chłopak nie rozumiał. Po chwili poczuł szturchnięcie między żebra. Spojrzał na niższego.

— Spójrz w stronę schodów — szepnął, głową wskazując podany kierunek. Stał tam czarnowłosy mężczyzna z telefonem w ręce. Obok leżała duża, sportowa torba. Na niej zaś znajdowały się pary, białych łyżew. — To Fumikage Tokoyami, za dziecka pokonałem go na zawodach. Do teraz ma o to do mnie pretensje, często rozpowiadając o mnie nieprawdziwe plotki. Ale nikt mu ponoć nie wierzy, jeśli temat schodzi na mnie.

— Ile on ma lat, że zachowuje się w taki sposób? Brzmi jak dziecko, któremu ukradziono lizaka.

Zielonowłosy prychnął nieco głośniej niż chciał, zwracając uwagę mężczyzny. Uśmiechnął się, ciągnąc przyjaciela do windy, która właśnie przyjechała. Wolał nie wdawać się w dyskusję, która zapewne znowu skończyłaby się na nazwaniu go oszustem.
Nacisnął przycisk z numerem osiem.

— Dwadzieścia jeden.

— Będziemy z nim "walczyć"?

—Na szczęście nie. Jest jedynie trenerem i ma pod swoimi skrzydłami takiego młodego chłopaka, ale z nim też nie będziemy musieli się zmierzyć. Jeździ co prawda w parach tanecznych, ale jeszcze jako junior — wyjaśnił, akurat kiedy drzwi od winy otworzyły się na czwartym piętrze. Do środka weszła pomarańczowowłosa dziewczyna. Na głowie miała wysokiego koka. Wcisnęła przycisk "P" na parter, grzecznie czekając, aż najpierw nie wyjadą na piętro chłopaków. Po chwili ciszy rudowłosa zorientowała się koło kogo stoi.

Przypomnij mi to uczucie //Bakugo x Deku//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz