Młoda, rudowłosa elfka właśnie ukrywała się w krzakach obserwując grupkę nekkerów, które kręciły się wokół wodospadu. Zapewne miały tam swoje gniazda, których nikt się nie pozbył. No bo kto by się miał podjąć takiego wyzwania? Tutejsi bali się wychodzić do lasu, przerażeni że potwory w każdej chwili mogą ich zaatakować. A nie było tu tylko nekkerów, oj nie. W okolicy roiło się od endriag, więc podsumowując w lesie wokół Flotsam roiło się od wszelakich niebezpieczeństw. Dziewczyna zauważyła, że monstra zaczęły atakować dwóch strażników. Mężczyźni próbowali odeprzeć potwory, jednak jak utłukli dwa to na ich miejsce wskakiwały dwa następne, aż w końcu zostali otoczeni i nie mieli żadnych szans w starciu z małymi stworami. Nekkery ryczały i drapały strażników, dopóki nie padli. Potem potwory wróciły do jaskini pod wodospadem. Idalia obserwowała całe zdarzenie. Jeden nekker dalej się kręcił przy ciałach, więc elfka naciągnęła cięciwę łuku i wystrzeliła strzałę, która przebiła brzuch potwora na wylot. Gdy była pewna, że stwór padł wyszła z krzaków i zeskoczyła ze skałki, lądując perfekcyjnie na ziemi. Podeszła do zwłok rozglądając się wokół siebie, na wszelki wypadek.
Wyrwała strzałę z głowy potwora, jednak zrobiła to zbyt gwałtownie i strzała się połamała. Westchnęła i rzuciła strzałę na ziemię. Kucnęła przy ciałach strażników i zaczęła przeszukiwać ich kieszenie. Znalazła sakiewkę i ją otworzyła. W środku znajdowała się pokaźna suma orenów, przynajmniej będzie miała za co zjeść. Odpięła swoją małą torbę od pasa i wsypała tam oreny. Pustą sakiewkę strażnika wyrzuciła i przypięła torbę z powrotem do pasa.
Nagle usłyszała wrzaski nekkerów dobiegające z jaskini. "Czas się stąd zmywać" pomyślała sobie.
Ruszła szybkim krokiem do miasteczka. Im dłużej by zwlekała tym większe prawdopodobieństwo, że coś by ją zeżarło. Zarzuciła kaptur swojej krótkiej, brązowej peleryny na głowę i weszła do miasta. Za murami przynajmniej było bezpiecznie, no pomijając fakt że w tej dziurze nie można było nikomu ufać. Elfka była tu na tyle długo, że wiedziała jedną rzecz - trzymać się z daleka od wszystkich i nie wtrącać nosa w nie swoje sprawy. Weszła do karczmy, która znajdowała się na rynku. Podeszła do lady i rzuciła karczmarzowi parę orenów na ladę.- Coś do jedzenia i picia karczmarzu, byle ciepłego - powiedziała. Mężczyzna bez słowa wziął oreny i skierował się do kuchni. Usiadła przy wolnym stoliku w rogu i czekała, aż karczmarz przyniesie jej posiłek. Rozejrzała się po karczmie, w której o dziwo nie było zbyt wielkiego ruchu jak na południe. Może przez to, że miała być dzisiaj jakaś planowana egzekucja. Chuj wie czyja i za co, Idalia nie chciała się tym przejmować. Miała to szczęście, że niczego nie przeskrobała. No przynajmniej niczego co by zostało zauważone.
- Proszę, tylko tyle dzisiaj mamy.
Mężczyzna postawił na stole talerz z jakąś breją, która prawdopodobnie miała być zupą, oraz kubek z zaparzonymi w nim ziołami. Rudowłosa wyczuła, że był to rumianek. Zaczęła szybko jeść, mimo że zupa miała obrzydliwy smak, przynajmniej była ciepła. Jednak przy każdej łyżce się krzywiła. Falborn nigdy by nie zrobił tak obrzydliwego dania. Zatęskniła za kuchnią przyjaciela...Nagle usłyszała jakieś krzyki na zewnątrz. Pośpiesznie wypiła rumianek, którym trochę sparzyła sobie język i wyszła z karczmy. Oparła się o ścianę budynku i spojrzała na szubienicę, która znajdowała się na samym środku rynku. Wokół stali ludzie, a strażnicy bili się z białowłosym mężczyzną. Niebieskooka spojrzała, kto tym razem padł ofiarą Loredo, który uwielbiał wieszać nieludzi. Zauważyła jednak znajomą twarz, której nie widziała od bardzo długiego czasu. Mina jej zrzedła.
- Jaskier? - powiedziała sama do siebie i podążyła w stronę tłumu. Gdy podeszła bliżej od razu rozpoznała również Geralta. Jak mogła nie zauważyć, że to był on? Przecież białe włosy nie są spotykane na porządku dziennym, no i kto inny ośmieliłby się w tym mieście zadzierać ze strażnikami Loredo. Dziwiła się, że wcześniej nie spotkała tutaj Jaskra.
CZYTASZ
Zaufaj Mi || Iorweth x OC [ZAKOŃCZONE]
FanficKrótko i na temat. Idalia - młodka elfka, która znalazła się jakiś czas temu w okolicy Flotsam dołącza do komanda Iorwetha w ramach odwdzięczenia się za uratowanie jej tyłka. I tu zaczyna się przygoda dziewczyny do której dołącza też pewien wiedźmin...