Twoim następnym celem był Liu YangYang, najmłodszy syn nowego prezydenta.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- kim jesteś? - zapytał, próbując wyrwać się ze sznurka.
- nikim ważnym - powiedziałam, poprawiając maskę. - a teraz mów! Gdzie są pieniądze!? - namieżyłam na niego pistolet. W każdej chwili byłam gotowa pociągnąć za spust.
- nie wiem, spytaj właściciela - spojrzał za siebie.
- pytam ciebie, musisz wiedzieć! - krzyknęłam.
- nie wiem, naprawdę - zaczął płakać.
- cholera - zdjęłam maskę. Gdy to zrobiłam YangYang rozszerzył oczy i przestał płakać. - co się tak gapisz? - warknęłam.
- ja... - zarumienił się, odwracając wzrok. - czemu to robisz, przecież mogłabyś być kim chcesz?
- nic o mnie nie wiesz, więc stul pysk - usiadłam na krześle, przed chłopakiem.
- mogę cię z tego wyciągnąć, po prostu mnie wypuść - powiedział błagalnie.
- ta jasne - parsknęłam. - po tym jak cię porwałam i trzymałam w piwnicy napewno tak sobie mi wybaczysz i pomożesz mi wyjść z tego szajsu. Zresztą nie ważne, miejmy to za sobą - gwałtownie wstałam i znowu wycelowałam w niego pistoletem.
- czekaj! - przeszkodził mi. - naprawdę ci pomogę - powiedział spokojnie. Wtedy zobaczyłam jak mówi prawdę, wyglądał na naprawdę przejętego, dlatego położyłam pistolet na krześle i podeszłam do niego. - pomogę ci - uśmiechnął się delikatnie, a ja ostrożnie go rozwiązałam.
- ale jak mnie wkopiesz to cię zabije - złapałam jego brodę.
- obiecuję, że nic ci się nie stanie - powiedział, patrząc mi prosto w oczy.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.