☞𝙿𝚘𝚟☜
Chenle, kapitan drużyny koszykarskiej, jest twoim byłym, ale próbuję cię odzyskać, flirtując z tobą na każdym meczu, na którym jesteś.
- witaj, piękna - powiedział, przyszpilając mnie dłonią do ściany.
- Chenle, mógłbyś mnie zostawić - odepchnęłam go, ale on znowu zrobił to samo.
- dziękuję, że przyszłaś - próbował mnie pocałować, jednak ja uderzyłam go w twarz i odeszłam. - czyli tak się bawimy? - dotknął językiem policzka po wewnętrznej stronie. Kiedy mecz już się zaczął, Chenle dawał znowu z siebie 100%, ciągle spoglądał na mnie i uśmiechał się, co mnie krępowało, ponieważ jego wszytskie fanki potem patrzyły na mnie morderczym wzrokiem.
- podobało ci się? - zapytał zdyszany po meczu, wycierając się mokrym ręcznikiem.
- nic nowego, i tak wygraliście - wstałam.
- mhm, czyli czekałaś na moją porażkę? - zaśmiał się.
- możliwe
- to sobie chyba poczekasz, nie mam zamiaru przegrywać na meczach, na których jesteś - powiedział to, jakbym motywowała go do wygranej w meczu, co bardzo mnie zdziwiło, bo już nie jesteśmy razem. Sam ze mną zerwał, dlatego nie powinien się starać.